Szczecin..., miasto z pozoru nie różniące się niczym od setek innych polskich miast. Szare, obskurne, pełne pijaństwa i brutalności..., a jednak tak bardzo bliskie. Bezbarwny krajobraz, który tak ponuro wypada na tle zachodnich metropolii nie wprawia w przygnębienie, że właśnie to miejsce, miejsce w którym muszę żyć. Wręcz przeciwnie...
Choć szczecińska rzeczywistość odarta jest z estetycznych walorów posiada jednakże coś więcej - unikalną atmosferę, której często nie dostrzegamy tylko my, rodowici mieszkańcy tej ",nadmorskiej miejscowości". ",Betonowa wioska" w której przyszło nam żyć jest z goła miejscem niezwykłym. Miejscem, które jak każde posiada liczne wady, ale również niedocenione zalety, których często nie potrafimy zauważyć. Szczecin przeobraża się za dnia jak i w nocy. Można by było ulec złudzeniu, że to dwa zupełnie odmienne miejsca. W ciągu dnia jest to miasto, w którym życie toczy się charakterystycznym rytmem: praca-dom. W gąszczu zamyślonych i śpieszących w niewiadomym kierunku ludzi trudno odnaleźć zadowolonego z życia człowieka. Zdawać by się mogło, że ludzie ci nie znają innych perspektyw, a ciężką pracę, która niszczy w nich wszelkie przejawy optymizmu przypisał im niefortunny los, nie pozostawiając przy tym innego wyboru. Obserwując tych ludzi nasuwa się mi pytanie: Czy tak ma wyglądać moje życie, moja przyszłość...nieustanne problemy i walka o prace za marne pieniądze?

Krajobraz szczecińskich ulic dopełnia widok tak licznej grupy dresiarzy, czyli ludzi ponad miarę miłujących sport... Ci niedoszli sportowcy o szeleszczącym ubiorze mają własny świat, który wymagałby osobnego artykułu...

Nocny Szczecin to świat zupełnie odmienny od tego, który poznajemy w dzień. To czas, kiedy wszystko ulega przeobrażeniu, może to za sprawą zmroku w którym nie dostrzegamy licznych wad tego miasta lub też po prostu nie chcemy ich dostrzec. Szczecin odradza się zwłaszcza w piątkowe wieczory, kiedy to wszyscy pragną zapomnieć o codzienności. Kluby wypełniają się ludźmi. I tu często może spotkać nas rozczarowanie. Młodzi nastolatkowie pełni życiowej witalności i spragnieni nocnej zabawy mogą jej najzupełniej niedoświadczyć. Problem ten dotyczy zwłaszcza osobników płci męskiej, którzy zwykle nie budzą sympatii w oczach bezkarkich ochroniarzy, którzy już dawno stali się szersi niż wyżsi. Częstym pretekstem nie jest, jak się może wydawać za mało latek na plastikowej karcie poświadczającej naszą dorosłość, a tym samym pełne prawo do wszelakich uciech tego świata, pretekstem staje się często zły ubiór. I nie mam nic przeciwko nie wpuszczaniu do szczecińskich klubów "niedoszłych sportowców". Częstym zarzutem są nieodpowiednie buty, wymagane są bowiem ",klakiery", czyli dla niewtajemniczonych very elagant shoes...dziwne. Dyskoteka jest przecież miejscem, w którym powinniśmy czuć się jak najbardziej na luzie, a tym samym nie martwiąc się o wstępną selekcje przy wejściu za zły wygląd. Może nadejdzie jeszcze czas nie wpuszczania ludzi za złą twarz...:) Zwyczajem najbardziej popularnych szczecińskich klubów staje się również wymagany wiek 21 lat, zaczerpnięty jak zwykle z najbardziej popularnej zapożyczalni zwyczajów, czyli ukochanych Stanów... God bless America :) Nie wszystkie jednak kluby wprowadzają amerykańskie zasady wstępu, więc bez obaw jest wiele miejsc, do których można dostać się bez problemu, a przy tym nieźle się zabawić. Dobrą przepustką i ochronną przed wszelkimi klubowymi problemami jest posiadanie ładnej dziewczyny. Działa ona wówczas jak wizualne poświadczenie naszego wieku... Mówię to ze strony chłopaka, bo to właśnie oni napotykają najwięcej problemów. Dla przeciwników klubowej zabawy i tak obecnie trendy technoimprez pozostają niezbyt liczne imprezy plenerowe, ale dla chętnego nic trudnego...

Szczecin to miejsce bardzo specyficzne, które trzeba dobrze poznać i wdrążyć się w tutejszy styl życia. Na pierwszy rzut oka zdaje się, że zbyt wiele tu się nie dzieje, oczywiście pozytywnego, ale to błędne spojrzenie, któremu jednak wcale a wcale się nie dziwie.

Prawdą rzeczywiście jest, że nie ma tu zbyt wielu ulic pełnych kawiarni, ogródków i tym podobnych..., choć na szczęście zaczyna się to powoli zmieniać.
Szczecin nie jest miejscem w którym istnieje również prawdziwe centrum kulturalne, skupiające rzesze ludzi i może w tym sęk. Choć może właśnie brak tego prawdziwego, miejskiego centrum rzutuje na charakter tego miejsca. Miejsca, które pełne jest wspaniałych ludzi, wśród których odrapane, szare kamienice nabierają zupełnie innych barw.
Bo przecież tak naprawdę nie najważniejszy jest wygląd naszego miasta tylko ludzie, którzy tworzą je dzięki swej kreatywności i pomysłowości. Sam do końca nie wiem co jest w nim iście magicznego, ale wiem, że ja poprostu kocham to miejsce.......::::SzCzEcIn::::....