Muzyczne lato można uznać za otwarte! Klubowa elektronika rozbrzmiewała przez kilkanaście godzin na Łasztowni podczas festiwalu Wooded City Szczecin 2018. Wczoraj bawiły się tam setki szczecinian i pewnie będą dobrze wspominać bardzo starannie przygotowaną imprezę.

Start na plażowej scenie

Całe wydarzenie rozpoczęli (o g. 14:00) Daniel Stetting i Maciej Wunsch swym setem na Beach Stage - scenie usytuowanej na Wyspie Grodzkiej. Didżeje, którzy wystąpili w tej przestrzeni, powoli wprowadzili publiczność w odpowiedni nastrój i przygotowali do głównego programu. Impreza rozkręciła się bowiem znacznie później. Przyczynił się do tego z pewnością Earth Trax (czyli Bartosz Kruszyński), który taneczne brzmienia generował na scenie Oak Stage od 19:00, a jeszcze bardziej SEB, który w Cielętniku (Pine Stage) zaaplikował nam o tej samej porze naprawdę mocne i intensywne bity w deep-tech housowej estetyce. Parkiet w tym miejscu powoli zaczął się zapełniać, a kilka godzin później (gdy występowała tam An On Bast) było tam już bardzo tłoczno...

Ekologiczna scenografia

Zgodnie z zapowiedziami organizatorów scenografia imprezy była zrealizowana w duchu eco-friendly. Projekty dizajnerów z Akademii Sztuki pięknie wkomponowały się w przestrzeń festiwalu. Wzrok przyciągały zwłaszcza kolorowe „repliki” dźwigów stoczniowych przygotowane przez Kraza i wiele leśnych motywów na Oak Stage (czyli dębowej), ale niemniej ciekawie zaaranżowana została przestrzeń Cielętnika (Pine Stage). Tam postawiono barwny, drewniany domek, było bardzo wiele zieleni (kwiaty, rośliny doniczkowe), wygodne kanapy, a nawet... huśtawki. W takim klubie chciałoby się przebywać jak najdłużej, ale oczywiście większość widzów krążyła przez cały czas pomiędzy scenami, bo na obu wiele się działo...

Przychylne niebo i różnorodna publika

To nie był gorący czerwcowy dzień... Chłodny wiatr nieco przeszkadzał, ale na szczęście niebo nad Łasztownią było dość przychylne, bo deszczu nie odnotowaliśmy. Zatem można było bez zakłóceń odbierać występ duetu The Dumplings, jeden z bardziej oczekiwanych live-actów tej imprezy. Justyna i Kuba wystąpili wraz z nowym perkusistą, Wojtkiem Kostrzewą i udało im się uzyskać soczyste, żywe brzmienie. Dlatego takie utwory, jak "Ach nie mnie jednej" czy "Kocham być z tobą" zostały bardzo dobrze przyjęte przez roztańczonych widzów w różnym, nie tylko młodym, wieku. Osoby z peselem wskazującym na 50+ miały bowiem na festiwal wstęp wolny!

Gorąca muzyka i zimne ognie. Świetny Catz`n`dogs

Kilka minut po zakończeniu show The Dumplings na Oak Stage zameldował się kolejny duet. Byli to panowie z Catz`n`dogz (czyli kuratorzy festiwalu), którzy zaprezentowali m.in. utwory z nowej płyty. Ich set był bardzo intensywny, zróżnicowany brzmieniowo. Umieścili w nim trochę nawiązań do klubowej klasyki lat 90. Publika pląsała, trzymając w dłoniach zimne ognie, które nastrojowo rozświetlały mrok... Po tak energetyzującym, niemal ekstatycznym, secie otrzymaliśmy równie apetyczną dokładkę. Duńczycy z WhoMadeWho (także na Oak Stage) zagrali dwugodzinny set dj-ski, miksując eksperymentalne brzmienia z tanecznym techno, wybierając m.in. utwory z nowego albumu "Through the Walls".

Techno-housowa noc i Canalia na finał

Czołówkę zagranicznej sceny techno-house reprezentowali tej nocy Ryan Elliott i Answer Code Request (z wytwórni Ostgut Ton). Zdecydowanie potwierdzili oni swymi występami to, co nich pisano. Poza tym bardzo dobrze wypadła też, rezydująca w Berlinie, Mira (znana też jako Miss Mira) na Pine Stage. Tam festiwal dobiegł końca, bo szczeciński kolektyw Canalia doprowadził imprezę do finału, czyli do godziny ósmej nad ranem, właśnie w tej przestrzeni. To był dobry epilog dla najbardziej wytrwałych. Myślę, że frekwencja na całej imprezie pokazała, że warto było ją zorganizować. Tak dużej „klubówki” w plenerze z renomowanymi artystami w line-upie niewątpliwie Szczecinowi brakowało.