W kamienicy przy alei Wyzwolenia 97 przed wojną była drogeria (właściciel mieszkał na górze), a po wojnie - mleczarnia. Od stycznia 2013 roku miejsce wypełniło się książkami.

Ten adres znają miłośnicy historii miasta, bo księgarnia Sedina na rogu alei Wyzwolenia i ulicy Felczaka specjalizuje się książce szczecińskiej i pomorskiej. Poświęca się im tu dwa pełne regały i ekspozycję w witrynie od ul. Felczaka.

Okładkę każdej szczecińskiej nowości księgarz Jacek Paszkowski fotografuje i pokazuje na stronie internetowej księgarni. Na zdjęciu książka każdorazowo pozuje obok stuletniej maszyny do pisania Stoewera. - To dowód, że książka jest już w księgarni - tłumaczy księgarz.

Maszyna do pisania Stoewera i siedem zgrabnych maszyn do szycia tej szczecińskiej marki stanowią wystrój księgarni. A nad książkami góruje zdjęcie glinianego modelu pomnika Sediny i obraz już ją przedstawiający na placu Tobruckim. - Potrzebny był pomysł, żeby to miejsce uruchomić i zbudować mu renomę. Pomyślałem o nazwie Sedina, ponieważ to symbol dawnego miasta, który ufundowali kupcy (pomnik miał symbolizować Szczecin jako miasto hanzeatyckie, handlu i żeglugi - red.). A jeżeli już taka nazwa dla księgarni, to powinienem być w niej nastawiony na szczeciniana.

Księgarz z chemii

Jacek Paszkowski był jednym z pierwszych prywatnych księgarzy w Szczecinie po przemianie ustrojowej. Taka ciekawostka - większość z nich, wchodzących na ten rynek w latach 90., tak jak on była z wykształcenia chemikami.

Z Politechniki Szczecińskiej, gdzie studiował a potem rozpoczął pierwszą pracę na Wydziale Technologii Chemii Nieorganicznej przeszedł do Książnicy Pomorskiej, gdzie kierował działem reprografii i konserwacji zbiorów (wspomina wzruszenie, jakie towarzyszyło mu, gdy trzymał oryginał Konstytucji 3. Maja). Stamtąd potrzeba wolności poprowadziła go do Antykwariatu Naukowego przy alei Wyzwolenia, vis a vis LOT-u. Z antykwariatu już blisko do księgarni. - Ale to był rok 90. i bardzo trudna sytuacja lokalowa. Nie było tak jak dzisiaj, że idąc głównymi ulicami miasta, można sobie wybierać lokale - wspomina. - Ponieważ nie było szans na dobre miejsce, rozpocząłem pierwszą hurtową sprzedaż książek dla księgarń już istniejących i pierwszych prywatnych. Na początku w mieszkaniu w bloku był adres firmy, a hurtownia była w bagażniku samochodu.

Potem pokoiku na biuro użyczyło w willi przy ul. Słowackiego szczecińskie wydawnictwo Glob, na placu za willą stał kontener, który był magazynem. Podpisali też umowę ze Społem na stoiska z książkami w dwóch supersamach (m.in. w Barbarze).

2-3 razy w tygodniu jeździł po książki do centralnych hurtowni w Poznaniu i Warszawie. - Czasy były takie, że co przywoziłem znikało natychmiast. W kontenerze zostawało 5-10 proc. - wspomina.

Dom Księgarski przy Krasińskiego

- Przyszedł rok 1992 , kiedy Państwowy Dom Książki został postawiony pod ścianą i musiał przeprowadzić przetargi na swoje lokale - pamięta Jacek Paszkowski. Wygrał przetarg na lokal przy ul. Krasińskiego 6, gdzie od lat 50 działała jedna z pierwszych szczecińskich księgarń. Tam przez 16 lat prowadzili z żoną księgarnię „Dom Księgarski J&J”. Przy księgarni był przystanek. Czekający na tramwaj umilali sobie czas, oglądając książki leżące na dużej wystawie. - Niestety był to na tym przetargu jedyny lokal bez możliwości wykupu, bo plan rozwoju przestrzennego miasta przewidywały, że budynek ze względu na stan techniczny zostanie rozebrany i tak się stało w 2008 roku - mówi Jacek Paszkowski.

Potem przez cztery lata para księgarska prowadził księgarnię „Bolinko” w starej kamienicy przy ulicy Niemierzyńskiej 31, ale okazało się, że i ten adres jest do rozbiórki.

