Choć urodził się w Moskwie, to swe późniejsze życie twórcze związał z Izraelem. Jest jednym z najbardziej cenionych współczesnych skrzypków, a występuje też jako dyrygent. Właśnie w takiej podwójnej roli można było zobaczyć wczoraj w Filharmonii maestro Shlomo Mintza.

Program całego wydarzenia był bardzo interesujący. Uwertura koncertowa Karnawał rzymski op. 9 Hectora Berlioza, wykonana przez szczecińskich filharmoników na wstępie, zdecydowanie pobudziła apetyty publiczności, a kiedy maestro sięgnął po skrzypce przygotowując się do prezentacji drugiego utworu, atmosfera była już bardzo „naładowana” oczekiwaniem na artystyczne wrażenia.

Widzom nie dane było zbyt długo czekać na nie. W „Koncercie skrzypcowym e-moll op. 64” F. Mendelssohna Bartholdy`ego, który był właśnie kolejną kompozycją wieczoru, już w pierwszych sekundach rozbrzmiewa partia solowa. Zostaliśmy zatem od razu skonfrontowani z kunsztem interpretatorskim Mintza i wysłuchanie całego utworu było z pewnością dla wielu osób przeżyciem bardzo znaczącym.

Po przerwie usłyszeliśmy Symfonię nr 2 e-moll op. 27 Sergieja Rachmaninowa. Utwór ten, doceniony tak naprawdę dopiero w latach 50. czyli pół wieku po jego powstaniu, grywany był często w skróconej wersji. My usłyszeliśmy go wczoraj w całości, co pozwoliło słuchaczom na bardziej pogłębione i intensywne obcowanie z tą, piękną muzyką. Nie bez przyczyny Adagio z tej symfonii, to wizytówka stylu kompozytora, a fragment dzieła pojawił się w poprzednim filmie Alejandra Gonzáleza Iñárritu „Birdman”(triumfatorze gali oskarowej 2015 roku).

Co prawda osoba siedząca na fotelu obok mojego przespała niemałą jej część, ale to chyba nie świadczy źle o tej muzyce czy jej wykonaniu. Stwierdziłbym raczej, że skoro mimo dużej dynamiki i głośności, można było przy tych dźwiękach zasnąć, to niewątpliwie harmonijność i liryczny ładunek tego przekazu były po prostu na odpowiednim poziomie. Chyba jednak nie wszyscy widzowie reagowali tak samo, bo bardzo szybko po wybrzmieniu finałowej partii rozległy się oklaski, potwierdzające czujność i przede wszystkim zachwyt szczecińskich słuchaczy.

Kolejny koncert z cyklu Virtuoso w szczecińskiej Filharmonii zaplanowany jest na 12 lutego. Wówczas orkiestra SF pod dyrekcją Łukasza Borowicza przedstawi utwory Roussela i Messiaena, a solistą będzie Dominik Połoński, grający na wiolonczeli.