Drapieżnie, południowo i z dużą dawką rock’n’rolla. Tak pozytywnie mogliśmy spędzić sobotni wieczór w Słowianinie. Na koncercie pod dźwięczną nazwą Rock Da Fuck Out zagrali szczecińscy przedstawiciele southern/stoner rocka.

Pierwszy na scenie zameldował się Stoneache. Z pewnością nie można nazwać ich weteranami sceny, oni dopiero zaczynają swoją przygodę z publicznością. Czy podołali oczekiwaniom słuchaczy? Bez wątpienia zadowolili przedstawicieli młodego pokolenia, którzy bardzo żywo reagowali na ich aranżacje. Zdarzały się pewne wpadki i nie wszystko brzmiało tak jak powinno. Śmiało jednak można zrzucić to na karb dopiero nabywanego doświadczenia scenicznego. W przyszłości mogą oni stanowić świetną propozycję dla żądnych power stonera.

Po krótkiej przerwie technicznej na scenie pojawił się syn marnotrawny, czyli Devil Inside. Przez chwilę miałam wrażenie, że to właśnie na nich czekała publiczność zgromadzona w Słowianinie. Luźny sposób bycia na scenie Mateusza Frankowskiego sprawił, że kapela bardzo szybko wkupiła się w łaski publiczności. Mile również zaskoczyli dobrym coverem Noża Illusion. Mam nadzieje, że tym razem tak dobrze zapowiadający się zespół nie zawiesi swojej działalności.

W przeciwieństwie do dwóch pozostałych kapel RebelHouse tworzą starzy muzyczni wyjadacze. Jak zwykle zaprezentowali się na wysokim poziomie artystycznym. Był jednak wyraźny dysonans między tym, jak publiczność reagowała na muzykę Devil Inside, a jak reagowała na rebeliantów. Zespół zagrał cover Steppenwolf - Born to be wild - wyjątkowo za mikrofonem pojawił się Mateusz Frankowski (wokalista Devil Inside). Wypadło to bardzo twórczo i bez wątpienia zapadło w pamięć słuchaczy.

Zapraszamy do naszej galerii.