Wielu osobom techno kojarzy się jedynie z monotonnym, ogłuszającym rytmem. Dla innych to po prostu dobra zabawa na klubowym parkiecie, a jeszcze inni określają w ten sposób całą subkulturę, która przełamuje społeczne nakazy i granice. Niewątpliwie jest to zjawisko, które zasługiwało na taką jak ta prezentację. Opasłe tomiszcze (ponad 800 stron) pod redakcją Łukasza Krajewskiego, Radka Tereszczuka i Artura Wojtczaka, które w listopadzie ukazało się nakładem Krytyki Polityzcnej, jest więc znaczącym wydarzeniem wydawniczym.


Peace. Love Unity Respect

Początek książki to m.in. wiele spostrzeżeń bardziej ogólnych, choćby na temat wprowadzania w życie idei Peace. Love Unity Respect, która tej subkulturze towarzyszy od lat. Tereszczuk i pozostali redaktorzy uważają, że jest to zadanie, „które nie ma końca, a w realiach miejskich, w których wizja clubbingu jako dochodowej działki potrafi zepchnąć na dalszy plan egalitarną ideologię rave'u, bywa ono coraz trudniejsze do wykonania”. Wiadomo, że miniony rok jeszcze bardziej zweryfikował sytuację całej sceny i o tym także piszą redaktorzy „30 lat polskiej sceny Techno”.

Bifor osobisty

Mnie najbradziej interesowały zachodniopomorskie wątki w tej ksiażce, a Szczecin ujawnia się już na 17 stronie tego tomu, we wstępie Tereszczuka (zatytułowanym „Bifor”). Tu znalazła się wzmianka o stronie internetowej Darta, która funkcjonowała na serwerze Technikum Mechaniczno-Elektrycznego. Jak pisze autor tekstu, była to „pierwsza polska strona działająca jako otwarta platforma do prezentacji treści artystycznych”. Jednym z jej współtwórców był Stefan Jurczyk (późniejszy założyciel Home.pl). W całym tym fragmencie książki jego autor definiuje techno z socjologicznego, kulturowego, muzycznego, ale też czysto osobistego, punktu widzenia.

Klasa robotnicza i nieszczęśliwe dusze

Antologia na dobre rozpoczyna się od tekstu zatytułowanego „Pomorze”, w którym Maciej Cybulski (znany jako Niezytboy) przybliża dzieje kolektywu Rombanka Soundsystem (przywołując takie hasła jak Centertek, Oxycore czy DAW). Wypunktował także liczne przeciwności, z którymi klubowa scena zmagała się w pionierskich czasach, chociażby „skandalicznie niski poziom infrastruktury w wybranych miejscach, instalacja elektryczna” czy nieokrzesana ochrona „nieustannie nastawiona na konfrontację”, a nawet pokusił się o rys socjologiczny, pisząc o tym, jacy ludzie przybywali na Rombankowe eventy.

Na szczecińskich imprezach „zaczęli gromadzić się reprezentanci szeroko pojętej alternatywy, miejskiej kultury i konktrkultury, ounki, lokalni aktywiści, kurierzy rowerowi, streetartowcy, skaterzy, entuzjaści narkotykowych eksperymentów, protohipsterzy, jungiści, fani rapu, dancehallu, reggae, gabberów i speedcore'u, klasa robotnicza i nieszczęsliwe dusze, wagabundzi, offowi filmowcy, poszukujący studenci, złamane serca, a także – bo jakżeby inaczej – dresy”.

Złote lata 90.

