Oryginalny detal rzeźbiarski przedstawiający dwa młode lwy z nienaturalnie długimi ogonami zdobił budynek przy ul. Konopnickiej 26 na Pogodnie. Zniknął jednak podczas prowadzonego właśnie remontu elewacji willi. Okoliczni mieszkańcy widzieli fragmenty rzeźby rozbite na ziemi. Współwłaściciel nieruchomości twierdzi jednak, że została ona zdemontowana i będzie odtworzona.

Sprawę nagłośnił Michał Rembas, znany przewodnik i pasjonat historii Szczecina, który od lat wypatruje ciekawych detali na fasadach kamienic i willi. Napisał na ten temat dwie ksiązki („Cuda na fasadach”) i przygotowuje autorskie wycieczki szlakami swoich odkryć. O intrygujących lwiątkach pisał tak:

„Dwa dyszące młode lwy (lub może pumy) z otwartymi paszczami i jęzorami na wierzchu strzegą wejścia do willi. Ich ogony są nienaturalnie długie, co jest zabiegiem zamykającym kompozycję”.

„Nie można tak masakrować historycznych elewacji”

Już to, że ten detal znalazł się w drugiej części „Cudów na fasadach” oznacza, iż był jednym z ciekawszych. Tym większe zdenerwowanie autora, że teraz został usunięty.

- To barbarzyństwo. Budynek nie jest pod ochroną konserwatorską [jest tylko w gminnej ewidencji zabytków – red.], ale właściciel powinien mieć swój rozum i wyczucie. Nie można tak masakrować historycznych elewacji – mówi Rembas.

fot. ze strony Pogodniak

Deklaracja: detal się podobał i będzie odtworzony

Współwłaściciel, który zlecił remont elewacji, twierdzi jednak, że rzeźba zostanie odtworzona po ociepleniu budynku.

- Od początku chcieliśmy zachować ten detal, bo po prostu mi i żonie się on podoba – mówi Jarosław Kurzyk. – Gdybyśmy jednak go nie zdemontowali, zostałby po remoncie w zagłębieniu wśród wystających o 15 centymetrów materiałów ocieplających elewację. Uznaliśmy, że ładniej będzie się prezentował, gdy odtworzymy go później na gotowej już elewacji.

Jak będzie wyglądać zapowiadana restauracja?

Zająć ma się tym specjalista, który odnawiał m.in. detale willi przy al. Wyzwolenia („Willa PSL”) i przy ul. Słowackiego (dawna przychodnia). Ale nie wiadomo, czy wykorzystany będzie do tego wyłącznie historyczny materiał pochodzący z początku XX wieku. Współwłaściciel deklaruje, że popękane części zostały przekazane wspomnianemu konserwatorowi.

- Nie wierzę w to. Sam widziałem roztrzaskane ogony lwów leżące na ziemi. Na pewno tak tego nie zostawię i będę się tej sprawie przyglądał – mówi Rembas.

Zastrzeżenia ma też drugi współwłaściciel willi, który twierdzi, że remont rozpoczął się bez jego wiedzy i zgody. Sprawa została zgłoszona do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego i Miejskiego Konserwatora Zabytków.