Kolejne muzyczne wydarzenie w ramach Szczecin Music Fest odbyło się 26 czerwca na dziedzińcu Zamku Książąt Pomorskich. Tego wieczoru mogliśmy oklaskiwać występ norweskiej vocalistki Anji Garbarek i jej zespołu.
Być może część publiczności przybyła na ten koncert z uwagi na nazwisko artystki, spodziewając się muzyki zbliżonej do dokonań Jana Garbarka (ojca Anji). Jeżeli tak było, to mogli czuć się zawiedzeni, bo kompozycje, które ona wykonuje należą do innego gatunku. Anja bezsprzecznie proponuje własną muzykę, w której można oczywiście odnaleźć elementy jazzu (głównie z uwagi na wykorzystanie saxofonu), ale nie odgrywają one dominującej roli.
Jest to przekaz eklektyczny, czerpiący z różnych muzycznych źródeł, a zarazem bardzo spójny i wyrazisty. Poszczególne utwory są jakby rozdziałami intrygującej historii, którą opowiada Anja zabierając nas do swego tajemniczego świata. Artystka wystąpiła w kocim makijażu, w marynarce, rękawiczkach, pod krawatem, poruszając się po scenie jak postać z jakiegoś enigmatycznego obrazu.

Koncert zaczął się od instrumentalnego interludium, a następne piosenki prowadziły nas w różne nastroje. Zdystansowany spokój, zmysłowe ciepło, drżącą melancholię ... Anja śpiewając przechodziła od subtelnego szeptu aż po krzyk, wyrażając bardzo precyzyjnie emocje zawarte w tekstach utworów. Nawiązała dobry kontakt z publicznością, która żywo reagowała na kolejne fragmenty tego dżwiękowego spektaklu. Repertuar stanowiły najlepsze numery z dyskografii Anji. Nie mogło oczywiście zabraknąć najbardziej chyba przebojowej piosenki Anji - „Last Trick”, delikatnego „Stay Tuned”(znanego m.in. z soundtracku do filmu Luca Bessona „Angel-A”). Poza tym zabrzmiały też m.in. takie kompozycje jak „My Fellow Riders”, „Beyond My Control” czy też wykonany tuż przed końcem podstawowej części koncertu „I Won`t Hurt You”. Warto podkreślić, że choć Anja była w centrum uwagi to sześciosobowy zespół towarzyszący vocalistce, składał się z prawdziwych profesjonalistów, którzy doskonale spełnili swoje zadanie. Przede wszystkim trzeba tu wymienić saxofonistę Hakona Kornstada (grającego także na flecie), który pokazał, że potrafi bardzo wiele wykrzesać ze swego instrumentu.

Szkoda, że pogoda nie dostroiła się do tego pięknego spektaklu (deszcz padał prawie przez cały występ). Odstraszyło to pewnie wielu niezdecydowanych amatorów interesujących wydarzeń. Tymczasem widzowie obecni tego wieczora na Zamku na pewno byli ukotentowani tym co zobaczyli i usłyszeli. Warto było zostać do samego końca bo na deser otrzymaliśmy naprawdę wspaniałe dania. Utwory „Can I Keep Him” i „Big Mouth” to prawdziwe perły w dorobku Anji Garbarek. Zachowując je na bis wiedziała co robi.

P.S. Niedługo na naszych stronach znajdziecie wywiad z artystką, z którą udało mi się porozmawiać tuż po koncercie.