Choć portugalska sieć Jeronimo Martins nigdy oficjalnie nie potwierdziła, że zamierza otworzyć swoje sklepy jako placówki medyczne lub czytelnie, to do piątku trwało przygotowanie ponad 400 z 3000 sklepów w całej Polsce na otwarcie w niedzielę. Placówki miały działać od 9:00 do 18:00. Specjaliści przewidywali, że jeżeli Biedronka się otworzy w niedzielę, to za moment zrobią to także inne sieci.
Otwarte miały być „Biedronki” nad morzem i na przedmieściach. Szczecin był planowany w drugiej kolejności
Według ostatnich informacji sklepy sieci Biedronka jednak nie będą otwarte w niedzielę. To z powodu presji społecznej i politycznej. Politycy zapowiedzieli kolejną nowelizację ustawy o zakazie handlu w niedzielę, a Państwowa Inspekcja Pracy – regularne kontrole otwartych placówek. Sieć miała więc na jakiś czas wycofać się z kontrowersyjnego pomysłu, choć nigdy oficjalnie nie padło potwierdzenie, że sklepy będą działać właśnie od 7 sierpnia.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że w pierwszym etapie nie planowano otwierać żadnej „Biedronki” w Szczecinie. Najbliższa otwarta placówka miała być zlokalizowana w Przecławiu. Co ważne, działać w niedzielę miało co najmniej kilkanaście „Biedronek” w zachodniopomorskim pasie nadmorskim. Mowa o sklepach m.in. w Rewalu, Świnoujściu, Kołobrzegu czy Darłowie.
Związkowcy w gotowości bojowej
Jeszcze w piątek pytani przez portal wSzczecinie.pl przedstawiciele Solidarności na Pomorzu Zachodnim byli oburzeni działaniem sieci Biedronka. Największa sieć dyskontów w Polsce była ostro krytykowana, a związkowcy zapowiadali bojkot sklepów i kolejne działania legislacyjne.
„W ocenie „Solidarności” działania Biedronki omijają obowiązujące w Polsce prawo. 4 sierpnia, Krajowy Sekretariat Banków, Handlu i Ubezpieczeń NSZZ „Solidarność” zwrócił się do Państwowej Inspekcji Pracy z wnioskiem o zwiększenie liczby kontroli w sklepach sieci Biedronka. Handlowa „Solidarność” poprosiła, by kontrole były przeprowadzone wielokrotnie, w kolejne niedziele, argumentując, iż łamanie prawa mające charakter ciągły i uporczywy jest przestępstwem, za które grożą kary do miliona złotych. Do związku zgłaszają się również pracownicy „Biedronek”, prosząc o pomoc w tej niekomfortowej dla nich sytuacji”, brzmi treść oświadczenia NSZZ Solidarność Pomorze Zachodnie.
„Biedronka nie była gotowa na tak szeroką konfrontację nie tylko z politykami, urzędami i częścią opinii publicznej, ale i ze swoimi pracownikami”
W ocenie Małgorzaty Marczulewskiej, prezes stowarzyszenia STOP Nieuczciwym Pracodawcom politycy nie są w stanie zatrzymać zakazu handlu w niedzielę.
– Biedronka zrobiła krok w tył, co jest o tyle zastanawiające, że przygotowania do otwarcia „czytelni” trwały kilka tygodni – mówi Marczulewska. – Prawdopodobnie sieć przestraszyła się nie polityków, a swoich pracowników, którzy nie chcieli być stawiani w niekomfortowej sytuacji w ostatniej chwili. Z naszych informacji wynika, że menadżerowie sklepów dowiadywali się o tym, który sklep będzie otwarty w ostatniej chwili. Docierały do nas informacje, że niektórzy pracownicy są ściągani z urlopów, by pracować w niedzielę. To kuriozalna sytuacja. Biedronka nie była gotowa na tak szeroką konfrontację nie tylko z politykami, urzędami i częścią opinii publicznej, ale i ze swoimi pracownikami – zauważa Małgorzata Marczulewska i dodaje:
– Ale ten temat nie jest zamknięty. Handel potrzebuje tego dnia pracy, szczególnie w obliczu tak ostrej konkurencji na rynku.
Komentarze
0