W ostatnich dniach przejazd przez przejście graniczne w Kołbaskowie był dla kierowców prawdziwą udręką. Od dzisiaj na granicy nie ma już tak skrupulatnych kontroli. Zrezygnowano m.in. z pomiarów temperatury u kierowców ciężarówek czy konieczności codziennego wypełniania karty lokalizacyjnej przez osoby pracujące w przygranicznych miejscowościach. To, co cieszy przedsiębiorców i polityków, martwi lekarzy.

„Jeżeli chcemy powiedzieć "NIE" pandemii to ruch transgraniczny powinien być zablokowany”

Z punktu widzenia zagrożenia epidemicznego najskuteczniejszym sposobem walki z koronawirusem jest ograniczenie wszelkiego ruchu międzynarodowego oraz wewnątrzkrajowego. Jak mówiła w czwartkowym wydaniu programu „Studio wSzczecinie.pl” dr Magda Wiśniewska, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie, ograniczenie ruchu na granicy ma swoje pozytywne rezultaty medyczne.

- Moja prywatna opinia jest taka, że jeżeli chcemy powiedzieć "NIE" pandemii to ruch transgraniczny powinien być zablokowany. Z czternastodniowej kwarantanny zwolnieni są kierowcy zawodowi i marynarze. Podam przykład: w moim szpitalu pracują panie pielęgniarki, których mężowie pracują jako kierowcy. Same te Panie mówią, że czują, że nie są bezpieczne dla koleżanek i kolegów, i dla pacjentów. Będziemy organizować hotel dla pielęgniarek, które mogą być w kwarantannie. Te cztery Panie proszą o miejsce pobytu, żeby nie musiały poddawać się kwarantannie i mogły przychodzić do pracy – mówiła dr Magda Wiśniewska. – Dla mnie jako dla lekarza, to nie jest bezpieczne. Wiem, że Ci ludzie pracują, ale przecież był ostatnio apel prezydenta Świnoujścia, że ludzie się boją, nie wszędzie jest taka świadomość choroby jak w Polsce – dodała dr Wiśniewska.

O zmiany apelowali parlamentarzyści i przedsiębiorcy

Kilkudziesięciokilometrowe korki utrzymywały się na przejściach granicznych z Niemcami przez kilka ostatnich dni. Były prawdziwą udręką dla osób, które mieszkają w Polsce, a pracują w miejscowościach przygranicznych i odwrotnie. Wczoraj z apelem do premiera Mateusza Morawieckiego w tej sprawie wystąpił Zachodniopomorski Zespół Parlamentarny:

- W celu dotarcia na godzinę 8:00 do pracy, Polacy mieszkający w przygranicznych powiatach Brandenburgii i Meklemburgii-Pomorza Przedniego muszą wyruszyć około godziny 4:00 w nocy. Sytuacja ta utrudnia wykonywanie jakichkolwiek zadań poza pracą zawodową – napisali posłowie.

Swój głos w tej sprawie zabrali także przedsiębiorcy. Jak się okazało, wiele osób mieszkających na pograniczu w ostatnich dniach zrezygnowała z pracy: - Nasi pracownicy z różnych branż nie mają możliwości podjęcia pracy ze względu na utworzenie tylko jednego korytarza ruchu, czyli przejścia w Kołbaskowie. Czterogodzinne oczekiwanie właściwie zamyka im drogę do podjęcia pracy. To ma istotny wpływ dla firm, które dotknięte są ze wszystkich stron różnymi ograniczeniami – mówił prezes Północnej Izby Gospodarczej Jarosław Tarczyński.