W czwartek w mediach społecznościowych pojawiła się informacja, że popularna szczecińska lodziarnia kończy działalność. To efekt bardzo ciężkiego roku 2020, w którym dotychczas świetnie prosperujący lokal zaczął przynosić straty. Jak mówi w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl współwłaściciel lokalu Damian Wiśniewski, kryzys jest efektem lockdownu. Reakcja wielbicieli przysmaków z Fabryki Lodów sprawiła, że właściciele myślą jeszcze o zbiórce na jednym z portali crowdfundingowych.


Ciężka sytuacja właścicieli Fabryki Lodów

Fabryka Lodów o planach sprzedaży lokalu poinformowała w mediach społecznościowych.

– Decyzja była bardzo ciężka, ale miniony rok przysporzył nam sporo problemów. Powodem była pandemia, zakaz prowadzenia działalności i obostrzenia. W roku 2020 wygenerowaliśmy stratę i z bólem serca jesteśmy zmuszeni do podjęcia decyzji o odsprzedaniu lokalu. To jest „nasze dziecko” i chcielibyśmy, żeby ktoś inny mógł to poprowadzić – mówi w rozmowie z portalem wSzczecinie.pl współwłaściciel lokalu, Damian Wiśniewski. – Widzimy na Facebooku dużo komentarzy i ciepłych słów, jesteśmy pozytywnie zaskoczeni, wiele osób sugeruje nam, żebyśmy powalczyli, może założyli zbiórkę, żeby przetrwać. Rozważamy to i myślimy, jak rozwiązać całą sytuację. Spróbujemy się nie poddawać, ale musimy być realistami i rozmawiać z inwestorami i kupcami – dodaje.

Pandemia przyczyną wielu bankructw w gastronomii

Wiśniewski tłumaczy, że decyzja o sprzedaży jednej z najpopularniejszych szczecińskich lodziarni nie jest łatwa, ale perspektywy dla rynku gastronomicznego każą być pragmatykiem.

– W marcu nastąpiło zamknięcie gospodarki i choć my jako pierwsi w Szczecinie wprowadziliśmy dowozy lodów, to i tak nie było to na tyle szerokie działanie, by przyniosło zyski. Wiosną nie było jasnych informacji, czy lodziarnie mogą sprzedawać na wynos. Mieliśmy dużo informacji od zaskoczonych klientów, że jesteśmy otwarci i działamy, wielu gości bało się nas odwiedzać. Sezon letni nie był więc dobry – mówi współwłaściciel lokalu.

Część lodziarni i kawiarni nie mogła liczyć na rządową pomoc finansową. – Jako prowadzący działalność sezonową nie mogliśmy skorzystać z tarcz. Nie dostaliśmy żadnego wsparcia od rządu. Część lokali, które funkcjonują długo, broni się dowozami. Kawiarnie czy lodziarnie raczej nie mają szans na zysk. Zimą i jesienią mało kto myśli o kupowaniu lodów na wynos. Myślę, że sporo lokali przetrwa, ale trudno powiedzieć, jaki to będzie procent. Nie wiemy, kiedy nastąpi otwarcie gospodarki, słyszymy tylko, że „jeszcze trochę”. Im dalej to będzie szło, tym więcej będzie bankructw – zapowiada Wiśniewski.

Fabryka Lodów powstała sześć lat temu. Było to jedno z pierwszych w naszym mieście miejsc z lodami rzemieślniczymi. W najlepszych sezonach przed lokalem ustawiały się długie kolejki chętnych.