Prokuratura Rejonowa Szczecin Prawobrzeże zbada, czy realizujący tę inwestycję pracownicy Zakładu Usług Komunalnych nie przekroczyli swoich uprawnień. Chodzi przede wszystkim o podpisanie umowy z wykonawcą budowy parku (w trybie zamówienia z wolnej ręki) na kwotę 3,350 mln zł, co mogło być niekorzystne ekonomicznie, a także o dokonaną w tym miejscu wycinkę drzew.

Park Wolności powstaje w rejonie ul. Karpiej, Niklowej, Granitowej oraz Marmurowej w Podjuchach. To inwestycja, która wygrała w głosowaniu na Szczeciński Budżet Obywatelski 2018. Zdobyła 2 511 głosów, co było jednym z najlepszych wyników w całym mieście. Najbardziej charakterystycznymi elementami parku będą: linowy plac zabaw w kształcie statku, fontanna i Szwajowy Ogród Literacki, upamiętniający postać Moniki Szwai – znanej dziennikarki i pisarki (też inicjatywa zwycięska w ramach SBO). Prace dobiegają końca i wkrótce planowane jest otwarcie.

Mimo dużej popularności projektu w głosowaniu, od początku realizacji inwestycji pojawiały się też głosy krytyczne. Nie wszystkim podobał się duży zakres wycinki drzew, niezadowoleni byli działkowcy, którzy w trybie natychmiastowym musieli opuścić znajdujące się tam wcześniej ogródki (za zwłokę groziło im płacenie odszkodowania). Teraz, na wniosek jednego z mieszkańców, budową parku zainteresowała się również prokuratura, która wszczęła śledztwo sprawdzające, czy nie doszło do żadnych nieprawidłowości.

Koszt inwestycji wzrósł trzykrotnie

Najpoważniej brzmi kwestia związana z publicznymi wydatkami i wyborem wykonawcy prac. Budowa Parku Wolności jest finansowana z trzech źródeł: budżetu obywatelskiego, bezpośrednio z budżetu miasta oraz ze środków Rady Osiedla Podjuchy. Gdy pod koniec marca 2018 r. ZUK ogłaszał przetarg, w zamówieniu pojawiła się informacja, że maksymalnie jest w stanie zapłacić za planowane prace 1,111 mln zł, a termin na wykonanie dość rozległych robót ustalono na 22 tygodnie. Nie zgłosiła się jednak żadna zainteresowana firma i 25 kwietnia przetarg trzeba było unieważnić.

W większości podobnych przypadków ZUK oraz inne miejskie podmioty powtarzają przetarg. Tym razem jednak od razu zdecydowano się na udzielenie zamówienia w trybie z wolnej ręki. To przewidziana przez ustawę możliwość zrezygnowania z postępowania przetargowego, właśnie np. w sytuacji, gdy wcześniej nie wpłynęły żadne oferty. Zamawiający może wtedy zwrócić się bezpośrednio do wybranej firmy lub firm i negocjować z nimi warunki kontraktu.

W tym przypadku, na początku lipca 2018 r., zdecydowano się podpisać umowę z Przedsiębiorstwem Inżynieryjno-Budowlanym DUROBUD z Mierzyna. Jej wartość to 3,350 mln zł, czyli trzy razy więcej niż ZUK planował wydać w marcu. Teraz prokuratura sprawdzi, czy nie była to decyzja niekorzystnie ekonomicznie, a także, czy przechodząc do trybu z wolnej ręki nie zmieniono wcześniejszych istotnych warunków zamówienia (nie można tego robić), co mogło być działaniem na szkodę interesu publicznego.

Dlaczego przetargu nie powtórzono?

Sytuacja na rynku budowlanym i rosnące ceny materiałów sprawiają, że niemal wszystkie miejskie inwestycje stają się droższe niż wcześniej planowano. W tym kontekście Park Wolności jest tylko jednym z wielu przykładów. Chcieliśmy jednak dowiedzieć się, dlaczego w tej sytuacji ZUK zdecydował się od razu po nieudanym pierwszym przetargu przejść do trybu zamówienia z wolnej ręki. W przypadku innych inwestycji przetargi są ponawiane nawet kilkukrotnie. Czy było to spowodowane presją czasu? Czy drugie postępowanie z wyższym budżetem inwestycji, wydłużające termin realizacji, nie dałoby szans na uzyskanie korzystniejszych ofert? Odpowiedzi na razie jednak nie będzie.

- Nie komentujemy tej sprawy do czasu zakończenia postępowania prokuratury – poinformował Andrzej Kus, rzecznik prasowy ZUK.

Drzewa były zdrowe, ale żeby wyciąć większość z nich nie trzeba było zezwolenia

Drugą kwestią, którą zbada prokuratura jest przeprowadzona wycinka. ZUK planował usunąć 127 drzew. Wydział Ochrony Środowiska Urzędu Marszałkowskiego wydał zgodę na ścięcie 26 z nich oraz nakazał zachowanie 23. Wycinka pozostałych 78 nie wymagała uzyskania zgody, głównie dlatego, że były to niewielkie drzewa (głównie samosiejki). Ale podczas wizji lokalnej terenu eksperci stwierdzili, że niemal wszystkie są zdrowe.

„Protokół z oględzin potwierdził gatunki, obwody i powierzchnie jaką zajmują przedmiotowe rośliny oraz to, że drzewa są w dobrej kondycji zdrowotnej, bez widocznego posuszu gałęziowego (widoczne ślady cięć pielęgnacyjnych), o dużej sile życiowej i odroślowej, a na dzień przeprowadzonych oględzin nie stanowiły zagrożenia dla osób i mienia, ponadto ich umiejscowienie w obrębie ruchliwej ulicy pozwala na ochronę osób zamieszkałych w okolicy od hałasu, pyłu i spalin pochodzących z dużego natężenia ruchu kołowego” – czytamy w decyzji marszałka województwa.

Ostatecznie wycięto około 100 drzew. Zastąpiono je nowymi nasadzeniami w podobnej liczbie. Prokuratura sprawdzi, czy wszystko odbyło się zgodnie z prawem.

Termin oddania inwestycji opóźniony, a cena rośnie

Według pierwotnych planów Park Wolności miał być gotowy w grudniu 2018 r. Realizacja inwestycji jest więc już znacząco opóźniona. 22-tygodniowy termin przeprowadzenia prac, czyli wymóg zapisany w pierwszym przetargu, przekroczono już dwukrotnie. Jako pretekst przedłużenia prac podawana była konieczność przeprojektowania alejek, by nie kolidowały z drzewami, które inwestor postanowił uchronić.

Zwiększono również o około 100 tys. zł wartość kontraktu wykonawcy. Koszt całego przedsięwzięcia podwyższy jeszcze parking, który w przyszłości powstanie przy parku.