Po 18 latach działalności kulturalno – literackiej nad szczecińskim czasopismem „Pogranicza” zawisło widmo końca. Konflikt między redakcją, a wydawcą magazynu wydaje się tak silny, że aż niemożliwy do rozwiązania.

Jeszcze 3 miesiące temu serca miłośników „Pograniczy” napełniły się radością i nadzieją. Czasopismo znalazło nowego wydawcę, udało się również uzyskać fundusze na numery, które miały wyjść w tym roku. Niestety, czytelnicy doczekali się zaledwie dwóch. Konflikt – który narastał od dawna wybuchł z ogromną siłą. Redakcja „Pograniczy” poinformowała czytelników, iż współpraca z obecnym wydawcą jest niemożliwa z powodu niewywiązywania się z zadań. Wydawcą dwumiesięcznika jest Miejska Biblioteka Publiczna.

Wydawca nie wywiązuje się z zadań?

Problemy z obecnym wydawcą zaczęły się prawdopodobnie zaraz po nawiązaniu współpracy. Redakcja czasopisma zarzuciła Miejskiej Bibliotece Publicznej niewywiązywanie się z zadań wydawcy. Według redakcji MBP nie dopilnowała ciągłości w dystrybucji dwumiesięcznika, co wpłynęło na zmniejszenie zainteresowania magazynem. Według redakcji MBP za mocno ingerowała w system pracy redakcji.

Chodziło o to, żeby dorobek Pograniczy nie został beztrosko przejęty przez inne osoby. Kiedy wydawca bardzo ostro stawia kwestie swoich praw do zatrudniania osób to za tym kryje się groźba, że będzie mógł dowolnie wymieniać osoby w redakcji – tłumaczyli członkowie redakcji w czerwcowym programie Małgorzaty Frymus w Polskim Radiu Szczecin.

Według redakcji dwumiesięcznika MBP nie skupiała się na zadaniach wydawcy, ale jedynie na kontrolowaniu pracy członków czasopisma. Jednym z zarzutów jest wybór Sekretarza Redakcji bez udziału dotychczasowych członków oraz nieterminowe podpisywanie umów z autorami tekstów.

Bezpodstawne zarzuty?

Zarzuty redakcji dwumiesięcznika odrzuca Marcin Wilczyński z biura promocji Miejskiej Biblioteki Publicznej. Według Wilczyńskiego wydawca wywiązuje się ze wszystkich zadań.

Pierwszy numer „Pograniczy” można było zakupić jeszcze w ten sam dzień, w który został wydany. Umowy są podpisywane na bieżąco. Autorzy mogą przyjść w każdą środę do sekretariatu MBP i ją podpisać, jeżeli zaś chodzi o autorów zamiejscowych to kompletowanie danych i dokumentów jest po prostu pracochłonne i czasochłonne, dlatego tyle to trwa. - mówi Marcin Wilczyński.

Zarzut dotyczący organizacji pracy redakcji odnosi się również do wyboru sekretarza redakcji. Wilczyński podkreśla, iż MBP to instytucja publiczna, zatem na wszystkie stanowiska musi zostać przeprowadzony konkurs. Według Marcina Wilczyńskiego redakcja wystawiła dwie kandydatury na to stanowisko, które zostały odrzucone. Ostatecznie konkurs wygrała osoba, która oczekiwała najniższego wynagrodzenia za swoją pracę.

Nowy wydawca? Fundacja?

Jeżeli nie uda się porozumieć z obecnym wydawcą „Pogranicza” prawdopodobnie znikną na zawsze z rynku wydawniczego. Konflikt jednak wydaje się tak duży, że dalsza współpraca pomiędzy obecnym składem Pograniczy i MBP wydaje się niemożliwa. Redakcji dwumiesięcznika raczej będzie trudno podjąć starania o nowego wydawcę, trudno będzie również założyć i utrzymać fundację, przy której będzie można czasopismo wydawać.

Oczywiście jest jeszcze jedno wyjście – nadal wydawać czasopismo – ze zmienionym składem redakcyjnym. Rodzą się jednak wątpliwości czy taka zmiana wyjdzie na dobre magazynowi. Na kontynuacji współpracy pomiędzy MBP i „Pograniczami” na pewno powinno zależeć obu stronom. Szczególnie w obliczu dofinansowania jakie na wydawanie czasopisma zostało przyznane.

Czy to naprawdę koniec?

Jeszcze trzy miesiące temu czytelnicy „Pograniczy” mogli znów złapać głębszy oddech. Znalazł się nowy wydawca i pieniądze na sześć kolejnych numerów. Dziś konflikt pomiędzy wydawcą i redakcją wydaje się być początkiem końca tego poważanego w świecie kultury czasopisma. Jeżeli nie uda się zażegnać konfliktu Szczecin straci naprawdę ważne miejsce na kulturalnej mapie Polski. Będzie to ogromna strata, 18 lat to nie tylko kawał świetnej roboty, serca włożonego w dwumiesięcznik i satysfakcji, że robi się coś po prostu dobrego. 18 lat to już historia zapisana na wielu stronicach. I trochę szkoda, aby zakończyła się w tak nagły sposób. Chciałabym wierzyć, że to drobne nieporozumienie, szukam zapewnienia, że „Pogranicza” znów wrócą z nowym numerem na półki księgarni. Sytuacja jednak nie wygląda na taką, która szybko zmieni się na lepsze.

Redaktor naczelna magazynu, prof. Inga Iwasiów nie zechciała wypowiedzieć się na temat sytuacji „Pograniczy”.

Zobacz także:

Poranicza przywrócone