Józef Skrzek kilka miesięcy temu gościł w „Słowianinie” występując wraz z szczecińskimi zespołami bluesowymi na koncercie poświęconym Tadeuszowi Nalepie. Możliwe, że wtedy postanowił, że przyjedzie tu jeszcze raz, ale już razem ze swoim najsłynniejszym zespołem, działającym ponad 30 lat, legendarnym SBB...
W piątek 25.05. sala klubu wypełniła się fanami zespołu- głównie byli to ludzie w średnim wieku (tzw. „ZBOWID” jak to określiła kierowniczka „Słowianina – pani Inga), ale także młodzi wielbiciele rocka. Po kilkuminutowej zapowiedzi SBB rozpoczęło występ od kompozycji „Walkin Around Stormy Bay”,otwierającej klasyczny już album „Welcome”, by następnie przejść do utworu „Rainbow Man” (także z tej samej płyty). Kolejne songi, które były wykonywane przez zespół przenosiły nas w lata 70-e, czas największej świetności SBB. Klawiszowe pasaże wyczarowywane przez Józefa Skrzeka, znakomite solówki gitarowe Antymosa Apostolisa oraz motoryczna i dynamiczna gra perkusisty Gabora Németha (znanego z zespołu Skorpió) to główne elementy tego ponad dwugodzinnego występu. Pan Józef oczywiście sięgał także po gitarę oraz harmonijkę ustną (w bluesowym standardzie „Shake Baby Shake”), a Antymos zasiadł za bębnami i razem z Gaborem wykonali długie solo na dwie perkusje. Za oknem szalała burza, a w środku również było niespokojnie. Najdłuższe owacje zebrał półgodzinny „Odlot”. Tytuł tego utworu sam mówi za siebie. Nie trzeba tu nic dodawać. Nawet gdyby zespól miał zagrać tylko ten jeden numer to myślę, że warto by było przyjść by go posłuchać. Jeden z widzów uparcie domagał się przez cały występ kompozycji „Cięcie”, ale Józef Skrzek stwierdził, że Gabor z pewnością nie jest w stanie wymówić tego tytułu więc nie mogą go zagrać. Dodał, że to dopiero trzeci koncert w tym składzie i oczywiście nie są w stanie zaprezentować wszystkich rzeczy, które chciałaby usłyszeć publiczność. Mimo to, chyba dobór repertuaru usatysfakcjonował większość widzów. Było przecież m.in. Freedom”„ Z których krwi krew moja” czy rewelacyna wersja” Mementa z banalnym tryptykiem”... Może gdyby tak sięgnęli po więcej utworów z ostatniej płyty „New Century” dopełniłyby one obrazu współczesnego oblicza zespołu, ale mimo wszystko był to jeden z najlepszych koncertów w tym roku w naszym mieście. Tuż po nim można było jeszcze porozmawiać z muzykami oraz zdobyć ich podpisy na okładkach płyt.