Najnowszy film Stevena Soderbergha „Contagion - Epidemia Strachu” niepokoi, poucza, moralizuje, a przy tym jest sprawnie zrealizowanym dramatem z elementami science-fiction ! Od kilku dni można go zobaczyć m.in. w szczecińskim Multikinie.

Na dużym ekranie temat gwałtownie rozszerzającego się zakażenia, które powoduje tysiące śmiertelnych ofiar był już oczywiście nie raz podejmowany. Przypomina się przede wszystkim "Epidemia" Wolfganga Petersena , z Dustinem Hoffmanem, która zyskała swego czasu dość dobre recenzje. Jednak od powstania tamtego obrazu minęło już 16 lat, tak więc aktualnie żyjemy już w trochę innym świecie i stykamy się z zagrożeniami o odmiennym charakterze. W polskiej dystrybucji tytuł filmu   Soderbergha zyskał drugi człon, wskazujący

istotną kwestię, którą twórcy się zajęli w tej nowej wizji historii o groźnym wirusie. Epidemia sama w sobie jest zjawiskiem bardzo groźnym, ale rozpowszechnianie  niesprawdzonych informacji o niej, o jej rozmiarze i możliwych konsekwencjach, może być jeszcze bardziej destrukcyjne.

W ”Contagion” jednym z najważniejszych bohaterów jest Alan Krumwiede (w tej roli Jude Law). To bloger, który uważa się za dziennikarza, demaskujący działania władz, nie zawsze skutecznie odpowiadające na coraz trudniejszą sytuację. Jego strona internetowa jest odwiedzana przez miliony osób i to on staje się głównym autorytetem w kwestii epidemii, a co istotne proponuje antidotum na nią. Kiedy więc naukowcy pracują nad szczepionką , ludzie  mający na dzieje na ratunek walczą bezpardonowo o ostatnie pozostałe w aptekach dawki, substancji o nazwie Forsycja....

Soderbergh ma bardzo wysoką pozycję wśród amerykańskich reżyserów i pozyskanie uznanych nazwisk do obsady aktorskiej jest dla niego raczej niezbyt trudne. Zwłaszcza po sukcesach  takich filmów jak „Traffic” czy „Erin Brockovich”.  Matt Damon, Laurence Fishburne, Gwyneth Paltrow, Kate Winslet i Marion Cotillard to na pewno imponująca lista. Wbrew pozorom nie jest to jednak (jak w przypadku „Oceans Eleven”)  fabularny produkcyjniak z wieloma znanymi twarzami, które mają uatrakcyjnić i zatuszować mało interesujący scenariusz. Każdy z wymienionych aktorów gra tyle ile potrzeba, nie ma tu   zbędnych dialogów. Niektóre wątki nie mają  nawet rozwiązania, tak więc historia  dr Erin Mears (Kate Winslet) w pewnym momencie się urywa, co w hollywoodzkim schemacie było raczej mało prawdopodobne. Niewątpliwie  istotniejsza od  poszczególnych kreacji  jest tu  analiza  różnych aspektów  epidemii oraz ostrzeżenie czego musimy unikać by zminimalizować ryzyko zakażenia.