Dodatkowe obostrzenia w żółtej strefie, w której znajduje się Szczecin, wchodzą w życie już od jutra. To poważne zmiany dotyczące m.in. możliwości korzystania z basenów i siłowni czy lokali gastronomicznych. Z punktu widzenia organizacji życia w mieście największym problemem jest jednak sprawa komunikacji miejskiej. Od soboty w autobusach i tramwajach zajętych może być 50% miejsc siedzących, a pojazdy mogą być wypełnione w maksymalnie 30%. To sprawi, że wiele osób – zwłaszcza w godzinach szczytu – po prostu nie zmieści się do autobusu czy tramwaju. O trudnej sytuacji w komunikacji miejskiej w Szczecinie rozmawialiśmy z Hanną Pieczyńską, rzecznikiem prasowym Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie.
Przepisy niemożliwe do wdrożenia? Nie ma tyle taboru i nie ma tylu kierowców
Z organizacyjnego punktu widzenia obostrzenia, które wchodzą w życie od soboty (17 października) są trudniejsze do realizacji niż miało to miejsce wiosną. Wówczas zawieszono zajęcia we wszystkcih szkołach, a wiele firm zdecydowało się na pracę zdalną. Obecnie nauka stacjonarna została podtrzymana, co oznacza, że rano do komunikacji miejskiej ponownie wsiądą tysiące uczniów zmierzających do swoich szkół, a wraz z nimi osoby jadące do pracy. Zwiększenie taboru obsługującego komunikacje miejską w Szczecinie jest niemożliwe. Nie ma tylu autobusów i tramwajów, i nie ma tylu kierowców.
– Tak naprawdę, to my się już nie mieścimy w autobusach i tramwajach. Limity bywają przekraczane, a nie ma takiej ilości taboru i motorniczych, by zwiększyć liczbę autobusów i tramwajów. Możemy jedynie liczyć na rozsądek i potrzebę dystansu społecznego mieszkańców. Najlepiej zostać w domu, ale to łatwo powiedzieć, bo przecież dzieci chodzą do szkoły, a my do pracy – mówi Hanna Pieczyńska. Przedstawicielka ZDiTM zapewnia jednocześnie, że na ulice miasta wyjedzie dodatkowy tabor, co oznacza, że w ruchu będą niemal wszystkie pojazdy użytkowane przez miasto.
Komunikacja miejska pod specjalną obserwacją. „Nie ma możliwości, by spełnić wszystkie limity i zaspokoić potrzeby pasażerów”
Jak wyglądać będzie logistyka? Czy kierowca w pewnym momencie zacznie wypraszać pasażerów? Jaka będzie rola nadzoru ruchu? Co z ludźmi, którzy zostaną na przystankach? Przedstawiciele ZDiTM przyznają, że pytań jest wiele i bardzo trudno znaleźć na nie dzisiaj odpowiedź. Można spodziewać się poważnych utrudnień w dotarciu do pracy, a nawet konfliktów między pasażerami a obsługą pojazdów.
– Nie będziemy dawać kolejnych obowiązków pracownikom spółek komunikacyjnych. Gdy będzie za dużo osób lub ktoś nie będzie stosować się do restrykcji, to wzywana będzie policja lub straż miejska – mówi Hanna Pieczyńska. – W szczycie komunikacyjnym po naszym mieście jeździ 400 pojazdów. Mimo intensywnej pracy naszej centrali ruchu nie ma możliwości, abyśmy we wszystkich autobusach i tramwajach byli w stanie spełnić te limity i zaspokoić potrzeby pasażerów. Na pewno 87 i 75 to linie, które są najbardziej oblegane. Jeżeli będzie taka możliwość, to będą na nie kierowane rezerwy – zapowiada rzeczniczka ZDiTM.
Komentarze
40