DEZERTER, relikt polskiego punk rocka, dał czadu w szczecińskim domu kultury Słowianin. Nic się nie zmieniło. Ten sam przekaz co dawniej. Teksty cały czas aktualne. Ten sam Power. „Nic się nie zmieniło”.
Tuż przed 20.00 pod samym klubem Słowianin czuć było klimat punkowego koncertu. Kilka pustych butelek po „jabolach” wskazywało wejście do „Sławka”. Rzadko można zobaczyć w jednym miejscu tylu kolorowo ubranych i barwnych ludzi. Można było odnieść wrażenie, że jesteśmy w Jarocinie, w latach osiemdziesiątych: fryzury typu „irokez”, spodnie moro i spuszczone szelki. Hasło „Punks not dead” nie straciło znaczenia, dzięki młodym ludziom, którzy tłumnie przybyli na koncert grupy Dezerter i brali w tym spektaklu czynny udział.
Z chwilą pojawienia się zespołu na scenie, fani punka rozpoczęli „pogo”. Zespół nie zawiódł publiczności. Zagrali kultowe pieśni. Publiczność wspomagała Dezertera śpiewając słowa utworów wraz z wokalistą.
Zespołowi towarzyszył projekt Cinemanual, czyli specjalne projekcje aktywne Krzysztofa Owczarka. Jest to synchronizowana z muzyką forma wizualizacji tworzonych przy użyciu analogowych urządzeń.
Zespół zagrał większość ze swoich flagowych utworów. Nie zabrakło „Polskiej Złotej Młodzieży” czy „Dezertera”. Czasy się zmieniły a teksty nadal są aktualne. Bunt przeciw rzeczywistości i systemowi zjednoczył tego wieczoru wszystkich zgromadzonych na koncercie. Na bis, zespół zagrał „Zapytaj Policjanta” (wersja oryginalna: „Zapytaj milicjanta”). Fani jeszcze długo wywoływali Dezertera. Ostatecznie organizatorka imprezy zapewniła, że Dezerter zagra na pewno za rok. A zatem czekamy. Warto.
Komentarze
0