Nie lada gratkę dla szczecinian przygotował zespół Plateau w „Projekcie Grechuta”. Po kilku latach od pierwszego występu z nieopierzoną wersją „Projektu” zaprezentowanej w Kafe Jerzy, powrócili do Szczecina.

Obecny nieobecny

Zespół Plateau wydał swoją czwartą płytę pt. „Projekt Grechuta” w 2011 roku. Znajdują się na niej dobrze znane piosenki Marka Grechuty. Ich nowa aranżacja nie zabija ducha artysty,  a dodaje im smaczku, nawet gra na pile ma swój urok, który idealnie wpasowuje się w utwory.

To właśnie ten album stał się podstawą wczorajszego koncertu (30.08) na Zamku Książąt Pomorskich, na który miejsca na widowni zostały w całości zapełnione. Cieszy to, że przyszła zróżnicowana pod względem wieku publika, cieszy to, że piosenek Grechuty chcą słuchać młodsze o dwa lub nawet trzy pokolenia osoby.

Wymowne było puste krzesło, które znajdowało się na scenie. Stało się ono swoistym symbolem zespołu, który wierzy, że w jakiś niewyjaśniony sposób, Grechuta jest obecny duchowo podczas ich występów.

 

Nowoczesny klasyk

Wokalista zespołu, Michał Szulim, wielokrotnie zachęcał do wspólnego śpiewania, wyciągając w stronę publiczności mikrofon, na co ta, chętnie, a zarazem jakby trochę nieśmiało, odpowiadała niepewnym śpiewem. Wystarczyło jednak kilka utworów, by zgromadzeni uwierzyli w siebie i potem każda kolejna piosenka wychodziła coraz lepiej. Rzucone zostało nawet pytanie, czy zespół jest jeszcze potrzebny, skoro szczecinianie tak dobrze sami śpiewają.

Nie można nie wspomnieć o gościach, Renacie Przemyk i Piotrze Cugowskim. Wspomogli oni zespół w kilku utworach, np. „Wiosna, ach to Ty”, zbierając za to liczne, zasłużone brawa. Prawdopodobnie największy aplauz otrzymało wykonanie „Dni, których jeszcze nie znamy”, które dzięki mocniejszym brzmieniom jeszcze bardziej zapada w pamięć. To samo można powiedzieć o wykonaniu „Będziesz moją panią” – rockowe klimaty nadały utworowi nowy wymiar.

Mieliśmy okazję wysłuchać też paru równie dobrych piosenek spoza ostatniej płyty.

 

Pod koniec koncertu, zespół zapraszał do tego, by podejść, porozmawiać, poznać się bliżej. Taka chęć zaprzyjaźnienia się z publiką pozytywnie wpływała na obie strony – i widownia, i wykonawcy powinni być zadowoleni z występu. Z pewnością szczecinianie, którzy postanowili spędzić piątkowy wieczór na zamkowym dziedzińcu, nie żałują swojej decyzji, o czym powinny świadczyć owacje na stojąco, którymi nagrodzili wykonawców.