Sezon artystyczny 2010/2011 w szczecińskiej Filharmonii został zamknięty wydarzeniem koncertowym o szczególnym charakterze. 17 czerwca na scenie tej kulturalnej instytucji wystąpił bardzo ceniony amerykański pianista Kevin Kenner.

            Muzyk ten  od kilkunastu lat na stałe rezyduje w Europie  Od 2000 roku prowadzi klasy fortepianu i muzyki kameralnej w Royal College of Music w Londynie, a od pewnego czasu  mieszka także w Krakowie. W 2010 roku zasiadał w jury XVI Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie (na którym sam zdobył pierwszą nagrodę w 1990 roku).  Zobaczyć pianistę takiej klasy na żywo to bardzo cenne przeżycie dla melomanów, a w dodatku przygotowany na ten specjalny wieczór repertuar był także bardzo ciekawy. W pierwszej części został bowiem zaprezentowany  Koncert fortepianowy a-moll op. 17  Ignacego Jana Paderewskiego, a pianiście towarzyszyła Orkiestra Symfonicza szczecińskiej Filharmonii, którą poprowadził Mykola Diadiura (było to dobre nawiązanie  do 150 rocznicy urodzin polskiego  kompozytora, którą obchodziliśmy w ubiegłym roku).  

           Wykonane dzieło było dedykowane przez jego twórcę Teodorowi Leszetyckiemu. Dynamiczne orkiestrowe otwarcie, folkowy koloryt głównego tematu i typowo romantyczny rozmach poszczególnych sekwencji, to cechy charakteryzujące tę wspaniałą kompozycję. Po jej przedstawieniu Kevin Kenner po polsku powiedział kilka zdań do publiczności i przypomniał o jeszcze jednej rocznicy. Otóż, w tym tygodniu, jego ojciec (gdyby żył) skończyłby dokładnie sto lat. Ponieważ ardzo cenił Franciszka Liszta,  amerykański pianista zagrał (już sam) Libesraum No. 3 tego kompozytora. Następnie odpowiadając niejako na niewypowiedziane życzenia publiczności, wykonał   utwór Chopina. Była to „Moja pieszczotka”.

 

               Po przerwie potrzebnej na zmiany techniczne na scenie filharmoniczna orkiestra wciąż pod dyrekcją pana Diadury, przedstawiła V Symfonię  e-moll op.64 Piotra Czajkowskiego. Dzieło to, skomponowana przed ponad sto dwadzieścia lat  temu, składa się z czterech części, a jego podniosły finał  jak napisał w jednym ze swoich  opracowań dr Mikołaj Szczęsny „przekształca się w triumfalny marsz stanowiący apoteozę ostatecznego zwycięstwa człowieka nad losem” (słowa te przytoczono w programie wydarzenia). Wykonanie tego utworu, które usłyszeliśmy wczoraj wzbudziło na widowni jeszcze większy aplauz niż emocjonująca pierwsza część koncertu. Muzycy odwdzięczyli się za tak ciepłe przyjęcie prezentacją dwóch dodatkowych kompozycji tematycznie wiążących się z poprzednią.  „Walc kwiatów” z baletu „Dziadek do orzechów” Piotra Czajkowskiego był pięknym zwieńczeniem tego wieczoru.