„To będzie koncert szczególny. Pełen emocji, nadziei i ogromnej tęsknoty”. Tymi słowami, 16 listopada rozpoczął się Wieczór Pieśni Żydowskich Shalom Alejchem w szczecińskiej Filharmonii.
Pieśni, melodie żydowskie wykonali artyści z gdańskiego Teatru Otwartego w składzie:

Dariusz S. Wójcik - śpiew
Marta Nanowska - skrzypce
Emil Kowalski - klarnet
Andrzej Nanowski - fortepian

Stanisława Grażyńska – prowadzenie

Dwugodzinny koncert rozpoczął się od przedstawienia historii oraz etapów kształtowania się muzyki żydowskiej oraz jej wpływu na inne kultury. Stanisława Grażyńska podkreśliła wagę tradycji żydowskiej, która liczy kilka tysięcy lat.
Swój repertuar artyści oparli na starodawnych tekstach, ludowych przekazach inspirując się narodowym i religijnym dorobkiem pokoleń żydowskich. Głównym motywem wykonywanych pieśni była tęsknota Żydów za utraconym krajem, chęć powrotu do ojczyzny. Zabrzmiały także proste piosenki oddające atmosferę codzienności żydowskich miasteczek, radości i smutki prostego człowieka.

Dariusz Wójcik wykorzystał przestrzeń sceniczną by zaprezentować elementy tańca chasydzkiego i oddać dramaturgię wykonywanych pieśni. Mimo, że większość utworów wykonana była w języku jidysz oraz hebrajskim, wszyscy mogli zrozumieć ich przekaz. Dariusz Wójcik podkreślił, że „ zaletą tych pieśni jest to, że trafiają do wszystkich serc, nawet tych, które nie poznały z bliska atmosfery żydowskiego sztetl”. Artysta zaznaczył ogromny wpływ, jaki na jego twórczość miał Mentor bł. Pamięci Efraim Kisler – uczestnik powstania w Getcie Białostockim, strażnik kultury jidysz. Jak mówi sam artysta: „To On nauczył mnie interpretować pieśni poprzez szczerość wypowiedzi, bez cienia teatralności, z odpowiednim nasyceniem dramaturgicznym”.

Widownia doceniła zaangażowanie oraz przekaz artystów, nagradzając każdy utwór dużymi brawami. Bas Dariusza Wójcika rozbrzmiewający w sali (bez wsparcia mikrofonu), ciepłe, czerwone oświetlenie sceny, akompaniament skrzypiec, fortepianu oraz klarnetu stworzyły niesamowitą atmosferę. Widownia reagowała na każdą zmianę nastroju wykonywanych pieśni. Niektórzy zamykali oczy, przenosząc się do krainy Wiecznych Tułaczy a koniec pieśni wyrywał ich z głębokiej zadumy. Weselszym utworom towarzyszyły rytmiczne oklaski, jeden z uczestników koncertu pokusił się nawet o stwierdzenie, że „najlepiej byłoby słuchać piosenek na stojąco, są tak energiczne!”.

Koncert udowodnił, że kultura żydowska ma swoich stałych zwolenników, czego dowodem była pełna widownia. Niezwykłe bogactwo treści a zarazem prostota melodyki żydowskiej sprawia, że trudno przejść obok tych pieśni obojętnie.

Foto: Filharmonia.Szczecin.pl