To może być ostatnia szansa, by zobaczyć jedno z najbardziej spektakularnych przedstawień operowych w repertuarze Opery na Zamku. Podczas dwóch majowych wieczorów ta instytucja pokaże „Pajace / Gianni Schicchi” w reżyserii Michała Znanieckiego!

Najmłodszy debiutant w La Scali

Ten znakomity twórca studiował na Uniwersytecie w Bolonii u Umberto Eco. Pracował w mediolańskiej La Scali, mając zaledwie 24 lata, i był najmłodszym w historii reżyserem debiutującym w tym teatrze. Jest autorem ponad 190 spektakli wystawianych na najważniejszych scenach operowych świata, a specjalizuje się w ogromnych produkcjach plenerowych, które tworzył na stadionach, wyspach, w parkach oraz… na izraelskiej pustyni (współpracując z Israeli Opera). Chętnie pracuje w Szczecinie i dzięki temu możemy jego twórczość zobaczyć w Operze na Zamku.

Efektowna prezentacja w Teatrze Letnim

W sierpniu 2017 roku opera „Pajace” Ruggera Leoncavalla w reżyserii Znanieckiego została pokazana w szczecińskim Teatrze Letnim. To była efektowna, ale jednorazowa prezentacja z bardzo istotnym i znaczącym udziałem amatorskiego chóru. Ta muzyczna opowieść o miłości, oszustwie i zazdrości niedawno powróciła na scenę, ale w innej wersji – do głównej sali Opery na Zamku. Premiera spektaklu, w którym połączono „Pajace” z jednoaktową operą „Gianni Schicchi” Giacoma Pucciniego, nastąpiła 9 marca.

Melodramat i komedia w jeden wieczór

Reżyser po raz kolejny zaskoczył fanów opery, bo zastosował inny niż zwykle układ utworów. „Pajace” przeważnie zamykają wieczór, ponieważ wtedy przeżywamy katharsis, odczuwamy tragedię, melodramat, smuci nas śmierć bohaterów. Poza tym to dzieło zazwyczaj wystawiane było wraz z „Rycerskością wieśniaczą” Pietra Mascagniego (stosuje się nawet skrócony tytuł: „Cav/Pag”). W marcu ubiegłego roku Opera Krakowska pokazała „Pajace” połączone podczas jednego wieczoru z utworem komicznym „Gianni Schicchi”. Znaniecki idzie dalej i utrudnia sobie pracę, bo odwraca kolejność dzieł. Dlatego właśnie jest to spektakl jeszcze bardziej frapujący i godny uwagi.

Pajac to postać tragiczna

To realizacja bardzo wymagająca, bo nie jest jedynie odtworzeniem dwóch dzieł scenicznych oddzielonych przerwą. Zarówno muzycznie, jak i literacko to dwie różne formy, więc było to przedsięwzięcie ryzykowne artystycznie. Jednak – jak dowiodły tego choćby recenzje prasowe – udało się. Ksiądz Andrzej Draguła w piśmie „Więź” twierdzi m.in., że „W obu przedstawieniach śmierć miesza się ze śmiechem, tragedia z komedią, śmierć staje się udawaniem śmierci, a pajac – wbrew naszym słusznym skojarzeniom z pajacowaniem – jest postacią tragiczną. Jego »ridi, Pagliaccio« – wyśpiewane silnym, wypełniającym operę, głosem Alejandro Roya – brzmiało rzeczywiście gorzko”.

Casting w przerwie

Reżyser zdecydował się na interesujący zabieg w celu dramaturgicznego połączenia obu historii. Spektakl trwa bowiem także w czasie… antraktu. Publiczność, która zostanie na widowni, zobaczy wtedy… casting, podczas którego wybrane będą postacie do drugiej części wieczoru, a ktoś z widzów zostanie wskazany, by zagrać Buosa Donatiego, czyli zmarłego bogacza w „Giannim Schicchi”.

25 i 26 maja zobaczymy na scenie obsadę inną niż na premierze, ale również niewątpliwie bardzo dobrą. To m.in. Joanna Tylkowska-Drożdż (jako Nedda), Georges Wanis (Canio), Tomasz Łuczak (Silvio) i Pavlo Tolstoy (Beppo). Na scenie będzie też chór, a orkiestrę Opery Na Zamku poprowadzi Vladimir Kiradjiev. Bilety są jeszcze dostępne.