…. czyli po raz kolejny rzuć w cynki kamieniem.

W debacie publicznej o słynnych już w całej Polsce ( a nieszczęsnych w odczuciu samych szczecinian) cynkach pojawił się kolejny zdecydowany głos. Zabrali go zaprawieni w krytykowaniu prezydenckich poczynań fp.crew & teli. Ludzie Ci ukrywają się pod pseudonimami z uwagi na ewentualne konsekwencje prawne, jakie może spowodować nielegalne wykorzystywanie elementów oficjalnego logo miasta Szczecina. Ich wcześniejszą akcję opisywaliśmy w artykule z ubiegłego roku (link pod tekstem), w skrócie i dla przypomnienia: fp.crew byli inicjatorami umieszczenia prześmiewczego plakatu w centrum miasta jako protestu wobec fonetycznego (ponoć niepoprawnego) zapisu nazwy „Szczecin” na oficjalnych plakatach promujących miasto. Jak sami jednak wtedy tłumaczyli, „nie chodziło nam o obrazę osoby albo urzędu, tylko o zabranie głosu w sprawie, która nas wszystkich dotyczy.”

Albo jednak chłopcom brakuje konsekwencji albo ich odczucia względem prezydenta stały się jakby bardziej osobiste. Kolejna akcja jest niejako kontynuatorką poprzedniej – stworzono specjalną stronę internetową odpersonalnie nazwaną www.krzystek.eu (oczywista analogia do oficjalnej strony promującej Szczecin), która jest swego rodzaju freestajlowym poletkiem do wyżycia się dla wszelkiej maści sfrustrowanych malkontentów. Swoje niezadowolenie mogą nareszcie zwerbalizować, dopisując ciąg dalszy (w ich odczuciu bardziej adekwatny i/ lub bardziej idiotyczniej brzmiący) do słynnego już : „Wyskocz z cynków i….”.

Hasło do samodzielnego dokończenia w domu

Inicjatorzy akcji licząc na fantazję internautów oczywiście się nie zawiedli, dzięki czemu każdego dnia strona wzbogaca się o kolejne złote myśli. Poniżej przytaczam tylko niektóre z bardziej twórczych propozycji dokończenia hasła „Wyskocz z….” :

-"Wyskocz z kąpielówek….tu nie ma morza!"

- "Wyskocz z miotłą i posprzątaj brudne ulice, bo we flołting gardenowym mieście brud jak cholera."

- "Wyskocz z papierosów, bo dostaniesz raka i umrzesz, zostawiając zapłakaną matkę - emerytką."

Oczywiście, pojawiają się też propozycje bardziej proobywatelskie:

-„Wyskocz z okna, Panie od promocji Miasta dla atrakcji turystycznej.”

-„Wyskocz z pomysłem na współczesny Szczecin -nikt za Ciebie tego nie zrobi.”

-„Wyskocz z jadącego autobusu, bo to jedyne, co pozostało Ci w tym mieście...”

Cynki? Ale osochoci?

Analizę znaczeniową nieszczęsnych cynków robiono już wzdłuż, wszerz i poprzecznie pewnie również. W artykułach poświeconych nowemu hasłu odwoływano się do Wikipedii i Wielkiego Google, by tylko dojść tajemniczego znaczenia słowa „cynki”. Na forach robiono burzę mózgów, a powstanie www.krzystek.eu tylko w małej części oddaje skupienie, z jakim ludzie oddają się zastanawianiu nad tym hasłem. Oczywiście wszyscy mieszkańcy Szczecina już dawno zostali w tej materii oświeceni i wstydem jest dziś nie wiedzieć, że chodzi o slangowe określenie (ponoć charakterystyczna dla naszego regionu…) dla szykownych, wyjściowych bucików. Mieszkańcy grodu Gryfa oczywiście o rozwiązanie zagadki upomnieli się bardzo radykalnie, przy okazji grożąc podpalaniem Urzędu Miasta, dzięki czemu wyjaśnienie tajemnicy podano nam pospiesznie przez rzecznika tegoż Urzędu. Ale co z resztą nieuprzywilejowanej pod tym względem Polski?! Kampania outdoorowa przebiega przecież m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu oraz Lublinie. Zastanówmy się, jakie reakcje muszą wzbudzać nasze plakaty w innych miastach – zdziwienie, zainteresowanie, konsternacje, ciekawość, zaintrygowanie? A może wszystko razem wzięte? Raczej nie ma tam złości czy poirytowania z powodu niemożności odszyfrowania od razu znaczenia „cynków”. Zresztą po przebuszowaniu przez dziesiątki forów poświeconych naszym ukochanym cynkom jedyne negatywne glosy zabierane w dyskusji to te….autorstwa samych szczecinian. Ludzie z pozostałych części Polski o naszych plakatach wyrażają się pozytywnie, czasem rozbrojeni hasłem proszą o jego deszyfrację, w najgorszym razie można się spotkać z obojętnością.

Nie kopmy się sami po kostkach

Jaki więc płynie z tego wniosek? Z prostych rachunków wynika, że z szerokim uśmiechem na ustach sami rzucamy w siebie kamieniami, a wobec innych miast, niemających jeszcze wyrobionego odnośnie naszego hasła zdania, przewalamy się na plecy i pokazujemy miękkie podbrzusze z usłużnie namalowanym na środku wielkim, czarnym X, dostarczając tym samym osobiście informacji o tym, gdzie najlepiej walić. Sami podajemy do reki innym argumenty szyderstwa, zamiast raz odnieść się choć z odrobiną życzliwości do działań „znienawidzonej władzy”, która być może raz zrobiła coś dobrze, ale nam jednak jakoś głupio jest to głośno przyznać. Muszę powiedzieć, że od dłuższego czasu kroczy za mną pewną bardzo ważna kwestia, związaną niejako z wizją tych pływających ogrodów, cynków i innych floatingKrzystków – w moim odczuciu po prostu COŚ się w końcu dzieje, coś drgnęło, bo za Mariana jedynymi ogrodami, o jakich rozmawialiśmy, były ogródki działkowe, na których postawiono niezgodnie z prawem pewną altankę…

Krytyka - tak , krytykanctwo - nie !!!

Apeluję do wszystkich dyżurnych wybrzydzaczy - nauczmy się wyciągać pozytywne strony (autorka sama jest malkontentką, więc wie, jak trudno z pesymizmu przestawić się na optymistyczny sposób myślenia - ale nikt mi nie powie, że jest to niemożliwe). Dlatego ugryźmy się w języki, a to co myślimy raz zachowajmy dla siebie i budujmy na zewnątrz lepszy wizerunek Szczecina. Jeśli już trzeba wytknąć pewne błędy lub nieprawidłowości róbmy to tak, żeby była to krytyka konstruktywna, a nie zwykłe marudzenie i szyderstwo.

Jedną z naczelnych zasad w architekturze jest: „Czego nie możesz zakryć- wyeksponuj”. Jeśli trudno Ci zaakceptować kampanię reklamową promująca Twoje miasto, przynajmniej staraj się nie zwracać na to innym uwagi . A nóż widelec nie zauważą ? Przygotuj się jednak na najgorszy scenariusz, kiedy bez naszego dogadywania przy uchu jeszcze się kampania, nie daj Boże, komuś spodoba….