Aleksander Doba zmarł 22 lutego po zdobyciu szczytu Kilimandżaro. Jak relacjonuje organizator wyprawy, czuł się podczas niej doskonale, zarażał wszystkich energią i śpiewał, że zdobywa dach Afryki. Chwilę po tym, przed wykonaniem pamiątkowego zdjęcia, źle się poczuł. Z relacji wynika, że mógł doznać zawału serca. Rodzina słynnego podróżnika o jego śmierci poinformowała wczoraj. Pomorze Zachodnie straciło jednego z najsłynniejszych ambasadorów.


„Był policką dumą, honorowym obywatelem miasta. Pozostanie na zawsze w naszych sercach”

„Z głębokim żalem zawiadamiamy, że dnia 22 lutego zmarł wielki kajakarz Aleksander Doba. Zmarł śmiercią podróżnika, zdobywając najwyższy szczyt Afryki - Kilimandżaro, spełniając swoje marzenia. Pogrążona w żalu żona, synowie i wnuczki” – ta informacja przekazana przez rodzinę słynnego podróżnika zasmuciła wielu mieszkańców naszego miasta i regionu. Znany, szanowany, zarażający wszystkich pozytywną energią i entuzjazmem. Pokazujący, że czas na spełnianie marzeń jest nawet w późnym wieku. Aleksander Doba zmarł po zdobyciu szczytu Kilimandżaro. Podróżnik miał 74 lata. Lista jego wielkich sukcesów jest ogromna. Jako pierwszy człowiek w historii samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki z kontynentu na kontynent (z Afryki do Ameryki Południowej) wyłącznie dzięki sile mięśni. Również kajakiem opłynął Morze Bałtyckie i Bajkał. W ostatnim czasie odwiedził Syberię i jako kolejne wyzwanie rzucił sobie zdobycie szczytu Kilimandżaro.

Aleksander Doba to ambasador Polic oraz jeden z najbardziej rozpoznawalnych mieszkańców Pomorza Zachodniego. Jak mówiła we wtorkowym programie „Studio wSzczecinie.pl” Anna Ryl, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury w Policach, jego śmierć pozostawia wielką pustkę.

– Ciężko o nim mówić w czasie przeszłym. Jesteśmy z tego powodu pełni smutku. Z wielkim niedowierzaniem przyjęłam tę wiadomość – mówiła Anna Ryl. – Był policką dumą, honorowym obywatelem naszego miasta, wszystkie jego wyzwania przyjmowane były z dużą życzliwością. Olek zawsze na kajaku, a tu nagle Kilimandżaro. Skąd to się wzięło? On miał w głowie tyle pragnień i tyle marzeń. To był człowiek, który był bardzo odważny. W naszych sercach pozostaje jako entuzjastyczna, dynamiczna, ekspresyjna postać.

Kondolencje złożyła m.in. Martyna Wojciechowska. „Heros, mocarz, bohater, piękny, życzliwy, otwarty, pełen humoru i pokory człowiek”

Śmierć Aleksandra Doby była wczoraj szeroko komentowana w Internecie.

„Ze smutkiem przyjąłem wiadomość o śmierci Pana Aleksandra Doby, który pokonał kajakiem Atlantyk. Jego podróżnicza pasja rozpalała wyobraźnię, pozwalała wierzyć, że wszystko jest możliwe, a sukcesy były powodem naszej dumy”, napisał Marszałek Senatu Tomasz Grodzki.

„Odszedł nagle... nasz wielki rodak, policzanin, dzielny podróżnik zachodniopomorski”, dodał Marszałek Województwa Zachodniopomorskiego, Olgierd Geblewicz.

„Nasz Olek. Nie znam nikogo o jego sile, ambicji, wytrwałości, odwadze, otwartości i sercu. Nie wiem, co powiedzieć”, napisał Daniel Wacinkiewicz, Zastępca Prezydenta Szczecina.

„Heros, mocarz, bohater, a jednocześnie piękny, życzliwy, otwarty, pełen humoru i pokory człowiek”, napisała Renata Łażewska, Przewodnicząca Rady Miasta w Szczecinie.

Rodzinie Aleksandra Doby kondolencje złożyli m.in. podróżniczka i dziennikarka Martyna Wojciechowska, prezydent stolicy Rafał Trzaskowski czy prezenter Krzysztof Ibisz.