8 listopada 2008 roku w Teatrze Polskim miała miejsce premiera sztuki Witolda Gombrowicza w reżyserii Waldemara Modestowicza. Jak wygląda zatem realizacja ponoć najważniejszego dla polskiego pisarza dramatu, a jednego z tych spektakli, o których „mówi się, że jeżeli zespół potrafi to zagrać, to potrafi już zagrać wszystko”?*

PIJAK (brutalnie)

    A jak raz dudtkne, to napcham sie!

ZDRAJCY

   Dali go! Naprzód! Naprzód!

OJCIEC (krzyk)

   Świnio!

PIJAK (krzyk)

   Świnio!

OJCIEC (b. spokojnie)

   Ludzie, panowie rady Moji i osoby

   Osoby moji...

   (wybucha) Trzymajcie mnie, bo ja roztrzaskam!

   (przerażony własnym wybuchem) Wybuchnę...

                                                 i roztrzaskam...

   Wybuchnę gniewem tak przerażającem

   Przestraszającem, że... o... o... o... przestrach,      strach!

   (słabnie) Słabo mi...

 

                                           Akt II*

  

...bo Gombrowicz dobrym dramatopisarzem był 

 

Przedstawienie nie polemizuje z wizją inscenizacyjną Gombrowicza ani też nie uwypukla któregoś z wątków sztuki. Nie stawia np. na stronę farsową i groteskową, do której przyzwyczaił nas TP. Nie szuka powiązania między dziełem, jego filozoficzną stroną a tym, co może być znaczące dla współczesnego odbiorcy. Nie jest to jednak też przedstawienie, które stanowi lekcję wizji teatru wg Gombrowicza i odpowiedź na pytanie, jak swój dramat wyobrażał sobie na scenie sam twórca. Nie! Spektakl ten to realizacja w stylu: „Gombrowicz kawa na ławę”, bo... i tak dobra sztuka obroni się sama w razie, gdyby coś nie poszło jej adaptatorom.

 

Nudno wszędzie, sennie wszędzie

 

 

I właśnie to tradycyjne podejście do Boskiego Gombro, mające przynieść ukojenie po wszystkich współczesnych „udziwnionych” sztukach, jakie się widziało, okazało się nie trafionym pomysłem. Bo tradycyjny Gombrowicz nie oznacza nudy. Wystarczy sięgnąć po  tekst dramatu i przekonać się, jak wielką moc oddziaływania ma język pisarza: giętki, elastyczny (rozumiem przez to zmianę stylów mówienia, używania słów potocznych na zmianę z patetycznymi i różnicowanie tonu wypowiedzi przez postacie), zabawny (mimo wszystko).  Uwikłanie w Formę, o którym mówi sztuka, ma być - wg W. Gombrowicza - podkreślane także za pomocą gry aktorskiej: bohaterowie „Ślubu” w naszym odbiorze mieli być sztuczni i zachowywać się nienaturalnie. U Modestowicza postawiono na charakteryzację: o pompatycznej sztuczności świadczyć mają pomalowane na biało twarze aktorów i aktorek, a to nie daje większego efektu, nie podkreśla sensu sztuki.

 

Brak wizji czy mnóstwo wizji?

 

Witold Gombrowicz napisał sztukę uniwersalną, zrozumiałą dla wszystkich pokoleń, o tym, że „ludzie łącząc się między sobą narzucają sobie nawzajem taki czy inny sposób bycia, mówienia, działania (...)”**, ale ja, oglądając przedstawienie w Teatrze Polskim, wagi tego problemu nie odczułam, a pokazać walkę o wolność osobistą w aspekcie egzystencjalnym było chyba zadaniem priorytetowym dla twórców spektaklu. Gombrowicz tradycyjny nie obroni się jednak, gdy znakomity przecież zespół aktorski będzie źle poprowadzony, a na sztukę nie będzie pomysłu. Czymże bowiem jest „Ślub” wg TP? Dramatem władzy w stylu Szekspira z elementami autobiograficznymi, kabaretowymi (piosenka o five o`clocku), historycznymi (II wojna światowa)? Wszystkim na raz?

 

Brawa dla Polaczka

Spektakl zaczął się fantastycznie, bowiem od onirycznej wizji, inscenizowanego obrazu spowitego mgłą, z dwiema postaciami, które zamarły w chwili zawierania związku małżeńskiego. Niesamowite wrażenie, które pozostało po tym ulotnym obrazku niestety szybko się rozmyło. W drugim akcie nie było po nim śladu.

 

Kolejną dobrą stroną sztuki była gra aktorska Jacka Polaczka - postaci najbardziej wyrazistej, realizującej moim zdaniem idealnie pomysł, jaki miał W. Gombrowicz, na grę aktorską. Można jednak dodać, że jak autor „Ferdydurke” nie obroni się sam, tak i aktor Teatru Polskiego nie uratuje tonącego statku, jakim jest „Ślub” W. Modestowicza.

 

* W. Gombrowicz „Dramaty”, s. 156, Wydawnictwo Literackie 2001. 

** Cytat z: http://www.prus.art.pl/document.php?id=6,  Lena Szatkowska „Tygodnik Płocki” 23.09.2003.

*** W. Gombrowicz, „Dramaty”, s. 101, Wydawnictwo Literackie 2001.

 

„Ślub” Witold Gombrowicz

 

Reżyseria: Waldemar Modestowicz

Scenografia: Marek Chowaniec

Kostiumy: Katarzyna Banucha

Muzyka: Zygmunt Konieczny

Obsada: Sławomir Kołakowski, Marek Żerański, Jacek Polaczek, Małgorzata Chryc - Filary, Adam Dzieciniak, Dorota Chrulska i inni.