- Wątpię w przyszłość księgarń w Szczecinie - mówi Jacek Gałkowski, bibliofil, księgarz, który m.in. prowadził księgarnię Ossolineum. - Na rynku następowały kolejne tąpnięcia - ograniczenie sprzedaży podręczników, potem w ogóle zabranie podręczników z księgarń, co rzeczywiście uderzyło w księgarstwo. Ale jeżeli jest księgarnia prowadzona w gruncie rzeczy jednoosobowo, jeżeli czynsz za lokal jest względny, to się to udaje. Bardzo bym chciał, żeby księgarnia Sedina funkcjonowała jak najdłużej. Wyraziście różni się, z dużą starannością sprowadzając książkę szczecińską. Jacek Paszkowski sprawia przyjemną atmosferę, potrafi polecić, potrafi ściągnąć książkę.

Na pytanie, co lubi w zawodzie księgarza Jacek Paszkowski odpowiada: - Kontakt z książką i kontakt z klientem, to są dwie najważniejsze rzeczy, które trzymają przy tym zawodzie ponad 30 lat. Książkę jedni kochają za zapach, za kontakt z innym światem, a inni za ciężar, za umysłowy wysiłek ludzkości.

Czas odmierza zegar

W księgarni Sedina czas odmierza stary zegar i jest więcej historycznych artefaktów w wystroju. Przy ladzie stoi pianino od Wolkenhauera, którego przedsiębiorstwo produkujące instrumenty mieściło się w pałacyku Velthausena przy pl. Orła Białego.

Nad półkami wiszą ryciny. Jest też powiększona pocztówka z około 1910 roku, przedstawiająca ten rejon ulicy, gdzie jesteśmy. Wzdłuż ulicy rosną na niej jeszcze lipy, które niedawno zostały wyrżnięte pod projektowaną ścieżkę rowerową.

W kamienicy przy Wyzwolenia 97 przed wojną była drogeria (właściciel mieszkał na górze), a po wojnie - mleczarnia. Od końca lat 70. lokal należał do szczecińskiego okręgu Związku Polskich Artystów Plastyków, którzy prowadzili tu sklep z materiałami dla plastyków i galerię obrazów. Od stycznia 2013 roku miejsce wypełniło się książkami.

- Codziennie przejeżdżam tamtędy autobusem. Widzę, jak pan Jacek wychodzi przed księgarnię na papierosa - mówi Przemek Głowa, alternatywny przewodnik po Szczecinie i bibliofil, który zawsze nosi plecak, do którego wrzuca kilka książek a 22 października w ramach Nocy księgarń poprowadzi spacer „Księgarnie widma nocnego miasta”. - Bywam w jego księgarniach odkąd w latach 90. zacząłem przyjeżdżać na Niebuszewo do swoich przyjaciół. Przy Niemierzyńskiej kupiłem u niego zjawiskowego Williama Blake’a. Zawsze miał książki wyszukane od serca. Pewne książki ma, bo je chce mieć.

Czy księgarnie znikną? - Tego typu księgarń co moja są już chyba tylko trzy, moja, Zamkowa i Atut - wylicza Jacek Paszkowski. - Pozostałe to punkty w centrach handlowych, na rynkach. Powstają nowe księgarnie, ale już w innej formie, bardziej klubokawiarni (Między Wierszami, Kamienica w lesie - red.), ta formuła dzisiaj jest chyba potrzebna, ale ja jestem tradycjonalistą.

- Zmieniły się nawyki konsumenckie. Dla mnie księgarnia była kiedyś takim miejscem, do którego się przychodziło, żeby pogrzebać na półkach, porozmawiać z księgarzem, który wychwytywał ciekawostki wydawnicze. W tej chwili taką wiedzę zdobywa się w Internecie. Książki możemy kupować przez Internet i pandemia to jeszcze bardziej podbiła - zauważa Szymon Jeż, wydawca, Walkowska Wydawnictwo - Moim zdaniem pomysłem na przyszłość tego rynku jest, żeby księgarze byli też aktywnymi antykwariuszami i oprócz nowości i stale dostępnych evergreenów można było u nich kupić książki z drugiej ręki. W pewnym sensie pan Jacek już to robi, znajdując jakieś końcówki nakładów. Korzystam z jego pomocy przy kupowaniu takich perełek. Obserwuję rynek niemiecki, tam książka ma się lepiej niż w Polsce, ale Niemcy jeśli chodzi o technologię są bardziej konserwatywni, bankowość internetowa, e-usługi, w nich my jesteśmy na dużo bardziej rozwiniętym poziomie niż nasi zachodni sąsiedzi.

Przed pandemią odbywały się w Sedinie spotkania, które promowały książki. Na gawędę Romana Czejarka przyszło ponad 50 osób. Był grudzień, ludzie nachuchali i w kameralnej kawiarni zaparowały szyby, mimo, że tu jest prawie 5 metrów wysokości.

To pana drugi dom? - W tej chwili prawie pierwszy – odpowiada Jacek Paszkowski.

Kiedy rozmawiamy w Sedinie kurier przynosi paczkę z nową książką Leszka Hermana.