Ci muzycy każde miejsce potrafią zamienić w taneczny parkiet. Czy to jest stacja metra, uliczny chodnik czy teatralne audytorium. W piątek bez trudu zatem wciągnęli do zabawy publiczność w szczecińskim klubie K4. To tam właśnie zobaczyliśmy Hypnotic Brass Ensamble w ramach Szczecin Music Fest!

Jazz, funk, hip-hop

Na scenie dziewięciu muzyków, w tym siedmiu braci! To synowie znakomitego trębacza, Phila Cohrana, wsławionego grą w zespole Sun Ra Archestra. Ich instrumenty to trąbki, puzony, tuba barytonowa, bas, gitara i perkusja, a zatem można się było spodziewać przede wszystkim dużej dawki jazzu. Ci, którzy znają tę grupę z płyt i klipów, wiedzą, że ich muzyka oferuje znacznie więcej. To wybuchowa mieszanka, w której jazz łączy się z afro beatem, funkiem, hip-hopem...

Wszechwładny rytm

Poszczególne utwory, a było ich tego wieczora kilkanaście, „napędzane” są intensywnym rytmem, któremu publiczność szybko się poddała. Takie kompozycje, jak „Kryptonize”, „Balicky Bon” czy znany z filmu „Igrzyska Śmierci” kawałek „War”, zagrane w tej kameralnej przestrzeni zyskały jeszcze na swej mocy, pobudziły widzów do żywych reakcji i pląsania pod sceną.

Wielka muzyczna domówka

Tarik Graves, który pełnił częściowo rolę prowadzącego, nie musiał długo zachęcać szczecinian do tańca. Tym bardziej, że panowie wybrali też do repertuaru wibrujący energią utwór o znaczącym tytule „Party Over Here” (z repertuaru Lorda Finesse). Kiedy był wykonywany impreza rozkręciła się jeszcze bardziej, a atmosfera przypominała wielką „domówkę”. Muzycy przybijali widzom „piątki”, pytali o to co zagrać, a z czasem poluzowali krawaty i zaczęli zrzucać marynarki. To było nieuniknione, bo temperatura we wnętrzu klubu rosła z minuty na minutę.

Premierowe utwory

Podczas tego dwugodzinnego występu muzycy zaprezentowali też utwory z płyty, którą przygotowują na drugą część tego roku. Nosi tytuł „Bad Boys Of Jazz” i dobrze oddaje charakter muzyki i sceniczny image Hypnotic Brass Ensamble. To są źli chłopcy, ale mimo wszystko bardzo przyjaźni...