Moda na książki i filmy o seryjnych mordercach trwa... W Polsce też mieliśmy kilku słynnych zbrodniarzy tego typu, a zatem materiału nie brakuje. Niedawno na ekrany kin trafiła fabuła o najelegantszym przedstawicielu tej grupy, czyli Władku Mazurkiewiczu – „Ach śpij kochanie”.
Przerwa w komediach
Krzysztof Lang, reżyser tego filmu, ostatnio przede wszystkim kręci komedie („Śniadanie do łóżka”, „Słaba płeć?”), ale thrillery i dramaty też ma w swym dorobku. „Ach śpij kochanie” to zatem powrót do mocniejszego kina, choć nie do końca jednak udany. Oglądany rok temu na naszych ekranach „Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy ustawił poprzeczkę dość wysoko, a Langowi nie udało się moim zdaniem do tego poziomu zbliżyć...

10 lat zabijania

Gdyby scenariusz do tego filmu stworzył Cezary Łazarewicz (autor książki „Elegancki morderca” o zbrodniach Mazurkiewicza), to pewnie ten film byłby lepszy. Tymczasem Andrzej Gołda, scenarzysta głownie serialowy („Pakt”, „Kryminalni”) nie wycisnął z tak świetnego tematu tyle, ile było można. Mazurkiewicz (w tej roli dobry Andrzej Chyra) był według zachowanych przekazów dobrze wychowanym, kulturalnym i szarmanckim facetem, a na zdjęciach z akt wygląda wręcz jak filmowa gwiazda. Czy to jego urok i charyzma, czy też zwitki banknotów wkładane w odpowiednie ręce sprawiły, że przez ponad 10 lat dokonywał morderstw, a mimo to pozostawał wciąż na wolności?



Romans śledczego
Film nie daje pełnej odpowiedzi na to pytanie, ale też jest to oczywiście fabularyzowana wersja wydarzeń, które rozgrywały się w Krakowie i w jego okolicach w katach 50. a nie dokument biograficzny. Realizatorzy filmu postanowili zresztą, że nie skoncentrują się tylko na postaci Władka eleganta, ale równie dużo czasu poświęcą jego głównemu „tropicielowi” – milicjantowi Karskiemu (w tej roli Tomasz Schuchardt). Dodali też wątek romansowy, bo ambitny śledczy spotyka się z kelnerką (Karolina Gruszka), która jest wdową po jednej z ofiar Mazurkiewicza...

To nie były dobre decyzje, bo według mnie lepiej jednak było poświęcić więcej uwagi motywom postępowania mordercy, jego życiorysowi. Wówczas byłaby to postać pełniejsza, mocniej zarysowana. Tymczasem tak się nie stało, a samo śledztwo też jest dość powierzchownie potraktowane i urywa się gwałtownie i niespodziewanie. Szkoda też, że nie ma ani jednej sceny z procesu sądowego (wiadomo, że Mazurkiewicza bronił renomowany adwokat Zygmunt Hofmokl-Ostrowski).

Aktorskie nierówności
Nie ma natomiast wątpliwości, że Chyra podnosi poziom filmu swą grą i to dzięki niemu film jest, mimo swych braków, strawny. Na dalszym planie jest różnie. Bogusław Linda i Andrzej Grabowski w rolach oficerów służb mundurowych, wykreowali postacie komiksowo przerysowane. Ratuje sytuację Arkadiusz Jakubik, jako Bajek, partner Karskiego. Ten aktor nie ma chyba złej roli w swej filmografii...

AUTOR: RADI