Deszczowy wieczór poniedziałku 21 stycznia br. nie odstraszył sporej grupy widzów zebranych przed wejściem do „Domu Marynarza”. Nawet przesunięcie godziny występu z 19 na 20 nie wywołało negatywnych reakcji. Tego wieczoru studenci różnych kierunków postanowili sprawdzić co też jest w stanie zaoferować im formacja „Popelina”.
Kabaret o wdzięcznej nazwie „Popelina” swój występ zaczął na scenie w „Domu Marynarza” ok. 20.05 ...i do 21.00 nikt z sali nie wyszedł! Nie było gwizdów, nie było tupania. Publiczność, która o występie kabaretu dowiedziała się poprzez tzw. ”pocztę pantoflową” nie miała prawa narzekać na repertuar jaki został zaprezentowany im tego wieczoru. Dwójka prowadzących: Artur Jaskulski oraz Damian „Wiking” Ursewicz bardzo szybko nawiązała kontakt z publicznością. Cały sekstet kipiał wręcz pozytywną energią.
Pierwszy skecz dotyczył telewizji. Świetna gra słowna oraz niebanalne zakończenie pozwoliło szybko wczuć się widowni w klimat jaki stworzyła tego wieczoru „Popelina”.Tematyka żartów zahaczała o takie kwestie jak: wiara, miłość, młodość, obyczaje.
Pojawiła się także piosenka autorstwa Damiana Ursewicza. Zespół nie chce się zamykać w schematach stąd też skecze gdzie główną siłą był tekst wymieszane były ze skeczami niekonwencjonalnymi. Co przez to rozumiem? Występ, jak przyznał ze mną w rozmowie Wiking (Damian Ursewicz), nie był rozpisany „co do minuty”. Część gagów została wymyślona spontanicznie. Dzięki temu nie ziewałem, a wręcz przeciwnie - udało im się parę razy mnie zaskoczyć. Puentą(„Pierwszy raz”) bądź podejściem do tematu (Kain i Abel!!!) .
„Popelina” to mieszanka osobowości. Jest tu „mózg zespołu” i narrator, czyli Artur Jaskulski jest także nieprzewidywalny Maciej Kubera. Dzięki temu występ nic nie tracił na swojej dynamice, a o tym też warto wspomnieć. Co mnie cieszy, to fakt, że tak młody zespół swój występ przeprowadził sprawnie i błyskawicznie. Po czterdziestu pięciu minutach skończyli grać. Wówczas publiczność domagała się bisów. W ten oto sposób poznałem słynny kawałek pt. ”Ból”- bliźniaczo podobny do skeczu kabaretu Łowcy B . Kabaret „Popelina” zarzeka się ,że ich dzieło powstało znacznie wcześniej. Niestety nigdzie go nie zarejestrowali.

O ile w zeszłym roku zajmowali się głównie „przerabianiem” skeczy Grupy Monty Pythona o tyle w tym roku postawili głównie na własną twórczość i inwencję. Większość tekstów pisze po nocach Artur Jaskulski. Następnie cała grupa testuje jego utwory podczas prób. Swoją działalność traktują jako świetną zabawę. Przerywnik między nauką i pracą. „Studiuję teologię na trzecim roku. Kolega z politechniki zaprosił mnie do kabaretu. Artur Jaskulski powiedział, że zagramy dla WOŚP-u. Zgodziłem się. Wymyśliliśmy kilka skeczy. Jestem z „Popeliną” od samego początku. Zebrała się grupka ludzi i zaczęliśmy grać”- wspomina Maciej Kubera. Maciej Ardonowski mówi zaś :”Zaczęło się od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Chcieliśmy zrobić coś na WOŚP. Pojawił się Artur (Jaskulski-mój dopisek), który coś tam już tworzył. Rzucił hasło żebyśmy zrobili kabaret. ”

Kabaret zawsze może liczyć na życzliwość i wsparcie ze strony Prodziekana do spraw studenckich wydziału Techniki Morskiej - Pana Arkadiusz Zmuda. Wszystkie ich dotychczasowe występy były bezpłatne. Wszelkie zebrane pieniądze zaś przekazują na cele charytatywne. Dochód z występu w „Domu Marynarza” został przeznaczony na WOŚP(o czym publiczność została poinformowana już na samym początku występu). A na same już zakończenie po raz kolejny publiczność została zaskoczona. Część osób już wychodziło gdy na scenie Maciej Kubera zadeklamował wiersz. Lekki a zarazem niebanalny. Idealnie pasował do podsumowania całego występu. W sumie więc„Popelina” nie zawiodła.
Wciąż chcą się rozwijać. W przygotowaniu jest strona internetowa (za 2-3 miesiące). Kabaret także będzie próbował dostać się na tegoroczne Juwenalia. Być może niedługo zobaczymy ich w „Kontrastach”.„Popelina” nieśmiało puka do drzwi nieźle zapowiadającej się kariery kabaretowej. Mają dobre teksty, ogromny zapał oraz duże wymagania względem swojej gry. Warto byłoby otworzyć im te drzwi i wpuścić do środka. Powiew świeżości na szczecińskiej scenie kabaretowej ? Sprawdźcie sami.


Zdjęcia: Magda Seweryńska oraz Piotr Sirota