Specjalnie w tym celu doprecyzowano uchwałę dotyczącą przepisów przewozu osób środkami komunikacji miejskiej. Dokładnie określono jakie wózki inwalidzkie mogą wjechać do tramwajów i autobusów. Pojazd którym porusza się pani Bogumiła, zwana przez internautów „Balbiną”, tych norm nie spełnia.

Bogumiła D. jeździ skuterem elektrycznym. Często kierowcy zabraniali jej wjazdu do autobusów. Kobieta w ramach odwetu blokowała odjazd z przystanku, stając tuż przed maską pojazdu.

Zapisano dokładne wymiary

Do tej pory w regulaminie przewozów ZDiTM nie było żadnych zapisów dotyczących przewozu skuterów. Decyzję czy zabrać panią Bogumiłę zostawiano więc w praktyce kierowcom, którzy mieli określić, czy nie będzie ona stwarzać zagrożenia dla innych pasażerów. Teraz tę kwestię uregulowano prawnie.

Zapisano w uchwale, że zabrania się przewożenia skuterów. Dodatkowo długość „dozwolonego” wózka inwalidzkiego określono na 1,2 metra. Pojazd pani Bogumiły jest 10 cm dłuższy. Włodzimierz Sołtysiak, prezes Szczecińskiego Przedsiębiorstwa Autobusowego „Dąbie”, wyjaśniał, że przyjęte wymiary są takie jak obowiązujące normy polskie i europejskie. W najnowszych autobusach skuter „Balbiny” w ogóle nie mieści się w wyznaczonym dla niepełnosprawnych miejscu.

Radni zgodni jak nigdy

- Zgadzam się, że trzeba to uregulować, bo sytuacja jest dzisiaj niejasna. Nie chodzi o to, czy jesteśmy za kimś, czy przeciwko komuś, tylko trzeba odnosić się do sytuacji obiektywnej. Ten pojazd nie jest wózkiem inwalidzkim – mówił Marek Duklanowski z klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.

- Mimo dolegliwości zdrowotnych tę panią obowiązują normy prawne. Normy te istnieją po to, żeby autobus był odpowiednio przygotowany do przewozu wszystkich osób. Nie możemy doprowadzać sprawy do absurdu. Niepełnosprawność nie może być wytłumaczeniem do łamania prawa – podkreślał Paweł Bartnik z Platformy Obywatelskiej.

- Mamy w Szczecinie firmę, która zajmuje się przewozem osób niepełnosprawnych. Wystarczy, że pani Bogumiła tam zadzwoni i zawiozą ją w miejsce, do którego musi dotrzeć – dodawał Władysław Dzikowski z prezydenckiego klubu Bezpartyjnych.

„Ta uchwała nie rozwiąże problemu”

Prawo „Balbiny” do przejazdów komunikacją miejską bronił tylko jeden z mieszkańców - Tomasz Gontarz, dziennikarz, który interesuje się sprawą od dawna i rozmawiał kilkakrotnie z panią Bogumiłą. Przekonywał, że w całym sporze winę ponoszą głównie kierowcy, a techniczne sprawy dotyczące bezpieczeństwa są tylko pretekstem.

- Ta uchwała nie rozwiąże problemu. Służy rozprawieniu się z jedną niepełnosprawną kobietą, która częściowo ma rację – mówił. - Należy działać inaczej. Jeśli ta uchwała wejdzie w życie, gwarantuje że problem nie zniknie.

Te argumenty nie przekonały jednak radnych. Za uchwałę zagłosowali wszyscy obecni na sali.