Burzliwą dyskusję radnych wywołało kolejne podejście miasta do sprzedaży jednego z najcenniejszych zabytków szczecińskiego Golęcina. Mowa o starej olejarni, którą miasto planuje przeznaczyć na „lofty z prawdziwego zdarzenia”.

Dawna olejarnia przy ulicy Dębogórskiej to jeden z najcenniejszych zabytków szczecińskiego Golęcina. Od lat jednak stoi pusty i niszczeje. Co prawda kilkanaście lat temu Fundacja Balet próbowała stworzyć w postindustrialnych wnętrzach szkołę baletową, teatr, internat i hotel, ale koszty zdecydowanie ją przerosły.

Przypomnijmy, że radni już raz zgodzili się na sprzedaż zabytku z 99-procentową bonifikatą. Jednak w 2017 roku dokonano niewielkich zmian w podziale działki i konieczna była ponowna zgoda radnych. Ci ostatecznie nie zgodzili się na takie regulacje.

„Jako radni powinniśmy dbać o interes mieszkańców”

Podczas styczniowej sesji radni po raz trzeci pochylili się nad uchwałą w sprawie sprzedaży zabytku. Zachęcić do inwestycji w XIX-wieczny zabytek ma również nowy plan miejscowego zagospodarowania, który dopuszcza tam nie tylko zabudowę usługową, ale również mieszkaniową wielorodzinną. Tym samym stara olejarnia będzie mogła zostać przebudowana na lofty.

Rajcom z klubu PiS nie spodobało się, że w umowie sprzedaży nie zostanie zawarte zastrzeżenie, które zagwarantuje wykorzystanie przynajmniej części przyziemia na cele usługowo-kulturalne. Dodajmy, że już wcześniej mieszkańcy zwracali uwagę, aby miasto zastrzegło takie warunki.

– Jako radni powinniśmy dbać o interes mieszkańców, którzy prosili, aby w tej zabudowie znalazła się jednostka publiczna. Nie narzucamy przyszłemu właścicielowi ile to ma być metrów – argumentował radny Ussarz.

– Sprzedajemy tę działkę za 50 tysięcy złotych. To jest północ Szczecina i powinniśmy po prostu wprowadzić takie zapisy, które w każdym scenariuszu zagwarantują społeczną stronę rewitalizacji tego miejsca – dodała niezrzeszona radna Edyta Łongiewska-Wijas.

„Aby znalazł się choć jeden zainteresowany”

Dyrektor Wydziału Zasobu i Obrotu Nieruchomości Przemysław Taraciński zaznaczył, że miasto nie zamierza narzucać przyszłemu inwestorowi, aby w zabytkowej przestrzeni utworzył infrastrukturę społeczną.

– Biorąc pod uwagę trudną sytuację na rynku, ta inwestycja będzie musiała mu spiąć się finansowo – tłumaczył dyrektor Wydziału Zasobu i Obrotu Nieruchomości Przemysław Taraciński.

– Martwicie się państwo o zapisy umowy i zabezpieczenie obiektu, który stoi tak od lat. A moim zmartwieniem jest to, aby znalazł się choć jeden zainteresowany kupiec. Ta bonifikata jest po to, aby ktoś zainteresował się tą nieruchomością – dodała zastępczyni prezydenta Szczecina Anna Szotkowska.

Ostatecznie większość radnych (Koalicji Obywatelskiej i Koalicji Samorządowej) wyraziła zgodę na sprzedaż zabytkowej nieruchomości. Przyszły inwestor będzie mieć 30 miesięcy na prace projektowe i zabezpieczające, a na realizację – 60 miesięcy

– Degradacja tego zabytku postępuje z dnia na dzień. Na dzień dzisiejszy prace wymagane, czyli zabezpieczenie okien i usunięcie zieleni, to koszt około 700 tysięcy złotych. Wszyscy kochamy zabytki, ale schody zaczynają się przy rozmowach o pieniądzach na ich ratowanie. Jeśli miasto nie ma pieniędzy, to musi czasami podjąć drastyczną decyzję – dodał miejski konserwator zabytków Michał Dębowski.