Przed halą Azoty Arena w ten sobotni wieczór trudno było znaleźć miejsce parkingowe. Zainteresowanie występem pięknej Gruzinki było bardzo duże. Katie Melua 12 listopada właśnie od Szczecina rozpoczęła polska część swojej aktualnej trasy koncertowej!
Przyjechała w dobrym momencie

Dobrze się stało, że Katie wreszcie wystąpiła w Szczecinie, a jeszcze lepiej, że przyjechała do nas teraz, w tak dobrym momencie swojej kariery. Jej ostatnia płyta, wydana w październiku tego roku pod tytułem „In Winter”, to niewątpliwie dzieło wyjątkowe. By ją nagrać Katie wróciła do kraju, w którym się urodziła czyli do Gruzji. W miasteczku Gori powstało studio i tam te nagrania zostały zarejestrowane z udziałem miejscowego chóru żeńskiego dyrygowanego przez Teonę Tsiramuę.

 

Uduchowiona płyta

Aktualnie artystka odbywa trasę po Europie, promującej ten album i towarzyszy jej właśnie Gori Women's Choir. Każdy z występów podzielony jest na dwie części. W pierwszej artystka prezentuje wszystkie utwory z „In Winter”- uduchowione, spokojne kompozycje, które są adaptacjami tradycyjnych pieśni jak np. ukraińskiej kolędy Shchedryk („The Little Shadow”),  czy „Carol of the Bells”, ale też jest wśród nich nowa wersja pięknej piosenki Joni Mitchell "River oraz całkiem nowe autorskie utwory Katie – jak np. „Perfect World”. Na scenie w hali artystka grała na gitarze, a Tim Harries, (muzyk towarzyszący jej od początku kariery), na kontrabasie. Chór perfekcyjnie uszlachetniał cały przekaz, a zimowy nastrój podkreślała scenografia nawiązująca do okładki ostatniej płyty.

Balfast i piosenki wszechczasów

Pomiędzy utworami Katie czasem dodawała jakiś komentarz, ale bardziej skupiona była jednak na śpiewaniu i graniu. Więcej od siebie dodawała w drugiej części wieczoru, wspominając poprzednie lata swojej kariery. Po przerwie technicznej, potrzebnej m.in. na dokonanie zmian w wystroju sceny, Katie wróciła na nią wraz z dwoma muzykami by przypomnieć kilkanaście piosenek ze swojej dyskografii. Zaczęła od kompozycji Johna Mayalla „Crawling Up A Hill”, którą umieściła na swej debiutanckiej płycie (wydanej w 2003 roku), a później z uśmiechem na twarzy zaśpiewała „Fancy” oraz „Balfast” (opowiadała przy tym, że właśnie w tym mieście mieszkała po wyjeździe z rodzicami z Gruzji). "Call Off the Search" oraz „Thank You Stars” to były następne starsze przeboje w set liście tego wieczoru, a później Katie zapowiedziała jedną z najpiękniejszych kompozycji wszechczasów.

Wtedy zaśpiewała „Bridge Over Troubled Water” Simona i Gurfunkela, a po chwili jeszcze jeden bardzo znany utwór – “Wonderful Life” Blacka.

 

Finałowe niespodzianki

To jednak był tylko wstęp do najgorętszego momentu występu. Katie zaanonsowała powrót na scenę chóru z Gori i wraz z nim przedstawiła... „”Nine Millions Bicykles” – utwór, który niewątpliwie otworzył jej drogę do sławy. W takim poszerzonym składzie wokalnym ta piosenka zabrzmiała bardzo dobrze. Odziane w czerń chórzystki zostały na scenie już do końca wieczoru i wraz z nimi Katie przedstawiła jeszcze kilka utworów – m.in. „The Closest Thing To Crazy” i na koniec „I Cried For You”.

 

Widzowie długim aplauzem dziękowali za wrażenia, a kilku z nich obdarowało artystkę także kwiatami. Po takim ciepłym przyjęciu zwiększają się zapewne szanse, by Katie wróciła tu jeszcze...