Zapowiedzi tej premiery były bardzo kuszące, ale tak naprawdę wystarczyło podanie samego tytułu. To dzieło darzone jest taką estymą, że każde wystawienie spotyka się z dużym zainteresowaniem. Wielu widzów przyjechało z innych, nawet odległych miast, by sprawdzić, jaki jest „Król Roger” w najnowszym wydaniu. 14 maja nastąpiło pierwsze wykonanie tego dzieła Karola Szymanowskiego w Szczecinie – w Operze na Zamku, w reżyserii Rafała Matusza!

Intruz wkracza do królestwa

Do chrześcijańskiej Sycylii, którą rządzi tytułowy król Roger, przybywa Pasterz, przewodzący orientalnemu ruchowi religijnemu. Zaczyna przekonywać mieszkańców (odzianych w skromne szaro-białe stroje, co podkreśla ich prostolinijność) do swoich poglądów i wręcz uwodzi ich swą charyzmatyczną osobowością. Fascynuje też żonę samego króla, Roksanę... To intruz, heretyk, ale też... ciemna strona tytułowego bohatera. Tak zawiązuje się fabuła „Króla Rogera”. Pierwotnie opera miała nosić tytuł „Pasterz”, a kompozytor pracował nad nią przez sześć lat – od 1918 do 1924 roku.

Trzy chóry, trzy miejsca akcji

Zarys dzieła powstał w Elizawetgradzie, podczas wizyty Jarosława Iwaszkiewicza, któremu Szymanowski powierzył sporządzenie libretta według swego pomysłu. Czytając je, można by ulec złudzeniu, że jest to dzieło kameralne w swoim wymiarze. Historię tworzy czwórka bohaterów i dwie postacie epizodyczne, a interakcje pomiędzy nimi wypełniają prawie całą fabułę. Istotną rolę spełnia jednak chór, który nie tylko dopełnia całość przekazu swoimi głosami.

Zgodnie z zamysłem kompozytora jest bardzo liczny, także w przypadku szczecińskiej realizacji trzeba było go poszerzyć i spektakl wystawiono z udziałem chóru Theater Vorpommern w Greifswaldzie oraz Szczecińskiego Chóru Chłopięcego „Słowiki”. Trzy akty, rozgrywające się w trzech różnych miejscach, są odmienne gatunkowo. Początkowo otrzymujemy koloryt bizantyjski (chóry a cappella przywodzą na myśl prawosławne śpiewy chóralne), a głównym jego fragmentem jest śpiew Pasterza „Mój Bóg jest piękny jako ja”. Drugi akt w niemałym stopniu przesycony jest nastrojem orientu, a scena bachanaliów odzwierciedla erotyzm jako siłę w dużym stopniu kształtującą zachowanie człowieka (pojawiają się niekonwencjonalne, barwne kostiumy z zakrytymi twarzami).

Scenografia dobrym tłem konfrontacji

Generalnie scenografia, autorstwa Mariusza Napierały przywołuje znaki i symbole, które można przypisać do różnych epok, a także do współczesnej popkultury. Mimo obecności wyżej wspomnianych akcentów, estetyka jest ogólnie dość surowa. Jeżeli można by porównać tę scenografię do innych spektakli Opery na Zamku, to przypomina chyba najbardziej to, co widzieliśmy w „Procesie” Philipa Glassa. Postindustrialny, dość chłodny wymiar przestrzeni jest tłem psychologicznej konfrontacji dwóch silnych osobowości, wiodącej od sądu Króla na Pasterzu, do sytuacji odwrotnej i kulminacji w trzecim akcie – finałowej arii śpiewanej w oślepiającym blasku słonecznego światła...

Publiczność doceniła

„Króla Rogera” pokazano jedynie dwa razy – w dniu premiery i dzień później, tzn. 15 maja. Kierownikiem muzycznym spektaklu jest dyrektor artystyczny Opery na Zamku w Szczecinie, Jerzy Wołosiuk, który dyrygował orkiestrą. W roli tytułowej wystąpił Rafał Pawnuk, szczecinianin, który jest coraz bardziej znany i ceniony także poza Polską. W Operze na Zamku wystąpił dotąd m.in. jako Guglielmo w „Cosi Fan Tutte” Mozarta, a już niedługo zaśpiewa rolę Fafnera w „Zygfrydzie” Wagnera w Stadtteater Klagenfurt w Austrii. Jako Pasterz Pavlo Tolstoy, a postać Roksany wykreowała Ewa Tracz (podczas kolejnego wieczoru była to Joanna Tylkowska-Drożdź).

Publiczność podczas premierowego pokazu długo oklaskiwała artystów. Krytycy byli jednak bardziej powściągliwi w ocenach. Czas pokaże, czy ta interpretacja słynnego dzieła zyska większe uznanie czy też będzie wydarzeniem efemerycznym. Jak zapowiadają organizatorzy, inscenizacja na pewno znajdzie się w repertuarze szczecińskiej sceny w przyszłym sezonie.