Powołania całodobowego Animal Patrolu składającego się z 6-8 pracowników chce Partia Razem działająca w koalicji z Nową Lewicą. Aktywista partii Sebastian Bednarski zaproponował utworzenie takiej jednostki przy szczecińskiej straży miejskiej. Pomysł miałby być dotowany z budżetu miasta. Jest to wyjście naprzeciw problemowi społecznemu, jakim jest ratunek dzikich, wolno żyjących czy rannych zwierząt poza godzinami pracy gabinetów weterynaryjnych i jednostek społecznie zajmujących się zwierzętami. Na biurko prezydenta Szczecina trafiła petycja w tej sprawie. Aktywiści zebrali ponad 600 podpisów.

Potrącony kot czy pies, ptak, który nie może latać, jeż lub wiewiórka pogryzione przez inne zwierzę – co zrobić, gdy natrafimy na dzikie lub wolno żyjące zwierzę potrzebujące pomocy? To nie jest prosta sprawa. Trzeba dzwonić do organizacji pożytku publicznego zajmujących się opieką nad zwierzętami, ale zwykle nie mają one wolnych mocy przerobowych i trzeba zawieźć im zwierzaka, podobnie jest w przypadku gabinetów weterynaryjnych. Można też wezwać straż miejską, ale tutaj czas oczekiwania na pomoc jest bardzo długi. Partia Razem wspierana przez Społeczną Straż Ochrony Zieleni Szczecina zaproponowała utworzenie całodobowego Animal Patrolu.

– Funkcjonuje system, że dzwonimy na straż miejską i ona oddelegowuje do podmiotów, z którymi jest podpisana umowa. Nie jest to jednak rozwiązanie, które budzi zaufanie. Ludzie szukają więc pomocy na własną rękę, a to opóźnia reakcje i skuteczną pomoc dla zwierzęcia – mówi Sebastian Bednarski z Partii Razem, aktywista prozwierzęcy.

Bednarski przyznał, że działalność dotowanego z miasta ośrodka Zwierzogród oraz powstającego nowego schroniska dla zwierząt dają szansę na sprawną i profesjonalną opiekę nad zwierzętami potrzebującymi pomocy.

– Problemem jest samo interweniowanie i szybkie podejmowanie pomocy – mówi Sebastian Bednarski.

Głos podczas konferencji zabrała także Helena Freino ze Społecznej Straży Ochrony Zieleni Szczecina. Aktywistka podzieliła się swoimi obserwacjami z próby ratowania potrąconego kota.

– Pierwszy pomysł to kontakt z TOZ, ale o tej godzinie już nie pracował. Potem straż miejska – mieli być za pół godziny, a byli za godzinę i kot niestety skonał – mówiła aktywistka. – Bezradność towarzyszy aktywistom na co dzień. Ludzie muszą liczyć na dobrą wolę weterynarzy albo dobijać się do służb – dodała.

Przedstawicielka Społecznej Straży Ochrony Zieleni Szczecina mówiła także o problemach z pomaganiem ptakom czy jeżom.

Petycja o utworzenie Animal Patrolu trafiła do biura prezydenta Szczecina razem z zebranymi podpisami od mieszkańców. Magistrat nie ustosunkował się jeszcze do propozycji.