W książce znajdziemy również znany na całym świecie duet. W rozdziale „Catz`n`dogs. Chcieliśmy być wolni” na pytania Artura Wojtczaka odpowidają Wojtek Tarańczuk i Grzegorz Demiańczuk. Także oni mówią m.in. o tak dobrych dla rozwoju sceny techno latach 90. „Często można było iść na imprezę, na której w jednej sali był hip-hop, a w drugiej house czy techno.(...) Niektóre miejscówki były totalnie nielegalne – w starych magazynach. Miało to swój klimat i można było robić co się chce. Nie było ochrony, zakazów. Wymieńmy choćby XL, 1966, Bronx Pub, Europa, Virus, Tama, Borówka, Powiększenie, Laboratorium, Sonar, Taras z widokiem na Trasę Zamkową, Przystanek Pub (...), Brama Jazz Cafe, Cafe Pravda, Neuron, Crossed, Rzeczywistosć oraz Mezzoforte, w którym byliśmy rezydentami”.

Berlin i Elektroniczny Szczecin

W tej rozmowie pojawiły się także opowieści o Berlinie i DJ-ach z tej metropolii (takich jak Ben Klock czy Matthias Tanzmann), którzy odwiedzając często Szczecin, mocno wpłynęli na kształtowanie się lokalnej sceny i jej specyfikę. Jest także najnowszy wątek, czyli Elektroniczny Szczecin. Grzegorz wymienia osoby i kolektywy zwiazane z tą inicjatywą (choćby Brat Beat i Canalia), odnotowuje imprezy w offowych lokalizacjach, konkludując te rozważania: „Mamy duży respekt do wszystkich, którzy robią coś swojego”.

Pro Tools, DAW, czyli cyfrowe zaplecze

Ci, którzy dobrze orientują się w technicznym zapleczu tej muzyki, także znajdą tu niemało informacji, które przypomną im, jaki sprzęt był kiedyś używany. Jacek Janicki w tekście „Ventylator – cyfrowa nuta” poświęca kilka akapitów właśnie tym kwestiom. „Pierwsze pecety nie wróżyły na początku nic dobrego, jeśli chodzi o tworzenie czy wspomaganie muzyki. Pracowało się na atari falcon i oprogramowaniu Steinberga. Jeśli ktoś był bogatszy, to na maku i Pro Toolsach. Z biegiem lat PC zaczynał odgrywać coraz większą rolę, a i oprogramowanie DAW zaczęło rozkwitać” – to fragment jego tekstu.

W tym rozdziale książki znajdziemy także inne ciekawostki dotyczące pionierskich lat techno na Pomorzu Zachodnim. Jest nawet skok w czas – opis imprezy sprzed 30 lat w stargardzkim klubie 12 groszy, zorganizowanej w czerwcu 1988 r. (by wspomóc miejscowy Dom Dziecka). Janicki przypomina, że wystąpili na niej m.in. Calvin, Buscha, Junior Gomez, a Epsim nad deckami kołysał się od północy aż do świtu.

Nie tylko dla koneserów

Bardzo dobrze się stało, że ta książka nie jest tylko dziełem osób z pewnego kręgu. To wielogłos, w którym pojawiły się remimescencje producentów DJ'ów, klubowiczów, organizatorów z całej Polski. Są wśród nich osoby, które wyszły poza granice rozpoznawalności tylko na niwie muzycznej i stały się znane szerzej, chociażby Jacek Sienkiewicz, Novika, Kuba Sojka czy radiowcy: Harper oraz Norbert Borzym (DJ Bert). Ten ostatni aplikuje nam słowniczek pojęć dot. clubbingu i techno (jest wśród nich choćby selekcja, ecstasy czy... ładunki wybuchowe). Zatem nie jest to pozycja hermetyczna, która ucieszy głównie znawców zjawiska, bywalców klubów i koneserów mechanicznych brzmień, którzy odnajdą tu wiele frapujących relacji z przeszłości (choćby rozdział poświęcony wydawnictwom płytowym nakreślony na podstawie historii oficyny Mik Music, napisany przez Wojciecha Kucharczyka). Można tę antologię także potraktować jako kompendium wiedzy o techno w Polsce (skorowidz na końcu bardzo ułatwia poruszanie się po tekście) i to jest bezsprzecznie duża wartość tej pozycji.

Zobacz też: