We wtorek po długiej chorobie nowotworowej zmarł ks. Andrzej Dymer. Duchowny od lat oskarżany był o molestowanie seksualne nieletnich, za które nigdy nie odpowiedział. W poniedziałek Telewizja TVN24 wyemitowała wstrząsający reportaż, który był zapisem relacji ofiar księdza, a jednocześnie dowodem na jego wielkie wpływy i poczucie bezkarności zarówno ze strony służb państwowych, jak i kościelnych. Śmierć ks. Dymera zakończyła postępowanie wyjaśniające w sprawie pedofilskich działań duchownego, co oburzyło aktywistów. Wczoraj po 18:00 przed kurią odbyła się pikieta. Temat skomentowała również w programie „Studio wSczecinie.pl” posłanka Lewicy, Katarzyna Kotula.


„Mariaż tronu i ołtarza jest w Polsce bardzo silny, wiele osób wsapierało księdza w sposób finansowy i przez ukrywanie sprawy”

Kontrowersje wokół życia i działalności księdza Dymera nie były tematem nowym. Powracały one w dyskursie publicznym co jakiś czas, ale nigdy z taką siłą jak w ostatnich dniach. To kwestia telewizyjnego reportażu, ale i odwołania duchownego z funkcji dyrektora Instytutu Medycznego im. Jana Pawła II w Szczecinie. Ksiądz Arcybiskup Andrzej Dzięga dokonał tego zaledwie kilka dni przed jego śmiercią. Ks. Dymer nie żyje, ale według Katarzyny Kotuli, nie ma mowy o tym, żeby temat wieloletniego ignorowania zachowania księdza Dymera przerwać.

– Ta opieszałość Kościoła jako instytucji w próbie rozwiązania tej sprawy i wszystko to, co się działo wokół tej sprawy, czyli utajnianie akt czy blokowanie dziennikarzy, to wszystko pokazuje, jak bardzo ta sprawa jest skomplikowana. Śmierć księdza Dymera nie kończy tej sprawy, wiele osób powinno być pociągniętych do odpowiedzialności w tej sprawie. Wielu osobom zależało, by sprawę zatrzymać, zatuszować i spowolnić – mówiła posłanka Lewicy w programie „Studio wSzczecinie.pl”. – Kościół systemowo tuszuje i ukrywa te sprawy i nie można liczyć na Watykan. Tylko świecka komisja pomogłaby sprawę rozwiązać, ale na to się nie zanosi. Mariaż tronu i ołtarza jest w Polsce bardzo silny, wiele osób wspierało księdza w sposób finansowy i przez ukrywanie sprawy. Mam nadzieję, że ofiarom zostanie przywrócona sprawiedliwość.

Historia bez zakończenia?

Ksiądz Andrzej Dymer – mimo kontrowersji – był w Szczecinie osobą bardzo wpływową. O powolnym śledztwie w jego sprawie od lat pisały i mówiły media ogólnopolskie m.in. „Rzeczpospolita”, „Gazeta Wyborcza” czy miesięcznik katolicki „Więź”. Dymer miał dopuszczać się molestowania seksualnego wobec podopiecznych schroniska Świętego Brata Alberta w Szczecinie. Mimo informacji o niedopuszczalnych zachowanych duchownego, nadal był on wysoko utrzymany w hierarchii kościelnej, obejmując funkcje dyrektorskie w wielu jednostkach i instytucjach. Został powołany m.in. na dyrektora instytutu, który powstał na terenie dawnego szpitala miejskiego w Szczecinie. O odwołaniu ks. Dymera z funkcji dyrektora tej jednostki portal wSzczecinie.pl poinformował w piątek. Można przypuszczać, że ksiądz znajdował się już wówczas w bardzo złym stanie zdrowia.

Reportaż Telewizji TVN24 „Najdłuższy proces Kościoła” jest nadal dostępny w Internecie.