Stworzył muzykę do ponad 80 filmów. Zdobył Los Angeles Film Critics Awards, Cezara Francuskiej Akademii Filmowej, Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie i wiele innych nagród. Zbigniew Preisner to niewątpliwie jeden z najbardziej cenionych polskich kompozytorów filmowych! 10 listopada twórca przyjechał do Szczecina, by zasiąść na widowni „lodowego pałacu” i wysłuchać swojego dzieła „Requiem dla mojego przyjaciela” w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie pod kierownictwem Pawła Kotli oraz Chóru Politechniki Morskiej, który przygotowała Sylwia Fabiańczyk-Makuch.

Dedykacja dla wielkiego reżysera

„Requiem dla mojego przyjaciela” to pierwsza niefilmowa kompozycja Preisnera, która została dedykowana bardzo związanemu z tą dziedziną Krzysztofowi Kieślowskiemu. Kompozytor sięgnął po łaciński tekst mszy dla zmarłych oraz dołączył instrumentalne epitafium, a całe dzieło podzielił na dwie części: „Requiem” i „Życie”. Pierwsza z nich składa się z dziewięciu muzycznych „rozdziałów”, spośród których jedynie „Lux aeterna” posiada polski tekst. „Życie” natomiast to muzyczna podróż po drodze ludzkiego bytu, zawierająca elementy biblijne (m.in. Księgę Koheleta).

Chłodne przyjęcie krytyków

Po raz pierwszy cały utwór został wykonany na żywo 1 października 1998 roku w Warszawie. Krytycy przyjęli dzieło przeważnie chłodno, a niektóre opinie były bardzo negatywne. „Muzyka Zbigniewa Preisnera w nieodparty sposób sugeruje wyobraźnię, wykształconą na keyboardach Casio i realizującą się z pomocą komputerowych samplerów, oferujących gotowe, dźwiękowe sformułowania do dowolnego układania” – pisał Andrzej Chłopecki w artykule „Preisner, czyli Apologia kiczu” opublikowanym w „Tygodniku Powszechnym”. Mimo to album (nagrany z udziałem Elżbiety Towarnickiej i Leszka Możdżera) osiągnął komercyjny sukces i stał się jednym z bestsellerów firmy Chester Music.

Katedralna akustyka

W Szczecinie można było usłyszeć ten utwór na Cmentarzu Centralnym w czerwcu 2009 roku w wykonaniu Chóru Opery na Zamku i orkiestry pod batutą Warcisława Kunca. Tym razem „Requiem dla mojego przyjaciela” zabrzmiało inaczej. Uzyskana elektronicznie akustyka, zbliżona do kościelnego wnętrza, sprawiła, że wielu widzów ze szczególnym wzruszeniem wysłuchało dzieła w złotej sali szczecińskiej Filharmonii. Wśród solistów byli: Joann Freszel – sopran (śpiewająca m.in. przejmującą „Lacrimosę”), Mariola Siepak-Drobna – sopran, Daniel Domarecki – tenor, Łukasz Dulewicz – kontratenor, Maciej Cetnarski – bas oraz Weronika Lalik – głos solowy.

Kompozytor na scenie

W drugiej części programu oprócz muzyków orkiestry i części z solistów nad sceną zobaczyliśmy ponadstuosobowy Chór Politechniki Morskiej w Szczecinie, co jeszcze bardziej spotęgowało wrażenia. Co najważniejsze, wykonanie całego dzieła sam Zbigniew Preisner najwyraźniej uznał za bardzo dobre. Świadczy o tym fakt, że po wybrzmieniu ostatnich dźwięków, w trakcie owacji zgotowanej przez publiczność, odpowiedział na zachęcający gest dyrygenta i wszedł na scenę. Triumfalnie wzniesione w górę ręce i uśmiech na twarzy kompozytora potwierdziły, że byliśmy obecni na nieprzeciętnym wydarzeniu.

– To był niezwykły koncert i cieszę się, że zobaczyłam na żywo Zbigniewa Preisnera – mówiła pani Andżelika. – Znam dobrze jego muzykę z filmów Kieślowskiego, więc było to dla mnie bardzo emocjonujące.

–Przyznam, że nie spodziewałem się aż takich wrażeń. Kiedy pojawił się chór Politechniki, byłem przytłoczony wręcz mocą tych głosów i muzyki. To na pewno był jeden z najlepszych koncertów w Filharmonii – skomentował pan Tomasz.