Dla jednych „Spartakus. Miłość w czasach zarazy” przekracza granice dzieła teatralnego i jest bardzo potrzebną ingerencją w porządek społeczny. Inni, nawet go nie zobaczywszy, stwierdzają, że to manipulacja i szerzenie „chorych” poglądów, opłacane z publicznych pieniędzy. Najnowszy spektakl w Teatrze Współczesnym (premiera 13 maja) budzi zatem bardzo sprzeczne opinie, ale to także dowodzi, że warto było go stworzyć.


Na podstawie dwóch głośnych reportaży

To przedstawienie to już kolejny w tym sezonie spektakl, który można określić jako interwencyjny. „Edukacja seksualna” była odpowiedzią na nadmierne tabuizowanie tematu seksu i brak dostępu do rzetelnej wiedzy na ten temat. Sztuka „Spartakus. Miłość w czasach zarazy” wyreżyserowana przez dyrektora artystycznego Teatru Współczesnego w Szczecinie, Jakuba Skrzywanka, mierzy się z kwestią wykluczenia osób ze środowisk LGBTQ+ oraz dramatycznie złą sytuacją panującą na oddziałach psychiatrii dziecięcej w Polsce.

Pierwsza część spektaklu jest sceniczną rekonstrukcją zdarzeń, które opisane zostały przez Janusza Schwertnera w reportażach „Miłość w czasach zarazy” (za który otrzymał nagrodę Grand Press) i „Piżamki”.

Prymitywne warunki

Scenografia autorstwa Daniela Rycharskiego (który w takiej roli debiutuje w teatrze) to autentyczne, pordzewiałe zagrodzenia z chlewni, podłoga wyścielona słomą, zdezolowany sprzęt łazienkowy... W takim otoczeniu muszą przebywać dzieci (kreowane przez dorosłych aktorów), przywiezione tu, a potem odwiedzane przez rodziców. Ich pobyt w szpitalu, to konieczność. Konieczność bardzo bolesna, bo rodzice zostawiając je, liczą się z tym, że nie będą tu miały zbyt miłej opieki i warunków. Widzimy, jak ojciec (Michał Lewandowski) po wielu prośbach wywalcza spacer z synem, ale przywieziony dla niego słoik z zupą musi zabrać z powrotem, bo osoba z personelu stwierdza, że po takim podarunku będzie miała do sprzątania „zarzygany oddział”.

Szczególny system kar

Aktorzy inscenizują też kilka scen pokazujących szczególny system kar, który miał na celu dyscyplinować i upokarzać pacjentów placówki działającej przez 20 lat w Garwolinie (pasiasta piżamka była najcięższą naganą). Pełniąca rolę kierowniczki oddziału, Genowefa Pasik (przywołana w napisach na ekranie za sceną), otrzymała rok temu... odznakę honorową „Za zasługi dla ochrony zdrowia”. Widzowie na pewno tę sekwencję zapamiętają. Nie zapomną też mocnej kreacji Anny Januszewskiej w roli transpłciowego Wiktora, tak bardzo uwrażliwiającej i wytrącającej z komfortu zdystansowanego odbioru.

Ołtarz w kształcie serca i nietypowe pary

W drugiej części spektaklu scenografia jest zdecydowanie bardziej kolorowa, można by powiedzieć tęczowa, ale tych barw jest więcej. Wielkie postacie par jednopłciowych wykonane z różnych materiałów oraz dożynkowy ołtarz w kształcie serca z setek krepinowych kwiatów, stworzony przez Koło Gospodyń Wiejskich ze wsi Stobno to jej główne elementy. Wzrok przyciągają również kostiumy Natalii Mleczak, nawiązujące do strojów ludowych, ale też dekonstruujące tradycyjny styl tych ubiorów. Poza tym zaskakują choreograficzne układy, przygotowane przez Agnieszkę Kryst, nieszablonowe, przełamujące wzorce polskich tańców. Aż szkoda, że w tej części spektaklu aktorzy są tak daleko od widowni, bo wiele niuansów tego widowiska, po prostu nam umyka z powodu takiej odległości.

Finał, który daje nadzieję

Cały zespół aktorski tańczy i śpiewa dożynkowe przyśpiewki, a zwieńczeniem tej części spektaklu jest performatywna ceremonia, podczas której prawdziwa jednopłciowa para (w każdym wieczorze inscenizowania spektaklu, inna) zawiera związek małżeński. Nie wiem, czy ktoś już podobne możliwości w teatrze stwarzał, czy też Jakub Skrzywanek jest prekursorem takich działań, ale tak czy owak, to sceniczne umożliwienie przejścia przez rytuał, dozwolony zgodnie z polskim prawem, tylko dla par hetero, jest aktem bardzo świadomym i cennym. Szczególnie ważnym dla osób, które decydują się na udział w tych zaślubinach, ale także dla całej społeczności LGBT.

„Spartakus. Miłość w czassach zarazy” jest więc sztuką, która obnaża poważne problemy, prowokuje dyskusje, ale też budzi wzruszenie i daje nadzieję. Coś, co dzieje się w teatrze, może się kiedyś spełnić w rzeczywistości... W tym sezonie spektakl będzie można zobaczyć jeszcze sześciokrotnie: 20, 21 i 22 maja oraz 10, 11 i 12 czerwca.