– Od lat nie miał dobrej prasy i przegapił moment, żeby jasno i wyraźnie powiedzieć: nie ukrywałem pedofilii, nie chroniłem nikogo niegodnego funkcji duchowej. A on tylko milczał, bo to jeszcze było pokolenie dumnych księży, którzy nie schodzili do ludu, tylko zstępowali i nie wypadało ich pytać o trudne sprawy. A może rzeczywiście wiedział więcej? Dlatego Dzięga odejdzie w niesławie. Nie zauważył, kiedy zmienił się świat – mówi nam anonimowo jeden z młodych księży archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej. – Dzisiaj kryzys wiary i duchowieństwa jest tak wielki, że tutaj potrzeba arcybiskupa rewolucjonisty, a nie administratora masy upadłościowej – słyszymy.

Zachowanie wobec ks. Andrzeja Dymera największą kompromitacją

„Ojciec Święty Franciszek przyjął rezygnację abp. Andrzeja Dzięgi z posługi arcybiskupa metropolity szczecińsko-kamieńskiego. Administratorem apostolskim sede vacante został mianowany biskup koszalińsko-kołobrzeski Zbigniew Zieliński” – poinformowała dzisiaj w południe Nuncjatura Apostolska w Polsce. Pismo zostało podpisane przez Antoniego Guido Filipazzi.

Oficjalnie mówi się, że to przejście na emeryturę, ale w przypadku duchownych 71 lat, bo w takim wieku jest arcybiskup Dzięga, to jeszcze nie czas, by zawieszać posługę. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że jest to kara za głośne i ostro krytykowane zachowania arcybiskupa. Przez lata ukrywał on sprawę ks. Andrzeja Dymera, który w latach 90. XX w. wykorzystywał seksualnie podopiecznych w prowadzonych przez siebie placówkach. Dymer już w 2008 roku został przez kościelny sąd uznany za winnego przewinień seksualnych wobec małoletnich. Mimo wszystko pełnił kolejne funkcje, szefował m.in. Instytutowi Św. Jana Pawła II w Szczecinie, który powstał w dawnym szpitalu miejskim. Dymer został odwołany w 2021 roku, na kilka dni przed śmiercią.

Ksiądz z archidiecezji: „Widuję puste kościoły. Ludzie chcą prawdy, jak jej nie dostają, to odchodzą”

Odwołania księdza arcybiskupa księża z naszej archidiecezji nie chcą oficjalnie komentować. Jeden mówi, że dowiedział się dzisiaj i jest zaskoczony, ponieważ arcybiskup nie dawał żadnych sygnałów, że planuje odejść. Inny zaznacza, że zaskoczony nie jest. Najwięcej – ale również nieoficjalnie – mówią młodzi księża.

– O tym, że arcybiskup Dzięga może odejść przez swoje zaniedbania względem księży podejrzanych o pedofilię i molestowania mówiło się już dwa lata temu i mało kto wierzył, że to kiedyś nastąpi. Nastąpiło, bo idzie zmiana w społeczeństwie i ludzie nie wierzą już w to, że duchowny jest nieomylny i pierwszy po Bogu. Chcą prawdy, a jak jej nie dostają, to odchodzą. Ja naprawdę widuję już puste kościoły. To wynik takiego zaniedbywania spraw rozliczania się z rzeczywistością – mówi nam jeden z młodych księży archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej.

Andrzej Dzięga urodził się 14 grudnia 1952 r. w Radzyniu Podlaskim. Święcenia kapłańskie przyjął w 1977 r. Metropolitą szczecińsko-kamieńskim został w 2009 roku.