Wbrew pozorom nie będzie tu mowy o emigracji zarobkowej tylko, ale o fenomenie turystycznym tego miasta.
A że ciągnie tam naszych rodaków o tym przekonany jest chyba każdy. Berlin odwiedzają chyba wszystkie nacje, jednak od co drugiej grupy jaką się napotyka w dowolnych gwarnych miejscach usłyszymy znajomą nam mowę ojczystą, a na parkingach autokarowych polskie auta stanowią już chyba swoistą „większość narodową”.
Czas adwentu wrażenie takie potęguje, ponieważ wtedy właśnie odbywają słynne mające wielowiekową tradycje jarmarki bożonarodzeniowe, na które to organizowane są liczne wyjazdy z najróżniejszym miast Polski. Ostatnio miałem okazje i przyjemność uczestniczyć w jednej z takich wycieczek, kiedy to do Berlina wraz z przewodnikiem wybrała się grupa pedagogów ze Stargardu.
Wjazd ze strony pomorza wiedzie przez dawny Berlin Wschodni, od razu można się zaznajomić z tym, czym w architekturze był socrealizm w wydaniu NRD-owskim. I to zarówno ten monumentalny, triumfalistyczny z lat pięćdziesiątych jak i ten nijaki, kwadratowy doskonale w Polsce znany z epoki Gierka.
Dociera się nad Sprewę do najdłuższego pozostawionego fragmentu muru berlińskiego. Niegdyś bardzo skutecznie oddzielał on od siebie dwa świat - Kazik śpiewał o tym w wymownej piosence „Mój dom murem podzielony”. Dziś całe 1,3km muru stanowi przestrzeń wyrazu artystycznego pod nazwą East seid Gallery – największa na świecie prezentacja graffiti.
Jednak to co najważniejsze i najpiękniejsze w Belinie, co przyciąga wszystkich turystów to wszelkie atrakcje położenie na wyspie muzealnej i jej najbliższych okolicach. Sama wyspa z pieczołowicie odbudowanymi po wojnie obiektami muzealnym w 1999 znalazła się na liście światowego dziedzictwa UNESCO, czyli choć pozostaje materialnie własnością niemiecką, to w sposób duchowy należy do całej ludzkości. Zatem i my możemy czuć się z niej dumni, bo nie wiele jest muzeów na świecie, które mogą z tym berlińskim się równać. A wyspa to nie tylko muzea. To też Berlińska Katedra, która została zbudowana na początku XX w. - mimo to do złudzenia przypomina kościoły renesansowe z Włoch. I nieistniejący już i jeszcze zamek Hohenzollernów. „Już”, bo po zniszczeniach wojennych został rozebrany, a na jego miejscu stała swego czasu siedziba partii komunistycznej. „Jeszcze”, bo zamek jest obecnie odbudowywany w swej historycznej formie za sumę bagatela ok. 1 mld euro.
Z jednej i drugiej strony Wyspy Muzealnej rozstawione są jarmarki świąteczne. W Berlinie jest ich kilkanaście, każdy ma troszeczkę inny charakter. Są takie z atrakcjami dla dzieci, są te z muzyką na żywo, są też bardziej nowoczesne, wielokulturowe, ale i takie tradycjonalne,”nostalgiczne” sprzedające głównie rękodzieło. Nad każdym jednak rozchodzi się zapach grzanego wina, pieczonej kiełbasy i innych tradycyjnych niemieckich specjałów, a sam ich klimat, zwłaszcza po zmroku jest nie do opisania.
Nocny przejazd miastem ukazujący iluminacje nowoczesnych i zabytkowych budynków także dostarcza niezapomnianych wrażeń. Tu za każdym niemal rogiem można obserwować pomniki wielkiej, nierzadko okrutnej historii ostatnich wieków i jednocześnie doświadczyć jak prosperuje nowoczesna światowa metropolia.
Berlin jest miastem, w którym oficjalnie mieszka 3,5 miliona ludzi, a które jednocześnie nie przytłacza swym ogromem. To miasto potężnych inwestycji, modernizacji i remontów w tym też drogowych, które nie uniemożliwiają normalnego jego funkcjonowania.
Berlin, jeśli ktoś nie był, trzeba koniecznie pierwszy raz odwiedzić w czasie świątecznym. I wracać gdy tylko nadarza się do tego sposobność... Zawsze będzie po co!
Spacer po Berlinie:
22.12.2013 [niedziela], 10:00
Bilety: 85 zł (przejazd autokarem, opieka dwóch przewodników, ubezpieczenie)
Rezerwacje: www.poszczecinie.pl
Komentarze
0