Dla szczecińskich fanów muzyki gitarowej ostatni weekend był bardzo ciekawy. Na Zamku Książąt Pomorskich mogli wysłuchać trzy koncerty w miejscu dość nietypowym. Tegoroczna edycja Wiosennych Koncertów Gitarowych odbyła się bowiem w niedużej Galerii Przedmiotu.
Długa tradycja
Wiosenne Koncerty Gitarowe mają długą, bogatą tradycję. Dlatego organizatorzy zrobili wszystko, by mimo „kłopotów lokalowych” związanych z zamknięciem północnego skrzydła Zamku, doprowadzić do przeprowadzenia XXI edycji tego festiwalu. Tym razem impreza miała skromniejszą formę (tylko trzy wydarzenia w programie), ale na pewno warto było w niej uczestniczyć.

Malarstwo i klasyczna muzyka

Nie było to łatwe, bo jedynie 50 osób mogło kupić bilety na każdy z trzech koncertów, zorganizowanych w Galerii Przedmiotu. Ci, którym to się udało, mieli możliwość wysłuchania klasycznych kompozycji w bardzo dobrych interpretacjach w otoczeniu dzieł sztuki. W tej sali niedawno została otwarta wystawa „Święci, twarze i pejzaże. Malarstwo Rafała Hadziewicza i Władysława Maleckiego” także publiczność patrzyła nie tylko na muzyków, ale także na obrazy (m.in. „Ślepego bandurzystę”). Wszystkie koncerty zapowiadał kierownik artystyczny festiwalu, Piotr Pałac.

Na finał żarty

Pierwszego wieczoru, w piątek 23 marca, na scenie w Galerii zaprezentował się duet Martina Barlotta - Daniel Egielman, który przedstawił na wstępie Uwerturę z opery „Cyrulik sewilski” G. Rossiniego, a następnie wykonał także m.in. „V Suitę francuską” J. S. Bacha, „Pawanę na śmierć zmarłej infantki” M. Ravela i „Sonatinę Canonica” M. Castelnuovo-Tedesco, czyli utwór przywołujący atmosferę Toskanii, z której pochodzi Barlotta. Na finał tego dnia muzycy brawurowo zinterpretowali miniatury składające się na „Muzykę cyrkową” C. Domeniconiego, czyli żarty muzyczne o takich tytułach, jak: „Argentyński nożownik”, „Wyścig kaczek” czy „Miś polarny przeciskający się przez dziurkę od klucza”.

24 marca Krzysztof Meisinger (gitarzysta bardzo związany ze Szczecinem, zdobywca Nagrody Artystycznej przyznawanej przez prezydenta) zaprezentował utwory J. Rodrigo, H. Villi-Lobosa, E. Granadosa, I. Albeniza i także właśnie C. Domeniconiego.

Ostatni wieczór (25 marca) był szczególnie ciepło zapowiadany przez Piotra Pałaca. Na scenę weszli muzycy Erlendis Quartet, czyli Anna Chorążyczewska, Adrian Furmankiewicz, Wojciech Jurkiewicz i Karol Mruk, by zagrać tylko... cztery utwory. Były to jednak kompozycje bardzo wymagające, pozwalające oddać za pomocą strun skrajne poziomy dynamiki i barwy dźwięku.

Baśnie i temperament

Każdy z muzyków zapowiedział jeden utwór, a na początek usłyszeliśmy baśniową Suitę „Moja matka gęś” M.Ravela. Trzy kolejne kompozycje programu, którymi mogliśmy się delektować, to „Fuga y mysterio” A. Piazzolli, „Pieśn bez słów”, część II Suity fortepianowej M. Bałakiriewa, a także „Suita Andalucia” E. Lecuony. Kunsztowne, delikatne dźwięki skonfrontowane z południowym temperamentem zostały nagrodzone przez widzów długim aplauzem. Muzycy odwdzięczyli się zatem jeszcze nadprogramowym utworem. Zagrali „Polkę” D. Szostakowicza, po raz kolejny pokazując jak wiele potrafią, a publiczność została „pokonana” ich umiejętnościami.