Na ten wieczór szczecińscy melomani czekali z dużą niecierpliwością. To nie była bowiem „zwykła” inauguracja sezonu, jakich Filharmonia w Szczecinie odnotowała w swej historii już tak wiele. 11 września w sali złotej wysłuchaliśmy utworów dwóch wielkich kompozytorów – Johanessa Brahmsa i Ludwiga Van Beethovena – i znów, po długiej przerwie, na widowni mogli zasiąść widzowie. Ci, którzy nie mogli tam dotrzeć, otrzymali możliwość uczestnictwa w otwarciu za pośrednictwem specjalnie przygotowanej platformy do transmisji koncertów livefilharmonia.szczecin.pl.

Pierwszy altowiolista Filharmonii Berlińskiej

Specjalnym gościem tego wydarzenia był Amihai Grosz – muzyk, który jest pierwszym altowiolistą Berliner Philharmoniker oraz założycielem zespołu Jerusalem String Quartet. Zanim wszedł na scenę, by dołączyć do muzyków Orkiestry Symfonicznej Filharmonii w Szczecinie, na ekranie nad nią mogliśmy zobaczyć wprowadzenie do całego koncertu, podczas którego dyrektor tej instytucji, Dorota Serwa i pierwszy dyrygent, Rune Bergmann zaprosili widzów na nowy sezon oraz krótko opowiedzieli o zmianach, jakie zostały wprowadzone w organizacji widowni i sceny.

Zabytkowy instrument

Padło też kilka zdań na temat altówki, która jest trochę większa od skrzypiec, ma niższy, głębszy i łagodniejszy ton, ale jako solowy instrument nie jest tak ceniona jak inne instrumenty smyczkowe. Amihai Grosz tego wieczoru przekonał chyba wielu słuchaczy, że nie jest to zasłużona opinia, bo jego wykonanie Koncertu na altówkę op. 120 nr 1 Johannesa Brahmsa (w aranżacji Luciano Berio) było pokazem dużych możliwości altówki, jej gamy brzmień i śpiewności (artysta ten gra na instrumencie z warsztatu Gaspara da Solo z 1570 roku). Izraelski altowiolista został nagrodzony długim aplauzem i odwdzięczył się publiczności wykonaniem preludium z Suity No 1 Jana Sebastiana Bacha.

Monumentalna konfrontacja

Później nastąpiła przerwa techniczna, ale nie była tak długa, jak praktykowano to zazwyczaj, także w poprzednim sezonie. Nad sceną znów pojawił się ekran, a Rune Bergmann (który dyrygował tego dnia orkiestrą) opowiedział o V Symfonii Beethovena, która miała zostać przedstawiona w drugiej części wydarzenia. To monumentalne dzieło musiało zostać przedstawione w roku świętowania 250-lecia urodzin owego genialnego niemieckiego kompozytora, a obecna sytuacja na świecie sprawiła, że utwór (powstały w 1807 roku) może być traktowany jako pokrzepienie, gdyż wyraża nadzieję, że w konfrontacji z przeznaczeniem, ludzie nie są całkiem bezsilni i że mogą przetrwać nawet najtrudniejszy czas. Szczecińska publiczność doceniła ten fakt i przyjęła bardzo dobrze wczorajszą interpretację.

Więcej Beethovena i nowości organizacyjne

Oczywiście wykonywanie dzieł Beethovena będzie kontynuowane w tym sezonie. 16 października zostanie wykonana jego 6 Symfonia „Pastoralna”, a 6 listopada Jan Lisiecki wraz ze szczecińskimi filharmonikami zaprezentuje Koncert fortepianowy nr 4 G-dur op. 58. Także one będą dostępne na platformie livefilharmonia.szczecin.pl.

Wiadomo także, że do odwołania będzie stosowane lokowanie publiczności na sali w systemie „szachownicy” (czyli co dwa miejsca), pierwszy rząd, tuż pod sceną będzie wolny, a na niej będzie obowiązywał dystans miedzy muzykami (większe odstępy niż wcześniej). Te ograniczenia (obok obowiązku zakrywania twarzy) to nowości, które na pewno utrudnią przygotowywanie wydarzeń i uczestnictwo w nich, ale są konieczne. Gdy przyjmiemy je ze zrozumieniem i humorem (tak jak Rune Bergmann witający się z koncertmistrzem Maślanką na scenie uderzeniem łokcia w łokieć), to mimo wszystko, może to być kolejny udany sezon!