W lipcu ubiegłego roku wzbudziła zachwyt wśród mieszkańców, a w przyszłym roku planowana jest jej publiczna prezentacja. „Gocławska syrenka już po kąpieli. Pozbawiona ponad stuletniego brudu znów świeci dawnym blaskiem” – informuje miejski konserwator zabytków Michał Dębowski.

Przypomnijmy, że o witrażu „Syrenka z Gocławia” zrobiło się głośno w lipcu ubiegłego roku. Uszkodzona kompozycja z Willi Strutza miała poważne pęknięcia, ubytki szkła oraz rozszczelnienia. Pomimo tych defektów i tak wzbudziła zachwyt wśród mieszkańców Szczecina.

Witraż od ponad roku znajduje się na konserwatorskim stole, gdzie poddawany jest pracom naprawczym. Niedawno miejski konserwator zabytków Michał Dębowski pokazał efekty wspomnianych zabiegów.

– Witraż wymagał oczyszczenia i usunięcia mechanicznych uszkodzeń. W przyszłym roku, po zakończeniu prac, miejski konserwator zabytków planuje publiczną prezentacją syrenki – informuje Sylwia Cyza-Słomska z biura prasowego szczecińskiego magistratu.

Obecnie nie jest jeszcze znana zarówno formuła, jak i miejsce prezentacji. Pewne jest jednak, że ostatecznie witraż wróci na swoje miejsce, czyli do Willi Strutza przy ul. Lipowej 19. Do tego czasu na jego miejscu można podziwiać łudząco podobną kopię. Niestety, autor „Syrenki z Gocławia” pozostaje nieznany. Radna Edyta Łongiewska-Wijas miała przypuszczenia, że szkło może pochodzić z huty samego Louisa Comforta Tifanny’ego.

Niestety, po oczyszczenia szklenia okazało się, że nie zachowała się żadna sygnatura umożliwiająca identyfikację autora.