Wieczór 1 marca zarezerwowałem sobie na wyjście do klubu „Hormon”. Oprócz mnie to właśnie miejsce wybrali wszyscy ci, którzy chcieli zobaczyć na żywo pewien znany polski zespół dowodzony przez Tomasza Budzyńskiego. Dla tych którzy poznali nowy album Armii „Der Prozess” (z tekstami opartymi na kanwie klasycznego „Procesu” Franza Kafki) był to wyjątkowy wieczór, bo mogli usłyszeć ów materiał zagrany w całości, utwór po utworze.

Ci, którzy jeszcze tych nowych nagrań nie znali też zapewne odczuli ich wartość. Po kolei wykonane zostały utwory „Zły porucznik”, „Proces”, „Statek burz”, „Katedra” i „Przed prawem” i „Anima” Bez zbędnych komentarzy toczyła się ta opowieść o zagubieniu i samotności Józefa K. Myślę że szczególnie „Przed prawem” zapadnie każdemu w pamięć. Ten piętnastominutowy, monumentalny utwór z bardzo dopracowanym vocalem Tomasza,.z refrenem którego nie można zapomnieć („Ty głupcze, zamykam te drzwi. Ty głupcze, zamykam te drzwi ... Ty głupcze, twój proces idzie źle”) to  kompozycja, która w bogatej już przecież dyskografii zespołu, jest czymś szczególnym. Wielu z widzów znało już teksty z „Der Prozess” i wspomagało Budzyńskiego w ich śpiewaniu.
Kiedy wybrzmiał utwór „Anima” po krótkiej chwili zespół kontynuował już występ, wybierając tym razem starsze utwory ze swego dorobku począwszy od numeru „Gdzie ja tam będziesz ty” z „Legendy”. Lider wdział już wtedy swą charakterystyczną czapkę błazna. Tłum pod sceną jeszcze bardziej żywo zareagował na takie utwory jak „Poza prawem”, „Aguirre”czy fragment „Another Brick In The Wall” Pink Floyd spleciony z “Burakami, kapustą i solą”. Mnie osobiście bardzo ucieszył dynamiczny „Dom przy moście” z płyty „droga”, ale oczywiście kolejne numery- „Nic już nie przeszkodzi”, „Trzy bajki”, „Marność” czy „Opowieść zimowa” zabrzmiały również bardzo dobrze. Otrzymaliśmy też odśpiewanych a capella „Arachaniołów i ludzi” oraz jak zwykle bardzo oczekiwanego „Niezwyciężonego” Pod koniec występu Krzyżyk (pozostawiony sam) pokazał ile potrafi wycisnąć ze swego zestawu perkusyjnego, a zaraz potem cały zespól wrócił na scenę i zagrał „Zostaw To” , a na sam koniec „Underground” – utwór kończący ostatni album grupy.
Armia zagrała tym razem bez Krzysztofa Banasika (czyli Banana) , którego partie częściowo wykonywał Karol Nowacki na akordeonie. Dr. Kmieta jak zwykle „punktował” na basie, a Frantz był odpowiedzialny za gitarowe riffy i solówki. Bezsprzecznie fani otrzymali wszystko to, do czego nas ten zespół przyzwyczaił. Może z wyjątkiem dłuższych komentarzy Tomka, który tego wieczora nie był skory do przytaczania jakichś anegdot i opowiastek. Mówiła jednak muzyka i to mówiła wiele.