Urszula Dudziak oraz Jazz Band Ball Orchestra i Harriet Lewis byli artystycznymi atrakcjami Bankietu Banku Pekao S.A. „Mistrzostwo gatunku", w którym zaproszeni goście uczestniczyli 18 września, bawiąc się na jednej z imprez towarzyszących zawodom tenisowym, jakie od poniedziałku rozgrywają się na kortach przy ul. Wojska Polskiego

Kiedy Marcin Gawron  toczył  pojedynek z Artemem Smirnowem, którego stawką był ćwierćfinał Pekao Open,   publiczność zaczęła się już gromadzić w namiocie, w którym ustawiona jest scena Plus Tenis Music Festiwal. Tuż przed 22.00 wieczór rozpoczęli prowadzący to wydarzenie – Katarzyna Skrzynecka i Marcin Daniec, którzy oczywiście przybliżyli publiczności program koncertu i zaanonsowali wystąpienie przesa Banku Pekao S.A. Jana Krzysztofa Bieleckiego. Mówił on nie tylko o sporcie czy o muzyce, ale też o recesji, kapitałach i prognostycznyn kursie Euro. Szybko się jednak zreflektował i wrócił, jak stwierdził,  do przyjemniejszych kwestii czyli do atrakcji bankietu. 

Pierwszą z nich był krótki występ Urszuli Dudziak, która jak wiadomo co roku przyjeżdża do Szczecina na turniej, biorąc w nim udział jako artystka. Tym razem także postanowiła wystąpić na scenie. Najpierw prezentowała możliwści swego „elektronicznego pudełka”, modulując głos, powtarzając pewne frazy, a także prezentując nieco udziwnioną wersję „Yesterday” Beatlesów.  Następnie wzięła do ręki gitarę i zaprosiła na scnę niespodziankę – czyli swą córkę Kasię. Wraz z nią przedstawiła dwa utwory, w tym najsłynniejszy swój numer – „Papaję”. I to by było wszystko, bo wokalistka nie miała praktycznie więcej przygotowanych piosenek. Jednak na wyraźne prośby publiczności naprędce zaimprowizowała skatując pieśń, której możnaby nadać roboczy tytuł „I Love Pekao Open”, mówiąc później, że teraz prezes Bielecki ma już gotową reklamę.

Po jej występie scena przekształciła się w wybieg i została na nim zaprezentowana kolecja mody tenisowej, a trochę później wylosowani widzowie brali udział w loterii. Kręcąc kołem fortuny „zdobywali” kolejne pola i otrzymywali cenne nagrody, ufundowane przez sponsorów turnieju.

Po  następnej przerwie przyszedł czas  na  Jazz Band Ball Orchestra. Ten sześciosobowy krakowski  zespół, istniejący od 1962 roku, zaprezentowal najpierw dwie kompozycje, w tym własną wersję „Mack The Knife” Bertolda Brechta. Potem dołączyła do nich czarnoskóra  Harriet Lewis, która urodzila się w Filadelfii w stanie Pensylwania, ale jej przodkowie pochodzą z Jamajki. Nic więc dziwnego, że to bardzo ciepła i wszechstronnie utalentowana persona. Równie dobrze czuje się w  jazzowym, bluesowym czy w soulowyym repertuarze. W błękitnej szacie wyglądała trochę jak pieśniarka gospel, a na pewno dorównywała energią wykonawczyniom tego gatunku. Wręcz tryskała entuzjazmem, chcąc go przenieść na widzów (jednego z nich zresztą zaprosiła na scenę do wspólnego tańca). Co do repertuaru to przeważały standardy doprawione różnymi cytatami. Tak więc można było usłyszeć np. „Sunny” Boney M, „Purple Rain” Prince`a czy utwory (jak zapowiedziała Harriet) „jedynej królowej soulu” Arethy Franklin. Niewątpliwie więc emocji nie brakowało tego dnia. Sportowych i muzycznych.