Closterkeller wydał we wrześniu swój dziewiąty album. W tym miesiącu zaś rozpoczął promocyjną trasę, podczas której prezentuje to wydawnictwo w całości na żywo, a szczecinianie jako pierwsi mogli zakosztować „Bordeaux” właśnie w takiej formie, przychodząc do klubu „Słowianin” 7 października.

Zanim jednak na scenę weszła grupa dowodzona przez Anję Orthodox, znaleźli się na niej trzej panowie z Deathcamp Project, którzy spełnili rolę supportu.  Betrayal, Void czyli założyciele tej formacji oraz towarzyszący im Wojtek Król również przedstawili utwory premierowe. Za kilka tygodni ukaże się ich nowa płyta – „Paintings’ i z niej wykonali kilka utworów (m.in. „No Cure” i „Too Late”). Gotycko-rockowe kompozycje tego zespołu kojarzące się z takimi nazwami jak Sisters Of Mercy czy Clan Of Xymox, były dobrym wstępem do całego wieczoru. Część widzów znała dobrze te utwory  i bardzo ciepło przyjęła grupę, skandując jej nazwę. Muzycy wybrali też oczywiście do set listy kilka starszych numerów (m.in.„Cold The Same”) co bardzo ucieszyło tych fanów.

Po przerwie nastąpiło główne danie czyli „Bordeaux” od początku do końca.  Kolejno zabrzmiały kompozycje "Pora iść już drogi mój", "Fala", utwór tytułowy oraz  bardzo mocny, zmetalizowany "Alarm", a potem spokojniejsza "Abracadabra". To nowe wydawnictwo Closterkellera jest tzw. concept albumem i teksty poszczególnych utworów tworzą pewną historię – miłosną i filozoficzną zarazem. Anja w pewnych momentach starała się objaśnić tę ideę, wprowadzając nas kilkoma zdaniami w całą opowieść.

Powiedziała też kilka słów o clipie do numeru "Bez odwrotu", ale przeważnie była jednak skupiona na śpiewie i jak najwierniejszym oddaniu emocji bohaterów tej muzycznej historii. Chyba szczególnie dobrze udało jej się to w ostatnich kompozycjach takich jak „Miodowy kwadrans”, "Serce" i "Jak łzy w deszczu". Ogólnie było to ciekawe doświadczenie, bo utwory zabrzmiały mocno i wyraziście. Zespół uzyskał praktycznie  metalowe brzmienie, ale dobrze wkomponowały się w całość klawiszowe pasaże grane przez Michała Rollingera, które urozmaicały cały przekaz. Szkoda tylko, że wokal Anji nie był zbyt dobrze słyszalny.

 

Po zagraniu najnowszych swych utworów  (i zmianie sukni przez Anję) Closterkeller uraczył swych fanów bardzo apetycznymi bonusami w postaci utworów z płyt wcześniejszych. Wodzowie w większości czarnych strojach, a często z  mrocznymi makijażami oczywiście czekali na coś takiego  i nie zawiedli się. Pierwszy w tej części został zagrany numer z „Aurum” -  „Dwie połowy”, Później dostaliśmy jeszcze „Czas komety”, „Na krawędzi” „Nocarza”, poprzedzonego opowieścią o hotelowej przygodzie w Elblągu oraz „W moim kraju”. Ten utwór z kolei został opatrzony komentarzem : „Głosujcie na Closterkellera. Nikt Wam tyle nie da, ile my Wam obiecamy”. Na szczęście zespól wykonał go około 20 minut przed północą czyli jeszcze przed ciszą wyborczą... Publika nie rezygnowała z kolejnych próśb o jeszcze, więc Anja stwierdziła ironicznie” „Zagramy teraz tak nudny utwór, ze Wam się odechce...” Wówczas usłyszeliśmy „Agnieszkę” i to był niewątpliwie  bardzo miły akcent na zakończenie.