"Mój brat jest jedynakiem" to film, który obecnie można oglądać w kinie Pionier. Seanse o 16:20 i 18:00 (kiniarnia). My dziś opowiadamy o swoich wrażeniach po obejrzeniu obrazu Daniele Luchetti (dystrybucja Vivarto).
Po filmie. Sala kiniarni, stolik, lampki wina.
Malkontentka: I jak, podobał Ci się film?
Zachwalacz: Bardzo mi się podobał.
M: A mi w nim czegoś brakowało...
Z: Ale czego? Film interesujący, wciągająca fabuła, aktorstwo też na poziomie. Humor, piękne obrazy. Wszelkie składniki dobrego filmu!
Ideologie
M: Właśnie, humor - wydaje mi się, że był taki naciągany, na siłę. Bo z czego tu się śmiać? Z faszyzmu i komunizmu?
Z: A mnie się wydaje, że właśnie reżyser świetnie pokazał sens każdej ideologii. Właściwie jednym zdaniem, które wypowiedział główny bohater: "Jak dostałem legitymację to poczułem, że odtąd nigdy nie będę sam".
M: Tak, tylko że Accio był wtedy dzieckiem i wydawało mu się, że jego rodzina się nim nie interesuje, więc na złość matce, ojcu, a przede wszystkim, by zagrać na nosie bratu, wstępuje do organizacji.
Z: No i właśnie to było dramatyczne - postawa pełna rozdarcia...
M: A moim zdaniem właśnie nie - to było po prostu niby ośmieszanie wielkich ideologii, które wyrządziły w końcu ogromną krzywdę ludzkości, próba zrobienia komedii z rzeczywiście cieżkiego tematu: zamieszek we Włoszech.
Z: Dla mnie to było spojrzenie pełne zrozumienia: dojrzewający chłopiec nie mógł w pełni korzystać z przywilejów młodości, bo trafił na ciężkie czasy.
Najciekawsze sceny
M: Najbardziej chyba podobała mi się ostatnia scena. Mówię "chyba", bo tę scenę najlepiej z filmu zapamiętałam. Od razu wiedziałam, kto stoi obok Accio... To było jak pożegnanie przeszłości, z którą się pogodziło i przywitanie przyszłości - nowego, szczęścia, dorosłości. Taki kolejny krok wtajemniczenia.
Z: A mnie zdecydowanie urzekła krótka scenka rodzinna, kiedy Accio wyszedł z więzienia i przyszli po niego najbliżsi. Krzycząca i dynamicznie gestykulująca włoska rodzina i słowa matki: "No ale mieliśmy z NIM nie rozmawiać!". Było to zabawne, a jednak nie brakowało w tym miłosci, uczucia.
Aktorzy
M: Aktorstwo mnie nie powaliło.
Z: A ja uważam, że ekipa spisała się na medal.
M: Chyba za urodę - trójka najważniejszych postaci była niezwykle atrakcyjna...
Z: Tak, tu się z Tobą zgodzę!
M: Chociaż właściwie tylko dwójka - bo tak naprawdę to bardzo stereotypowo pokazano bohaterów. Idealny Manrico i Accio - mężczyzna w stylu bohatera "Życie jest piękne". Pierwszego kocha rodzina, uwielbia za wdzięk i czar. Kobiety padają mu do stóp, bo wygląda jak młody bóg. Jego brat jest nieładny, dlatego też nie doznaje tyle miłości od rodziny, nawet jeśli chce studiować, a nie tak ja jego brat - pracować w fabryce.
Z: Jednak każdy z aktorów świetnie wcielił się w rolę: nadał postaci charakterystyczne rysy. Accio był właśnie o wiele ciekawszy niż brat.
M: Mnie urzekła przede wszystkim postać Matki. Przygarbionej, zapracowanej, zmęczonej. Która jednak umie postawić na swoim i wywołać niewielki strajk w biurze partii. I dodajmy - jednej z 3 kobiet w filmie i jedynej z charakterem.
Film o mężczyznach
Z: Nieprawda! Francesca była ciekawą postacią, połączeniem naiwnej, zakochanej dziewczyny i dojrzałej kobiety.
M: Dla mnie była przede wszystkim milcząca, zamknięta w sobie i bez charakteru. Chyba tak chciał to pokazać reżyser: to mężczyźni są wiecznymi chłopcami, którzy poznają świat, mają swoje nastroje, interesujące zdarzenia. A Francesca? W jej życiu były dwa ciekawe zdarzenia: poznanie braci i urodzenie dziecka. Trochę smutne...
Z: A może to było wierne oddanie obrazu rodziny włoskiej. Siostra Accio i Manrico grała na wiolonczeli i była oczytana.
M: Ale przez cały film nie powiedziała zbyt wiele, na szalejących braci patrzyła ozięble, a na koniec była przedstawiana jako partnerka Towarzysza.
Z: Mówiła, działała, udzielała się, buntowała się i pokazywała charakter, tak jak wtedy, gdy poprosiła brata, żeby dał nauczkę jej kochankowi.
M: To był film przede wszystkim o mężczyznach - o ich inicjacjach, dojrzewaniu i dorosłości. O tym, co dla nich najważniejsze, czyli o bójkach, wojnach i kobietach. Kobietach: kochankach albo sprzątaczkach.
Z: To jak wytłumaczysz poświęcenie się Accio w imię miłości?
M: To nie było uczucie do kobiety, miłość, tylko pamięć o bracie.
Napisy końcowe
Z: Ale przyznaj, film bardzo przyjemnie się oglądało.
M: Tak, ale właściwie niczego nowego nie wnosi. Nie porusza tak, żeby się go zapamiętało.
Komentarze
1