Tragikomedia o związku dwojga niespełnionych ludzi to nowy spektakl Teatru Polskiego. „Udręka życia” jest inscenizacją powstałą na podstawie dramatu Hanocha Levina, którą wyreżyserował Adam Opatowicz.

Mikstura tragizmu i humoru

Dzieła Levina wystawiane  na polskich scenach teatralnych zyskały szczególne uznanie krytyków i publiczności. Eklektyczna mikstura tragizmu i humoru, połączona z dozą afirmatywnej czułości względem bohaterów takich dramatów jak „Krum” czy „Sprzedawcy gumek” zapewniły autorowi wysokie notowania na giełdzie  tytułów po które sięgają teraz  nasi reżyserzy.  "Udręka życia" została niedawno zrealizowana przez Jana Englerta w Teatrze Narodowym  w Warszawie, a  27 marca szczecinianie mogli zobaczyć premierę inscenizacji tego dzieła w Teatrze Polskim.

Gorzki bilans

Początkowa konstatacja jej głównego bohatera, to myśl, że świat podlega wciąż zmianom. Od  globalnych takich jak cykliczne metamorfozy  pór roku począwszy,  po drobne, ale nierzadko pozytywne, zdarzenia  spotykające jednostkę. Jona Popoch, jest jednak wyjątkiem w tej powszechnej regule. Twierdzi, że w jego życiu od ponad 30 lat jest jeden, przerażająco statyczny element – Lewiwa.  Chciał  ją opuścić już wiele razy, ale nigdy do tego nie doszło. Teraz spakował do swojej walizki dorobek swego straconego życia i  wypowiada słowa pożegnania, które są gorzkim bilansem wspólnej, egzystencjalnej  tułaczki...

 

Pod pretekstem

Czy osobno byliby bardziej szczęśliwi ? Czy razem błądzili tylko w poszukiwaniu czegoś lepszego ? Jacek Polaczek jako Jona i gościnnie  ElżbietaDonimirska jako Leliwa, prowadzą  rozmowę, w której czarny humor, miesza się z najbardziej bolesnymi uwagami. Często używają słowa „śmieci”, jakby to ono najlepiej określało, to co zostało z ich związku i jak bezwartościowy okazał się po wszystkich tych latach.

Kiedy w środku nocy dyskutują o tym wszystkim, co ich spotkało, niespodziewanie ingeruje w ten dialog Gunkel (Jacek Piotrowski). Przychodzi pod pretekstem żądania  zwrotu czapki, którą pożyczył Jonie 15 lat temu, ale nie o to tak naprawdę mu chodzi. Ten epizod ukazuje zmagania małżeństwa w nowej perspektywie, bo daje im poczucie, że są tacy ludzie, którzy są jeszcze bardziej samotni i przegrani. Jednak jest to tylko chwilowe i złudne pocieszenie...

Symbol pragnień

W szczecińskiej realizacji, prezentowanej na Dużej Scenie, ale w kameralnej formie, postacie tego dramatu, krążą po wspólnej orbicie doświadczeń, ale wracają wciąż do łóżka stojącego po środku. Ten mebel jest niejako symbolem pragnień i planów, jakie nie stały się niestety  faktem. Miał ich łączyć, a jest elementem, który paradoksalnie definiuje rozpad wspólnoty. Spektakl opiera się na sile tekstu oraz aktorskiej interpretacji i moim zdaniem jest potwierdzeniem umiejętności całej trójki.