Najpierw magistrat poinformował o zawieszeniu śródmiejskich linii autobusowych nr 90 i 95, a przedwczoraj ZDiTM przekazał informacje o kolejnych rewolucyjnych zmianach w siatce połączeń komunikacyjnych. „Właściwą reakcją na korki samochodów osobowych jest zwiększanie ilości połączeń komunikacji miejskiej, a nie ich redukcja” - krytykuje radna Edyta Łongiewska-Wijas, która rewolucyjne zmiany nazwała „perfidnym oszustwem po szczecińsku”.

Kilka dni temu mieszkańcy Szczecina nie kryli swojego zaskoczenia i niezadowolenia w związku z zawieszeniem linii autobusowych nr 90 i 95, które zostały wprowadzone pół roku temu i były bezpośrednio związane z dokonanymi zmianami w Strefie Płatnego Parkowania. Natomiast przedwczoraj ZDiTM poinformował o kolejnych zmianach, w wyniku których m.in. zawieszone zostaną linie pośpieszne nr A, G i H.

„Sytuacja jest dramatyczna”

Radna Edyta Łongiewska-Wijas radzi prezydentowi miasta oraz urzędnikom, aby „wyszli zza biurek i przejechali się rano albo po południu tramwajem z lub na Prawobrzeże”.

„Sytuacja jest dramatyczna. Tłok i ścisk taki, że część pasażerów musi czekać na kolejny pojazd! A do tego zbliża się przecież 4 fala pandemii” - krytykuje niezrzeszona radna. Dodaje przy tym, że nie słyszała, aby w zamian likwidowanych linii zwiększona została liczba kursów autobusów do Turkusowej i Jaśminowej albo żeby na Prawobrzeżu wprowadzono więcej tramwajów w godzinach szczytu.

„Nowa 13-stka tak naprawdę wchodzi na miejsce wyłączonej 2-ójki” - dodaje. „Właściwą reakcją na korki samochodów osobowych jest zwiększanie ilości połączeń komunikacji miejskiej, a nie ich redukcja. To przecież skazywanie jeszcze większej liczby ludzi na samochód. Ta zależność jest oczywista. Czy naprawdę w urzędzie, w otoczeniu pana prezydenta, w koalicji rządzącej nie ma nikogo, kto mógłby to prezydentowi wyjaśnić?”

„Likwidacja linii 90 i 95, czyli perfidne oszustwo po szczecińsku”

Edyta Łongiewska-Wijas złożyła również interpelację do prezydenta, w której apeluje o przywrócenie śródmiejskich linii autobusowych nr 90 i 95.

„Likwidacja (zwana zawieszeniem) to wyjątkowy skandal. Linie miały być ulgą dla mieszkańców Śródmieścia po podwyżce cen w SPP. Tak argumentowali to nie tylko urzędnicy, ale i radni” - przypomina niezrzeszona radna. „Popierający prezydenta polemizowali ze mną, gdy twierdziłam, że zmiany w SPP to jedynie skok na kasę, a nie ekologia albo próby zmiany przyzwyczajeń mieszkańców”.

Radna Łongiewska-Wijas uważa, że w podwyżkach w Strefie Płatnego Parkowania „nie chodziło o walkę o miasto bez aut, ale o zmuszenie mieszkańców, aby podróżowali własnymi samochodami i płacili więcej do miejskiej kasy”. Jednocześnie podkreśla, że owe linie są potrzebne mieszkańcom i należy „je ulepszać, a nie likwidować”.

„Pasażerowie mieli kłopoty z korzystaniem, bo autobusy nie jeździły z rozkładem jazdy i jeździły za rzadko” - argumentuje. „I to należało poprawić. Należy iść w przeciwną stronę niż likwidacja”.

„Argumenty z gatunku dawnych wyśmianych”

Niezrzeszona radna dodaje, że argumenty podawane przez prezydenckie służby są z gatunku „dawno wyśmianych”. Przypomnijmy, że linie nr 90 i 95 zostały zawieszone z powodu „niskiej frekwencji”.

„ZDiTM mówi, że linie się nie opłacały. A które linie się opłacają? Linia 79 do Płoni? Linia 61 do Podjuch? Może linia 84 do Kijewa? A może linia 70 po urząd miasta ma wysoką frekwencję?” - wylicza. „A Teatr Współczesny jest rentowny? Trafostacja Sztuki ma wysoką frekwencję i się opłaca? Szkoły się opłacają czy też są workiem bez dna?”

Edyta Łongiewska-Wijas ironicznie proponuje, aby miasto dokonało przeglądu co się opłaca, a co nie. „I przystąpić konsekwentnie do likwidacji nierentownych instytucji, podobnie jak tych zlikwidowanych linii autobusowych w centrum”.