– Mieliśmy pomaszerować na cmentarz, by złożyć kwiaty i znicze na grobach szczecińskich twórców, ale bramy są zamknięte. Robimy więc mały kondukt żałobny tutaj, w centrum miasta – mówił do zgromadzonych na placu Adamowicza osób Jakub Gwit, aktor. – Z głębokim żalem informujemy, że zmarła śmiercią głodową polska kultura. Na zawsze pozostanie w naszej pamięci. Zrozpaczeni Polacy... – dodał. Poniedziałkowy protest ludzi kultury połączony był z manifestacją kobiet, które nie zgadzają się z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji i strajkują na ulicach polskich miast już od ponad 10 dni.

Sytuacja artystów i instytucji kultury jest bardzo zła już od wiosny. Podczas pierwszej fali pandemii koronawirusa odwołana została większość wydarzeń artystycznych. Imprezy plenerowe powróciły latem, wydawałoby się, że jesienią sytuacja wróci do normy. Niestety pandemia uderzyła ze zdwojoną siłą i obecnie zarówno w filharmoniach, operach, teatrach, kinach, jak i innych instytucjach kultury wydarzenia artystyczne odbywają się w ograniczonym zakresie. Komercyjnych koncertów czy festiwali praktycznie nie ma.

– W katastroficznej sytuacji znalazło się mnóstwo podmiotów prywatnych oraz artystów, wykonawców, aktorów, osób na umowach cywilnoprawnych. Nie mamy kompletnie za co żyć, niektórzy wyprzedają majątki, żeby mieć za co wykarmić dzieci. Dochodzi do tego ogromna liczba ludzi, których nie widać. Ci, którzy budują scenę, oświetleniowcy, akustycy, szeroko pojęta branża kulturalno-rozrywkowa. W czasie wakacji odwołano 7 tysięcy imprez i koncertów. Zostali bez niczego i tak jak kwiaciarze zostali pozbawieni dochodu właściwie w ciągu kilku minut – mówił Jakub Gwit, aktor ze Szczecina i współorganizator manifestacji ludzi kultury. – Kultura umiera, dajcie żyć kulturze. W świecie PiS jest Zenek. Nie ma ludzi kultury, nie ma ludzi pogodnych, zdolnych. Zenek Martyniuk nie może być jedynym źródłem kultury w Polsce – kontynuował.

– Nie czołgi, a kultura obalała rządy. Lać Wypierda! – krzyczała Monika Pacyfka-Tichy.

Podczas poniedziałkowego protestu znowu nie brakowało ostrych, bezkompromisowych i wulgarnych sformułowań.

– Mamy więcej niż dość! Zmieniło się to, że jesteśmy bardziej świadome i solidarne. Mamy kwalifikację i wiedzę, mamy głos, mamy siłę. Nasz protest trwa długo, jest piękny! Czujemy, że dzieje się HERstoria, zmieniamy rzeczywistość – mówiła Inga Iwasiów, pisarka.

Zgodnie z aktualnymi obostrzeniami, w wydarzeniach organizowanych w teatrach, salach koncertowych, kinach może uczestniczyć maksymalnie 25% publiczności. Powoduje to, że organizacja imprez komercyjnych jest właściwie nieopłacalna.