&#8222;Tym razem naprawdę&#8221;- książka wydana przez szczecińska oficynę Forma to dość pokaźny tom, którym debiutuje Marek Frenger. To literatura obyczajowa nie pozbawiona jednakże dynamicznej i momentami bardzo zaskakującej akcji. <br>Autor tej pozycji urodził się w 1970. Z wykształcenia jest ekonomistą, pracującym w sektorze budżetowym. Szczecinianin ze świadomego wyboru, od prawie 20 lat. Jego zainteresowania to przede wszystkim muzyka, potem film, sport - kiedyś uprawiał czynnie piłkę nożną i tenis stołowy (dziś właściwie udziela się wyłącznie jako kibic) Miłośnik whisky, białej kawy, ruskich pierogów i chińszczyzny. Stanu wolnego. <br>
Masz już 37 lat i niedawno wydałeś swą pierwszą książkę więc jest to dość późny debiut ...
Faktycznie dość późny. „Tym razem naprawdę...” zacząłem pisać dokładnie 14 -go kwietnia 2002 roku. Wcześniej poza jakimiś wierszami czy tekstami piosenek do szuflady nie tworzyłem nic innego. A dlaczego akurat wtedy? To był czas gdy zaczytywałem się w literaturze która podejmuje tematy spraw damsko-męskich, w taki sposób jaki mi odpowiada. Były to przede wszystkim powieści Nicka Hornb’yego i Tony Parsonsa. Cały czas żałuję zresztą, że nikt nie zekranizował żadnej z trzech pierwszych powieści drugiego z wymienionych autorów. Nie jest to być może literatura która zmienia świat ale przekazuje wiele ważnych prawd a ich fabuła z pewnością nadaje się na ekranizację. Poza tym wiele w tamtym okresie rozmawiałem na temat czytanych książek, życia, w tym oczywiście spraw damsko-męskich z moim dobrym przyjacielem. I tak gdzieś między tymi rozmowami zrodził się pomysł by samemu spróbować napisać coś takiego. Warto jeszcze chyba wspomnieć o „Disneylandzie” – powieści Dygata podejmującej podobne tematy, którą przeczytałem jeszcze na studiach, do której wracam co kilka lat i do której zresztą jest nawet w „Tym razem naprawdę...” pewne odniesienie. Samą powieść skończyłem jesienią 2003 roku ale potem wiele w niej jeszcze poprawiałem, zmieniałem co z pewnością także ten debiut opóźniło.

Czy chciałeś wydać tę powieść w innych wydawnictwach czy od razu Twój wybór padł na szczecińską Formę ?
Wysłałem moją powieść lub jej fragmenty – w zależności od wymagań – do różnych większych i mniejszych wydawnictw, jednakże bez rezultatu. Po początkowych niepowodzeniach pomyślałem o tym, że skoro książka dotyczy Szczecina może warto by zainteresować nią jakąś miejscową oficynę lecz niestety do żadnej wtedy nie dotarłem. Szukałem więc dalej. W końcu około półtora roku temu przeczytałem wywiad z Pawłem Nowakowskim prowadzącym Wydawnictwo Forma. Skontaktowałem się z nim i dość szybko doszliśmy do porozumienia. Z różnych powodów głownie związanych z trudnościami nazwijmy to techniczno-finansowymi trochę trwało zanim powieść ujrzała światło dzienne ale w końcu późną jesienią 2007 roku „Tym razem naprawdę...” trafiło do księgarń.
Dlaczego właśnie Szczecin jest miejscem akcji “Tym razem naprawdę ...” ? Czy tylko dlatego, że tu mieszkasz i tworzysz czy to po prostu ciekawe miejsce ?
Z kilku powodów. Po pierwsze mieszkam w Szczecinie od czasu studiów i przyznam, że lubię to miasto. Po drugie trochę z lenistwa (ha ha !). Chciałem by miejsca w których dzieje się akcja były opisane, wymienione z nazwy a gdybym zamierzał umieścić akcję gdzie indziej np. we Wrocławiu czy w Gdańsku, to musiałbym tam pojechać, przeprowadzić jakąś wizję lokalną, poznać lepiej topografię. Gdy wybrałem Szczecin nie było to konieczne. Ale tak na poważnie to pisząc tę powieść to nawet przez myśl mi nie przyszło, żeby umieścić akcję gdzie indziej. Poza tym chciałem jeszcze dodać, że miałem zamiar pokazać w książce konkretne miejsca ale jednocześnie nie chciałem by tych szczegółów było zbyt dużo. W moich założeniach liczył się przede wszystkim wątek fabularny, a poza tym książka jest i tak długa (ponad 400 stron). Jednak wiele popularnych zakątków jest w niej obecnych i stanowią one tło opowiedzianej historii. Kilka lokali szczecińskich opisałem dość dokładnie, niektóre pod prawdziwymi nazwami inne pod wymyślonymi. Ogólnie Szczecin jest fajnym miejscem. Zewsząd słychać że jest miastem niewykorzystanych szans ale według mnie ma możliwości by to zmienić. Z drugiej strony nie chciałbym żeby stał się zatłoczoną i zakorkowaną metropolią bo moim zdaniem doskonale może spełniać swoje zadania pozostając średniej wielkości miastem. I na pewno przyjemniej będzie się tu wtedy mieszkało niż w dużej aglomeracji.

Znany jest już tytuł drugiej powieści (”Zrodzone z rozczarowań”). Chyba nie powstał on po wydaniu debiutu jako reakcja na przyjęcie tej książki ?
Nie (ha ha !), powstał wcześniej. Ogólnie wymyślanie tytułu to dość skomplikowana sprawa. Ja, pisząc, posługuję się takim językiem jakim mówię. Nie używam więc jakichś wyszukanych zwrotów, używam języka potocznego. Nie jest łatwo stworzyć tytuł który w jakimś stopniu oddawałby treść książki, a przy tym byłby nośny, atrakcyjny. Tytuł drugiej powieści ma swoje uzasadnienie w jej fabule, która jest logicznym rozwinięciem pierwszego tekstu, lecz – co chciałbym dodać – z zupełnie innymi bohaterami. Muszę jednak zaznaczyć, że to tytuł wciąż roboczy i tylko jeśli nie wymyślę niczego co bardziej mi się spodoba to taki zostanie. Co do drugiej części pytania to trudno mi powiedzieć jak zostało przyjęte „Tym razem naprawdę...” bo jeszcze zbyt mało czasu upłynęło od wydania. Poza jedną recenzją w regionalnym dzienniku nie było właściwie żadnych większych omówień, parę wywiadów, jeden program w lokalnej telewizji. Znam opinię znajomych, niektórych czytelników, ale to jeszcze za mało by powiedzieć coś konkretnego.

Dziękuję za rozmowę.
Ja również. I zapraszam wszystkich do lektury.

Foto: Anna Stępień