Spektakl pod tym tytułem odbył się 24 kwietnia na Zamku Książąt Pomorskich, w ramach „Prezentacji Artystycznych” Liceum Ogólnokształcącego nr IV. Sztuka na motywach „Pamiętnika Adama i Ewy” Marka Twaina, wyreżyserowana została przez absolwenta LO IV, Marcela Mroczka.
Na początku na scenie pojawia się chór, pojawia się też Bóg w centralnym jej miejscu. Powstaje świat. W końcu Bóg stwarza mężczyznę, potem kobietę. Adama i Ewę. Zjawiają się na scenie, siadają naprzeciw siebie, pod czujnym, symbolicznym okiem Stwórcy. On i ona. Co ciekawe, on wygląda jak ona, a ona jak on. Adam zniewieściały, Ewa mężna i rezolutna. Ale to nie zamiana ról, raczej drobne wymieszanie tożsamości płci.

Adam się żali. Był sobie sam na świecie, miał spokój, było mu dobrze. A tu zjawiła się ta jakaś Ewa i zaburzyła mu rzeczywistość. Gada ciągle tylko i gada. A co gada, to już zgroza! „Jestem mściwą istotą. Jest we mnie umiłowanie piękna i namiętne przywiązanie”. Odkąd pojawiła się kobieta, mężczyzna nie jest już taki szczęśliwy jak dawniej. Ewa też nie jest wybitnie rozentuzjazmowana. Kpi z wyglądu Adama, z braku bioder i że ma „ramiona jak dźwigi”. Początek relacji niezbyt się układa. Aż Ewa sięga po zakazany owoc... Tu bardzo pomysłowo przedstawiona ta słynna biblijna scena. Metaforą zerwania owocu z drzewa poznania dobrego i złego jest tu dotknięcie boskiego wszechwidzącego oka. Naraz nastaje burza gniewu Bożego.

Wygnani z Raju, paradoksalnie zbliżają się do siebie. Nie są już tak obcy i nieufni jak na początku. Zaczynają wobec siebie używać nawet formy „my”. Ewa nie narzeka już na Adama, mówi „jest nam ze sobą dobrze, on nie unika mnie już, poznajemy się”. Sielanka. Adam woli być „z Ewa poza Rajem niż bez Ewy w Raju”. Wreszcie zjawia się miłość...

Przedstawienie różnic dzielących kobietę i mężczyznę na przykładzie ich biblijnych archetypów- pomysł ciekawy. Realizacja - treść nieco krotka, temat rozpoczęty lecz niewyczerpany. Lekki przerost formy. Choreografia, choć bogata i kunsztowna, czasem niezbyt pasowała do tego co akurat działo się na scenie. Jednak przedstawienie zobaczyć warto. By ocenić początkującego na scenie reżysera i scenarzystę Marcela Mroczka oraz jego teatralna grupę.