Uporządkowany został teren wokół wieży, a z jej wnętrza wywieziono kilogramy gruzu. To tylko część prac wykonanych przez Wojciecha Kłodzińskiego z firmy Rentumi, który zamierza kupić tę zabytkową nieruchomość. Podczas czwartkowej komisji Rady Miasta opowiadał z jakimi trudnościami prawnymi musi się uporać, by zostać właścicielem wieży i rozpocząć prace renowacyjne.

Wieża Gocławska, zwana Wieżą Bismarcka, niszczeje od wielu lat. Dotychczasowy właściciel nie wykonywał niezbędnych prac zabezpieczających, nie mówiąc już o renowacji zabytku. Nadzieję na lepsze jutro dała informacja o zainteresowaniu tym obiektem przez Wojciecha Kłodzińskiego. Planuje on odnowić wieżę, stworzyć tam punkt widokowy, salę bankietową, a być może nawet apartament na wynajem. O szczegółach swojej koncepcji szeroko opowiadał przed naszą kamerą, przy okazji oprowadzając po całym obiekcie.

Pandemia nie pozwoliła podpisać umowy

Z jego inicjatywy wykonano już pierwsze prace porządkowe, a więżę można zwiedzać dzięki wirtualnemu spacerowi w 3D. Tyle tylko, że nowy inwestor wciąż nie jest właścicielem wieży. I nie wiadomo kiedy nim zostanie.

- W sprawie kupna wieży porozumiałem się już z dotychczasowym właścicielem. 20 marca byliśmy umówieni na podpisanie aktu notarialnego umowy przedwstępnej. Wszystko zatrzymała jednak pandemia. Sprzedający mieszka w Niemczech, nie może więc przyjechać, by złożyć podpis – tłumaczył Wojciech Kłodziński podczas czwartkowego posiedzenia Komisji Kultury i Promocji Rady Miasta.

200 tys. zł obciąża hipotekę

To jednak najłatwiejszy z problemów do rozwiązania. Dużo większym jest suma ok. 200 tys. zł, którą obciążona jest hipoteka wieży. To środek egzekucyjny w postaci grzywny, który nałożono na dotychczasowego właściciela, by przymusić go do wykonania niezbędnych prac zabezpieczających zabytek. Zostanie umorzony, gdy zlecone prace zostaną wykonane. Chętny do ich przeprowadzenia jest pan Wojciech, najchętniej gdy już kupi wieżę, ale grzywna jest przypisana imiennie do dotychczasowego właściciela. To jeszcze wtedy, gdy on jest właścicielem, wieża musiałaby zostać zabezpieczona, aby „wyczyścić” hipotekę. A na sfinansowanie przez niego prac nie ma co liczyć.

- Jest pewne rozwiązanie, jeśli sprzedający i kupujący się porozumieją. Podpisanie umowy przedwstępnej, wykonanie prac zabezpieczających przez pana Wojciecha i przeniesienie na niego prawa własności dopiero po wykreśleniu hipoteki – mówił Michał Dębowski, Miejski Konserwator Zabytków.

Miasto cały czas ma prawo pierwokupu

Przy takim scenariuszu trzeba pamiętać jednak o jeszcze jednym fakcie. Prawo pierwokupu wieży wciąż ma bowiem miasto. A to wiąże się z niepewnością dla kupującego, jeśli nie zostanie od razu pełnoprawnym właścicielem wieży.

- Na prace zabezpieczające trzeba będzie wyłożyć na start kilkaset tysięcy złotych. To ryzykowne. Nie wiem, czy po 6-10 miesiącach miasto nie skorzysta z prawa pierwokupu. Czy nie stracę wtedy pieniędzy, które wcześniej zainwestowałem – zastanawiał się Wojciech Kłodziński.

- To pytanie do prezydenta. Czy prezydent będzie chciał skorzystać z prawa pierwokupu – odpowiadał radny Paweł Bartnik z Koalicji Obywatelskiej, a w podobnym tonie wtórowali mu inni członkowie komisji.

Ostatecznie Komisja Kultury i Promocji jednogłośnie przyjęła wniosek o treści zaproponowanej przez przewodniczącego Przemysława Słowika (KO). Do prezydenta Piotra Krzystka skierowane zostanie zapytanie, czy w przypadku transakcji sprzedaży Wieży Bismarcka Gmina Miasto Szczecin będzie chciała skorzystać z przysługującego jej prawa pierwokupu. Nieoficjalnie mówi się, że magistrat nie będzie zainteresowany kupnem wieży, zwłaszcza w kontekście zbliżających się problemów finansowych.

„Boli mnie, że taki zabytek niszczeje”

Konkretne stanowisko ma jednak dać jasność nowemu inwestorowi, któremu radni zgodnie gratulowali odwagi i zaangażowania w renowację wieży. Choć niektórzy jednocześnie zaznaczali, że w mieście było już tyle przypadków niesłownych kupców nieruchomości (Hotel Piast, kamienica przy pl. Grunwaldzkim), że podchodzą do jego zapowiedzi z rezerwą.

- Jest wiele czynności, które już wykonuję. Przy współpracy z panem Konserwatorem Michałem Dębowskim złożyłem zapytanie o możliwość umieszczenia tablicy informacyjnej na temat historii Wieży Bismarcka czy o oczyszczenie elewacji z graffiti. To już się dzieje, nawet mimo tego, że nie mam uregulowanego stanu prawnego. Po prostu mnie jako mieszkańca boli, że taki zabytek niszczeje i pomimo tego, że nie mam na tę chwilę żadnej gwarancji, to już teraz inwestuję kilkadziesiąt tysięcy. To pokazuje moje intencje – uspokajał Wojciech Kłodziński.

Decyzje o kolejnych krokach trzeba podejmować szybko. Konieczne jest przede wszystkim zabezpieczenie dachu, bo inaczej jesienno-zimowe opady doprowadzą do dalszej degradacji wieży.